Dziś zastanawiamy się – czy możemy już mówić o początku końca kariery Lil Pumpa?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
lilpump.jpg

Rap jak żaden inny współczesny gatunek muzyczny podlega morderczym mechanizmom hajpu. Dość szybko można się w nim wybić, ale też kilka miesięcy później popaść w zapomnienie.

Hip-hopowa kostnica usłana jest postaciami w rodzaju Trinidad Jamesa czy Desiignera – czyli ludźmi, którzy mieli jeden hipernośny kawałek i nie zrobili (jak do tej pory) więcej hitów. Zmielenie przez bezwzględne żarna, które działają coraz szybciej i szybciej, jest jednak czymś innym. Dobrym przykładem jest Blueface, który królował dzięki Thotianie, ale wystarczyło kilka miesięcy, by zszedł z języków.

W tym roku niekwestionowanym królem jest DaBaby, ale tempo jego wzrostu i atmosfera wokół jego osoby nasuwają pewne obawy. Z drugiej strony wspomniany może mieć nieco dłuższą karierę – wiele utworów z jego albumu Kirk pokazuje, że raper próbuje odczarować opinię o jednostajnym flow i nagrywaniu w kółko tych samych kawałków. Co innego bohater, nad którym dziś się pochylamy.

1
Gucci-strzał

Trudno w to uwierzyć, ale Gucci Gang ma już dwa lata. Pump doprowadził formułę prostego trapu do skutecznego absurdu, a słuchając tego wałeczka po czasie, nietrudno skminić źródła jego sukcesu. Sukcesu, dodajmy, który wielu próbowało powtórzyć, zazwyczaj z marnym skutkiem.

O dziwo Pump nie został królem jednego przeboju. ESSKEETIT to durnowaty, ale chwytliwy kawałek, I Love It z Kanye Westem jest irytujący, lecz zażarł nawet bardziej niż poprzedni, także dzięki teledyskowi. Lil nie jest najgorszym raperem świata – po prostu postawił na prostotę i wypracował skuteczny schemat. Wpisuje się w niego również klaunowanie i prowokacje, co tym mocniej podkreśla pytanie o ewentualną środowiskową żywotność...

2
Klaun w oblanym syropem kostiumie

Wystarczy obejrzeć zaledwie chwilę wideo z wizyty Adama22 z No Jumper w domu Pumpa, by poczuć się odrobinę głupszym. Mimo tego raper zachowujący się jak postać z kreskówki, która wyrwała się do naszej rzeczywistości i pierwsze, co zrobiła, to zeżarła worek piguł, okazał się bardzo atrakcyjny dla wielu ludzi.

Problem jest taki, że zawsze może nadejść kolejny, jeszcze lepszy błazen. Choćby wspomniany już DaBaby, który mimo lekkiej atmosfery, wciąż dostarcza także poważne treści i muzykę trudną do podważenia. Ostatecznie jednak publiczność szybko się męczy i nudzi rozrywkowymi raperami, więc wymienia ich dość często.

3
Monetyzacja się krztusi

Jeśli spojrzymy na serię Pump University, która miała wspierać promocję albumu rapera, to liczny nas nie powalą. Seria komediowych skitów o solidnej wartości produkcyjnej nie zamyka licznika, inaczej niż poprzednie dokonania contentowe Pumpa. Również ostatni singiel, Pose To Do z French Montaną i Quavo, ledwo przekroczył 4 miliony wyświetleń w serwisie YouTube. To niemało, ale mówimy przecież o artyście, który regularnie przebijał granicę pół miliarda kilków. Zainteresowanie jego osobą jest więc coraz mniejsze.

4
Co dalej?

Pump może jeszcze się błąkać po obrzeżach mainstreamowego gwiazdorstwa, ale wiele wskazuje na to, że jego czas w blasku jupiterów dobiega końca. Formuła prostackiego trapu nie jest nieskończonym źródłem artystycznych inspiracji, a samo brzmienie również wchodzi w fazę przegrzania. Jako osobowość Garcia jest wciąż atrakcyjny, lecz tego typu uwielbienie jeździ na najbardziej pstrym z koni. Może przecinka z latynoskimi korzeniami da mu drugi oddech? Coronao reggaetonowca El Alfa z gościnnym udziałem Amerykanina zdradza pewien potencjał na wyjście z narożnika. Czy jednak będziemy śledzić dalsze losy? Chyba tylko z upiornej ciekawości...

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.