Stal Mielec zagra u siebie w Ekstraklasie - dawniej I lidze - po raz pierwszy od ponad 24 latach. To będzie symboliczny powrót futbolu na najwyższym poziomie w Polsce na Podkarpacie. Region w przeszłości regularnie dostarczał drużyn do najwyższej klasy rozgrywek. Ostatnio był jednak piłkarską pustynią.
Ostatni mecz podkarpackiej drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce odbył się 12 czerwca 1996 roku. Prezydentem Polski był wówczas Aleksander Kwaśniewski, w Rosji rządził Borys Jelcyn, a w USA Bill Clinton. Legia Warszawa grała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, premierę miał film "Nic śmiesznego" w reżyserii Marka Koterskiego, uruchamiano dopiero portal onet.pl i sieć komórkową Era. Powiedzieć, że minęła od tego czasu epoka, to jak nie powiedzieć nic.
Tego dnia Siarka Tarnobrzeg meczem z Hutnikiem Kraków kończyła właśnie fatalny sezon, w trakcie którego zdobyła jedynie 15 punktów. Wygranej na otarcie łez jednak nie było. Dwa gole Zakariego Lambo dla gości z Krakowa przypieczętowały spadek. W tym samym sezonie z I ligą żegnała się również Stal Mielec. Jak miało się okazać, był to symboliczny koniec. Na blisko ćwierć wieku kibice z Podkarpacia pożegnali się z piłką na najwyższym poziomie w Polsce. Posuchę przerwali właśnie mielczanie. Pięć lat temu wprawdzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza tymczasowo grał na ich stadionie, ale to nie to samo. Dopiero 28 sierpnia 2020 roku wyznaczy pełnoprawny powrót Ekstraklasy na Podkarpacie.
DAWNE, DOBRE CZASY
Obecność klubu z tej części kraju to dla młodszych fanów polskiej ligi zupełna nowość. Od 1996 roku zdążyły wyrosnąć dwa pokolenia kibiców nie pamiętające czasów, w których podkarpackie drużyny pojawiały się w najwyższej klasie rozgrywek. Co innego ci starsi. Przez ostatnie lata województwo podkarpackie było w Ekstraklasie kompletnie niereprezentowane, ale w przeszłości region był pod tym względem dość silny.

Łącznie w historii I ligi wystąpiło pięć klubów z obecnego województwa podkarpackiego - Stal Mielec, Stal Stalowa Wola, Stal Rzeszów, Siarka Tarnobrzeg oraz Igloopol Dębica. Był moment, że przez dziesięć lat z rzędu co najmniej jeden z nich grał w najwyższej klasie, a w sezonie 1993/94 było ich aż trzy - Siarka i dwie Stale, ta mielecka oraz stalowowolska. Zwykle walczyły jedynie o utrzymanie, choć potrafiły sprawić niespodziankę. W Stalowej Woli chociażby do dziś wspomina się wygraną 1:0 z Legią Warszawa z października 1994 roku, po której Maciej Szczęsny rozbił nos jednemu z kibiców, gdy ci wybiegli świętować na murawie.
Podkarpackie kluby nie były w latach 90. ani najbogatsze, ani silne, ale na pewien czas wpisały się w ligowy krajobraz. Chwilę później nie było już jednak żadnego z nich i na prawie 25 lat ta część Polski stała się piłkarską pustynią.
ERA SUKCESÓW
Najbogatszą historię zdecydowanie mają mielczanie, którzy w latach 70. rządzili ligą. Stal dwa razy zdobywała mistrzostwo Polski (1973 i 1976), a do historii przeszły jej starcia z Realem Madryt w Pucharze Europy, kiedy Królewscy wygrali w dwumeczu 3:1. Wystąpiła również w ćwierćfinale Pucharu UEFA i w 1974 roku Kazimierz Górski zabrał na mistrzostwa świata w RFN trzech jej piłkarzy - Henryka Kasperczaka, Jana Domarskiego oraz króla strzelców całego turnieju Grzegorza Latę.
Stali nie było w najwyższej klasie rozgrywek przez bardzo długi czas, ale właśnie rozpoczynają swój 26. w jej szeregach. Pozostałe cztery podkarpackie kluby nie mają takiego stażu razem wzięte.
Skąd w latach 70. taki sukces sportowy w niewielkim wówczas, niespełna 40-tysięcznej miejscowości? Jak w wielu przypadkach w okresie PRL za Stalą stały bogate zakłady państwowe. Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego Mielec w czasach prosperity zatrudniła prawie tylu ludzi, ilu mieszkało w całym mieście. To ona utrzymywała klub piłkarski, ale nie tylko. O medale walczyli też mieleccy siatkarze i piłkarze ręczni.
Cały region był jednak wtedy słynny z osiągnięć sportowych. W 1975 roku Stal Rzeszów jako drugi klub piłkarski z Podkarpacia sięgnął po trofeum i zdobył Puchar Polski. Mocni byli również siatkarze Resovii, którzy zdobyli mistrzostwo Polski w 1971, 1972, 1974 i 1975 roku.
ZMIANA USTROJU I REALIÓW
W innych podkarpackich klubach wyglądało to podobnie. Stal Stalowa Wola miała wsparcie huty, a Igloopol Dębica w 1978 roku powstał przy Kombinacie Rolno-Przemysłowym o takiej samej nazwie i już po zaledwie dwunastu latach awansował do najwyższej klasy rozgrywek. W Tarnobrzegu prężnie działały zakłady chemiczne Siarkopol, za to Stal Rzeszów wspierały Państwowe Zakłady Lotnicze. Piłkarze często pozatrudniani byli na fikcyjnych etatach i dostawali pieniądze jako pracownicy. Ot, realia PRL.
To dlatego upadek komunizmu był tak dużym przełomem. Monco odczuli to w Mielcu, gdzie jeszcze w latach 80. drużyna zaczęła odbijać się między I a II ligą i przestała się liczyć w walce o wysokie cele. W klubie przestało się przelewać, a do piłkarskiego słownika w Polsce weszło określenie "organizacyjnie Stal Mielec". Zaledwie rok po spadku z I ligi, w czerwcu 1997 roku, klub rozwiązano z powodu gigantycznych problemów finansowych. W sezonie 1997/98 nie było go w żadnych rozgrywkach i działalność wznowił wspinaczkę po szczeblach ligowych od szóstego poziomu.
Dla pozostałych podkarpackich zespołów spadek sportowy nie był może tak duży, bo te - poza rzeszowską Stalą, która w 1977 roku na dobre pożegnała się z I ligą - dopiero wchodziły na wysoki poziom. Mimo wszystko w Stalowej Woli, Tarnobrzegu czy Dębicy też dało się odczuć zmiany ustrojowe. Szczególnie w tym ostatnim ośrodku wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Igloopol wytrwał w I lidze dwa lata, spadł w 1992 roku i w 1996 klub już rozwiązano.
SZATNIA JAK RODZINA
Trudne czasy jednoczyły jednak piłkarzy. – W klubie było biednie, ale panowała świetna atmosfera – opowiadał w "Przeglądzie Sportowym" Jacek Zieliński, były mistrz Polski z Lechem Poznań jako trener, a na przełomie lat 80. i 90. piłkarz Siarki. Z nią w 1992 wywalczył pierwszy dla klubu awans do I ligi. – Chwilę po nim odebrano nam etaty w Siarkopolu, więc była to taka radość przez łzy. Ale nie załamaliśmy się. Drużyna była jak rodzina i dzięki temu udało nam się utrzymać w lidze – mówił.
– Było biednie, ale przynajmniej bywało zabawnie – wspomina z kolei Jaromir Wieprzęć, w latach 90. obrońca Stali Stalowa Wola. – Pamiętam wyjazd do Zabrza na mecz z Górnikiem. Przegraliśmy 0:6, a po czwartej bramce... na stadionie zgasły jupitery. Śmialiśmy się, żeby już ich nie odpalano, bo to niczego nie zmieni – opowiada. – Wesoło było też podczas powrotu. W autobusie zepsuły się światła, a było już bardzo późno. Zrobiliśmy więc tak, że jeden z chłopaków biegł z latarką z przodu, a drugi z tyłu pojazdu i się zamienialiśmy, żeby jakoś rozłożyć siły. Tak dotarliśmy do Krakowa i stamtąd klub wynajął nam już taksówki – dodaje Wieprzęć.
SAMI SWOI
Trudna sytuacja finansowa wymusiła na klubach z Podkarpacia stawianie na młodzież. Dzięki temu na początku lat 90. wyszło z nich w świat wielu dobrze kojarzonych ligowców. W Dębicy w I lidze debiutowali późniejszy stoper Legii Warszawa i reprezentant Polski Jacek Zieliński. Razem z nim pierwsze kroki na tym poziomie stawiał tam również Jerzy Podbrożny. Siarka Tarnobrzeg to z kolei takie nazwiska jak Mariusz Kukiełka, Tomasz Kiełbowicz, Cezary Kucharski, Jacek Berensztajn i Andrzej Kobylański. Ze Stali Stalowa Wola, poza Wieprzęciem, do ligowego folkloru przeszedł również Mieczysław Ożóg. Nastoletnim wychowaniem klubu był wtedy również Piotr Piechniak, a solidnym ligowcem został po latach również Arkadiusz Bilski.
Dzięki temu, że kluby stawiały na lokalnych zawodników, łatwo było się z nimi identyfikować kibicom. Najzdolniejsi szybko jednak odchodzili, a o dużych gotówkowych transferach nie było wtedy za bardzo mowy. Sportowo podkarpackie drużyny zostawały w tyle. Duże zakłady coraz mocniej podupadały, a region, jeden z najbiedniejszych w Polsce, nie obfitował w sponsorów, którzy chętnie zajęliby ich miejsce. Wypadnięcie tamtejszych drużyn z najwyższej klasy rozgrywek było naturalną koleją rzeczy.
OPTYMIZM NA PRZYSZŁOŚĆ
Dziś to się powoli zmienia. Losy dawnych pierwszoligowców z Podkarpacia są różne, ale poprawia się infrastruktura i są konkretne wizje na następne lata. Stal Mielec ma upragniony awans, na który była gotowa. Posiada funkcjonalny i niezły, nawet jak na warunki Ekstraklasy, obiekt. W Stalowej Woli powstało Podkarpackie Centrum Piłki Nożnej i zmodernizowano stadion, jednak rozjechało się to z wynikiem sportowym. Piłkarze Stali właśnie spadli na czwarty poziom rozgrywek po raz pierwszy od 1968 roku. Tam również występuje Siarka.
Lepiej perspektywy rysują. W Rzeszowie Stal ma mocnego inwestora w postaci firmy Fibrain i plany zakładają w niedalekiej perspektywie awans do Ekstraklasy, a potem jeszcze więcej. Już latem walczyła o awans do I ligi, ale w barażach pokonał ją derbowy rywal, Resovia. To jednak wciąż dobra wiadomość dla województwa. Dzięki niej i Stali Mielec Podkarpacie ma dwa kluby na poziomie co najmniej drugiej klasy rozgrywek w Polsce po raz pierwszy od sezonu 2002/03. Wówczas na zapleczu występowały Stal Stalowa Wola oraz Tłoki Gorzyce.
Największa uwaga skupia się jednak oczywiście na Stali. Jej powrót jest nadzieją dla całego regionu. W klubie liczą, że dzięki temu, iż w tym sezonie spada tylko jedna drużyna, uda im się na nowo ugruntować pozycję w Ekstraklasie. Realia znacząco zmieniły się w porównaniu do tych z lat 70., ale za Stalą znów stoi możny sponsor i awans ma otworzyć nowe możliwości. Jej powrót ma wymiar symboliczny. Podkarpacie przez niemal ćwierć wieku było na futbolowej mapie Polski białą plamą, która wreszcie się zapełni.
