Klub, który dopiero co sprzedał Kaia Havertza za osiemdziesiąt milionów euro, na następny diament podobnego formatu powinien czekać dekady. Tymczasem wielu twierdzi, że w Bayerze Leverkusen już mają większy. Jednak by zdobyć Floriana Wirtza, musieli nagiąć kilka niepisanych zasad.
Sędzia ledwo zdążył gwizdnąć na rozpoczęcie meczu juniorów młodszych Kolonii z Wuppertalem, a piłka już była w siatce. Strzał z koła środkowego pomocnik gospodarzy oddał dwie sekundy po pierwszym gwizdku. Przez kolejne trzy wszyscy uczestnicy grudniowego spotkania śledzili trajektorię lotu piłki, która w powietrzu pokonała całą połowę rywali, przeleciała wysoko ponad bramkarzem i wpadła idealnie pod poprzeczkę. To był pierwszy z trzech goli, które Florian Wirtz strzelił w tamtym meczu kończącym rundę jesienną juniorskiej Bundesligi. Trafienie, za którym nadążyła klubowa kamera, stało się viralem krążącym po internecie, dając 16-latkowi pierwszy moment sławy. Niektóre media, nie wiedząc, kim był chłopak zaliczający efektownego gola, skwitowały, że strzał życia już ma za sobą. W większości przypadków pewnie byłaby to prawda. Jednak Wirtz może mieć podobne strzały jeszcze przed sobą. Tyle że już nie w barwach Kolonii. Mecz z Wuppertalem okazał się ostatnim, jaki rozegrał dla klubu, w którym spędził osiem i pół roku.
POROZUMIENIE PONAD PODZIAŁAMI
Nadrenia to jeden z najgęściej zaludnionych regionów w Niemczech, ale też miejsce, w którym myszkują skauci czterech miejscowych wielkich klubów z tradycjami. Stadiony Bayeru Leverkusen, FC Koeln, Borussii Moenchengladbach i Fortuny Duesseldorf stoją w maksymalnie 50-kilometrowym oddaleniu. Wiedząc, że rywalizacja o lokalne talenty niechybnie doprowadzi do ciągłego podbijania cen i wyrywania sobie najsmakowitszych kąsków za wielkie pieniądze, co tylko zepsuje zdolne dzieci, kluby doszły do nieformalnego porozumienia: jeśli zdolne dziecko z regionu ma ważną umowę w jednym z tych klubów, inne nie nakłaniają go do zmiany barw. Można to robić tylko zanim rodzice podejmą decyzję albo w momencie, gdy umowa wygaśnie. Prawo dżungli ma obowiązywać dopiero w świecie dorosłych. Świat dzieci potrzebuje innych zasad.
WZMOCNIENIE PIERWSZEJ DRUŻYNY
O porozumieniu stało się głośno na początku 2020 roku, gdy jedna z jego stron zaczęła narzekać, że zostało złamane. Wirtz, największy talent akademii Kolonii, przeniósł się do Bayeru Leverkusen. Transfery na tej linii zawsze wywołałyby jakieś emocje, ale to, że gorąca dyskusja toczyła się o 16-latka, znanego szerzej tylko z gola z połowy boiska, wydawała się drobną przesadą. Bayer bronił się, że umowa pomocnika wygasała za pół roku i początkowo rozmawiano nie o transferze, lecz o przeprowadzce po zakończeniu kontraktu w jego dotychczasowym klubie. Dopiero gdy doszło do podpisania kontraktu, Kolonia zaczęła się zastanawiać, co zrobić z kapitanem zespołu U17, który na pół roku przed końcem umowy związał się z lokalnym rywalem i uzgodniła jego transfer już w styczniu, przynajmniej wyrywając za niego 200 tysięcy euro. W Leverkusen zwracali zresztą uwagę, że tylko w Kolonii mają Wirtza jeszcze za dziecko. W Bayerze widzą w nim już dorosłego. Transfer do pierwszej drużyny. Na rozmowy z nim wysłali najsilniejszą obsadę: prezesa Fernando Carro, legendę Rudiego Voellera, dyrektora sportowego Simona Rolfesa.
GRZECHY KOLONII
Na temat transferu wypowiedzieli się też przedstawiciele innych klubów należących do nieformalnego porozumienia. Max Eberl z Borussii Moenchengladbach przyznał wprawdzie, że “nikt w regionie nie przyjmuje tego ruchu z zadowoleniem”, ale zaznaczył, że argumenty Leverkusen do niego trafiają. - Porozumienie dalej obowiązuje. W przypadku graczy U-17 czy U-19 trudno już mówić o juniorskim futbolu, skoro droga stamtąd do pierwszej drużyny może już być bardzo krótka — mówił. Także w Kolonii, po pierwszej złości na cały świat, zaczęli szukać błędów u siebie. Jak mogli sprawić, że ich największy talent poczuł się niedopieszczony? Że nie widział perspektyw? Jak przeoczyli sygnał ostrzegawczy, jakim była dwa lata wcześniej przeprowadzka siostry Wirtza z kobiecej drużyny Kolonii do Leverkusen? Eckhard Sauren, członek zarządu 1. FC Koeln, podsumowując 2020 rok, nazwał utratę Floriana Wirtza jedną z największych porażek tego sezonu. A przecież mowa o roku pandemii, pustych trybun, problemów sportowych. Teoretycznie, odejście juniora, nie powinno mieć aż takiego znaczenia.
WIELCY POPRZEDNICY
Kolonia potrafi szkolić młodzież. Aktualnie nikt w Bundeslidze nie ma w kadrze więcej wychowanków. Jednak Bayer potrafi przemawiać do wyobraźni nie tylko kwestią szkolenia, ale też wprowadzania młodych piłkarzy do seniorskiej piłki, co przecież jest newralgicznym momentem. O ile w Kolonii dominuje od lat chaos, ciągle zmieniają się trenerzy, koncepcje, dyrektorzy sportowi czy nawet liga, w której gra pierwszy zespół, o tyle Bayer jest dość powtarzalny. Regularnie występuje w europejskich pucharach. Niezależnie od aktualnego trenera, zawsze gra ofensywny i odważny futbol, w którym dobrze się czują kreatywni piłkarze. Ma od dekad to samo kierownictwo sportowe. I ma historie sukcesu: Kaia Havertza czy Benjamina Henrichsa, którzy jeszcze jako licealiści regularnie grali w Lidze Mistrzów. Rodzina Wirtzów uznała, że to odpowiednie miejsce.
WYGRANY PANDEMICZNEGO ROKU
Sam piłkarz przyznawał, że w Kolonii pierwsza drużyna wydawała mu się odległym światem, a w Leverkusen od początku czuł, że jest jej blisko. Jednak nawet on mógł być zaskoczony tym, jak potoczył się 2020 rok. W styczniu zmienił klub. W maju zadebiutował w Bundeslidze jako najmłodszy piłkarz w historii Bayeru (a przecież miał wielkich poprzedników). W czerwcu strzelił gola Manuelowi Neuerowi. W lipcu siedział na ławce w finale Pucharu Niemiec. W sierpniu zadebiutował w europejskich pucharach. A we wrześniu został następcą Havertza, sprzedanego do Chelsea za osiemdziesiąt milionów euro i nazywanego w Niemczech talentem stulecia. Bayer uznał, że nie kupi nikogo w miejsce wychowanka, bo przecież ma Wirtza i szkoda byłoby blokować jego rozwój. Piłkarz, który w styczniu 2020 kosztował 200 tysięcy euro, w styczniu 2021 był wyceniany przez transfermarkt.de na 45 milionów euro. Jak to ujął Julian Baumgartlinger, pomocnik Bayeru: w 2020 roku tylko Jeff Bezos szybciej przybierał na wartości. Zresztą, podobnie jak właściciel Amazona, Wirtz też skorzystał na pandemii. - Przez to, że nie było możliwości chodzenia do szkoły, mógł częściej, niż planowano trenować z pierwszą drużyną i okazało się, że jest na to gotowy — mówił Rolfes. W juniorskiej drużynie Bayeru Wirtz zdążył rozegrać tylko cztery mecze.
REWELACYJNY POCZĄTEK
Choć już pierwszy pełny sezon był dla nastolatka obiecujący, bo jako podstawowy pomocnik czołowej drużyny ligi strzelił pięć goli i zaliczył sześć asyst, dostał pierwsze powołanie do reprezentacji Niemiec i sięgnął po mistrzostwo Europy U-21, aktualny zaczął wręcz rewelacyjnie. Bayer na równi z Bayernem Monachium nadaje ton Bundeslidze, a Wirtz jest największą gwiazdą zespołu, w którym gra przecież z królem strzelców Euro 2020 Patrikiem Schickiem, czy Moussą Diabym, reprezentantem Francji. W sześciu kolejkach strzelił cztery gole i zaliczył pięć asyst (najwięcej w lidze). Zagrywa też najwięcej prostopadłych podań z całej Bundesligi i bierze udział w największej liczbie akcji prowadzących do gola. Do tego dorzucił dwa trafienia w Lidze Europy, a u nowego selekcjonera Hansiego Flicka zadebiutował w seniorskiej kadrze. - To największy talent, jaki w Niemczech mamy — stwierdził ostatnio Karl-Heinz Riedle.
TALENTY PRZYSZŁOŚCI
Przez ostatnich kilka lat, gdy w Niemczech diagnozowano problemy tamtejszego szkolenia, wielu fachowców pracujących w związku przestrzegało, że nadchodzi dołek. Pomiędzy Havertzem (rocznik 1999), a Youssoufą Moukoko (2004), nie dostrzegano nikogo o potencjale na piłkarza klasy światowej. Także dlatego zwracano uwagę, że przejęcie od Anglików wyszkolonego przez nich Jamala Musiali (2003) może mieć spore znaczenie, bo kłopotów bogactwa w tej generacji raczej nie będzie. Teraz jednak wydaje się, że kraj, który na przestrzeni pięciu roczników ma Havertza, Musialę, Wirtza i Moukoko, naprawdę nie powinien mówić o zapaści szkolenia. Bo to przecież cztery gigantyczne talenty przyszłości. Jeden już strzelił zwycięskiego gola w finale Ligi Mistrzów, a pozostali zdradzają potencjał, by pójść w jego ślady.
LEPSZY HAVERTZ
W “Kickerze” już pod koniec zeszłego roku tytułowano Wirtza “lepszym Havertzem”. Chodziło nie o piłkarską klasę, lecz o osiągnięcia w podobnym wieku. Choć liczby piłkarza Chelsea były w młodym wieku wyśrubowane do granic możliwości, Wirtz niemal wszystko osiągnął wcześniej. Od debiutu, przez pierwszą bramkę, po dziesięć goli w Bundeslidze. A przecież Havertz wyjeżdżał z Niemiec, mając 21 lat i 150 występów w pierwszej drużynie Bayeru. Wirtz już dzisiaj, jako 18-latek, ma ich pięćdziesiąt pięć. - Potrafi wszystko. Jeśli będzie zdrowy, zostanie piłkarzem przynajmniej z kategorii Havertza — mówił Joerg Jakobs, dyrektor sportowy Kolonii. Przynajmniej.
MENTALNOŚĆ BAYERNU
Choć porównania do gracza Chelsea, z którym zdążył jeszcze w Leverkusen kilka miesięcy pograć, są nieuniknione, bo obaj mogą grać na każdej pozycji w ofensywie, stylem gry Wirtz bardziej przypomina na razie Juliana Brandta. A mentalnością Joshuę Kimmicha. Co sprawia, że częściej niż poprzedników w pomocy Bayeru przymierza się go do Bayernu, wyobrażając go sobie jako ofensywne uzupełnienie Leona Goretzki i Kimmicha. W Wirtzu zwraca uwagę mentalność. Harowanie w defensywie. Gonienie za piłką, by jak najszybciej ją odzyskać. Talenty o jego technice nie zawsze mają ochotę na ciężką pracę, wierząc, że umiejętności wszystko załatwią. Wirtz nie przejawia żadnych typowych dla utalentowanego młodzieńca nonszalanckich zachowań na boisku. Jest wręcz przerażająco przygotowany do futbolu na wysokim poziomie. Pobrzmiewa to w słowach Flicka, który, wyliczając największe zalety Wirtza, wymienił... praktycznie wszystko: “Ma niewiarygodną technikę, kocha mieć piłkę, jest niezwykle kreatywny, dysponuje dobrym uderzeniem, dużo biega i jest bardzo szybki”. Pełen pakiet.
CHCIAŁ GO KAŻDY
Gdy ogłaszano jego transfer z Kolonii, Patrick Helmes, były napastnik Bayeru, pracujący dziś w akademii tego klubu, podkreślał z dumą, że Wirtz mógł iść do Bayernu, Dortmundu, Liverpoolu, bo chciał go każdy. Za Bayerem przemówił argument miejsca zamieszkania. Ten sam, który kiedyś przemówił przeciwko niemu. Klub z Leverkusen chciał wyjąć Wirtza z Gruen-Weiss Brauweiler, którego jego ojciec, były pracownik straży granicznej, jest prezesem, już w wieku siedmiu lat. Wtedy rodzice uznali jednak, że lepiej posłać syna do bliższej geograficznie Kolonii. Osiem i pół roku później postawili na Leverkusen, które dawało możliwość rozwoju bez wyprowadzania się z Nadrenii. Ojciec, który dba o jego interesy, podkreśla, że przez dwa najbliższe lata syn na pewno nie odejdzie z Bayeru. A potem? Pewnie sytuacja się powtórzy: będzie mógł iść do Bayernu, Dortmundu, Liverpoolu. Bo będzie go chciał każdy.
