Gdzie na europejskiej mapie futbolu znajdziemy najwięcej lewackich fanów?
Śmierć założyciela austriackiego koncernu wzbudza naturalne pytania także o przyszłość jego sportowych projektów. Ale to nie jedyne trzesięnie ziemi, z którym musi sobie poradzić klub z Lipska.
Odkąd 29 lat temu po raz pierwszy weszli do Bundesligi, każdy sezon rozpoczynają od zbierania punktów potrzebnych do utrzymania. Jest jednak wiele dowodów, że mały niegdyś klub stał się duży.
Fiasko projektu stworzenia w Berlinie europejskiej potęgi ma daleko idące konsekwencje: jeszcze bardziej zniechęca niemieckie środowisko do bogatych mecenasów chcących rządzić w tamtejszych klubach.
15 lat temu stoczyły ze sobą fascynującą walkę o mistrzostwo. Dziś mogą kolejny raz w ostatnich latach wylądować w drugiej lidze. To znów może być sezon, w którym z Bundesligi spadnie ktoś wielki.
Bayern i Borussia w lecie zupełnie inaczej podeszły do tematu zastąpienia Roberta Lewandowskiego i Erlinga Haalanda. Ich bezpośrednie starcie pokazało, że w ataku czasem lepszy rydz niż nic.
Kiedy klub z Ligi Mistrzów sięga po nowicjusza, trudno nie zadawać pytań o powody tej decyzji. Ale w tym przypadku to działa w dwie strony. Bo Hiszpan mógł wybrać inne miejsce na start kariery.
Bramkarz Augsburga polaryzuje do tego stopnia, że w dyskusjach o nim często całkowicie umyka meritum. Zależnie od sympatii, robi się z niego lepszego lub gorszego niż jest. No, właśnie. A jaki jest?
W awanturce wokół trenera mistrzów Niemiec nie chodzi tak naprawdę o to, z kim sypia, jakie nosi kurtki i jak rotuje składem, ale o to, kto jest główną gwiazdą klubu. No, bo przecież nie trener.
Bayern porównał do auta, które jedzie tylko setkę. Wywołał burzę wokół Thomasa Muellera. Skończył karierę Maksa Krusego i zdyskredytował swój zespół. Trener Wolfsburga i mikrofony to trudny związek.
Mówi się o nich w Polsce, ale tak naprawdę są w każdej lidze. Piłkarze odpowiednio dobrzy, by grać w czołowych ligach świata, czasem nie są w stanie nawet zaliczyć debiutu w swoich reprezentacjach.
Już po zakończeniu okna transferowego reprezentant Polski wciąż jest w klubie, w którym przez 16 miesięcy nie zaliczył ani minuty w lidze. Dlaczego jest tak źle i czy ma szansę być lepiej?
Dla Anglików futbol poza ich krajem mógłby nie istnieć. Takie myślenie długo dominowało też wśród piłkarzy, którzy niechętnie przenosili się do innych lig. Powoli jednak takie podejście upada.
Właśnie wrzucili Schalke sześć bramek składem sklejonym za dziesięć milionów. Za chwilę podejmą Bayern jako wicelider. W stolicy Niemiec faktycznie powstał Big City Club. Tylko nie tam, gdzie miał.
W Ekstraklasie przy takim wzroście nikt by nawet na niego nie spojrzał. Bramkarz, który znów zatrzymał Bayern, zrobił dużą karierę. Ale nie taką, jaką mógłby, gdyby nie przywiązanie do wzrostu.
Liga niemiecka od lat uchodzi za znakomity inkubator dla złotych dzieci. Coraz rzadziej gwiazdy przyszłości pochodzą jednak z własnych akademii. Największe perły Niemcy znajdują obecnie na Wyspach.
Bayern już ma więcej punktów niż trzech jego najgroźniejszych konkurentów razem wziętych. I tym razem mniej świadczy to o nim, a bardziej o pretendentach, którzy sami wysyłają paterę do Monachium.
Był jednym z symboli fatalnej polityki kadrowej klubu, który spadł z Ekstraklasy. Teraz strzela w Niemczech, a jego wartość w dwa lata wzrosła 70-krotnie. Zadziwiająca historia Rodrigo Zalazara.
Zakontraktowanie jednego dnia najlepszego strzelca w historii klubu i czołowego snajpera Europy młodego pokolenia pokazuje, że Czerwone Byki na rynku transferowym grają coraz mocniej.
Były czasy, gdy wiadomość o bramce zdobytej przez Polaka w lidze niemieckiej robiła wrażenie. Po tym, jak epoka polskiego trio z Dortmundu ostatecznie dobiegła końca, te czasy wracają.
Bramki, pełne trybuny, innowacyjni trenerzy i talenty przyszłości. Nawet bez dotychczasowych wielkich gwiazd, to będzie dobry sezon w Niemczech. Jest osiemnaście drużyn, które o to zadba.
Drużynę, która omal nie spadła z ligi, doprowadził do europejskich pucharów. Sprawił, że FC Koeln w zeszłym sezonie był dla wielu fanów drużyną drugiego wyboru. Teraz zaczynają się prawdziwe schody.
Siedem razy w ostatnich ośmiu latach tytuł króla strzelców Bundesligi trafiał do Roberta Lewandowskiego. Przyglądamy się dziesięciu potencjalnie najlepszym snajperom nowego sezonu.