Fabryka Red Bulla ma nowego Haalanda. Karim Adeyemi pięknie przedstawia się światu

Zobacz również:Piłkarz z własną podobizną na plecach. Leroy Sane — nowa ekstrawagancja Bayernu
Red Bull Salzburg
Thomas Bachun/DeFodi Images via Getty Images

Salzburg nie musiał szukać nowego Erlinga Haalanda, bo ten był już na miejscu. Tak pracuje fabryka: zasiać, podlać, sprzedać za miliony monet. Największa perła nazywa się Karim Adeyemi i musi zaraz wybrać: Bayern, Real albo Liverpool.

Podobno wszystko jest już jasne. Tydzień temu na Twitterze pojawiły się zdjęcia ojca Adeyemiego w towarzystwie agenta, gdy stoją przy Saebener Strasse. Bayern nie zostawia takich spraw na ostatni moment. Działa szybko, bo wie, że okno wystawowe Red Bulla najmocniej świeci jesienią. Austriacy w trzech meczach Ligi Mistrzów zgarnęli siedem punktów, a gole strzelali Okafor, Sucić i właśnie Adeyemi. Żaden z nich nie ma więcej niż 21 lat. To pewne, że za moment wyfruną z gniazda.

Środowy mecz z Wolfsburgiem (3:1) był jednym z najlepszych w historii Salzburga. Trzeci raz grają w fazie grupowej Ligi Mistrzów, ale tak dobrej passy jeszcze nie mieli. Adeyemi w styczniu skończy 20 lat i właśnie wykorzystuje swój moment. W czerwcu wygrał mistrzostwo Europy U-21, a chwilę potem strzelił gola w debiucie w dorosłej kadrze Niemiec. Ma 8 goli w 10 meczach ligi austriackiej, ale dopiero teraz wchodzi do mainstreamu. Po to jest Liga Mistrzów, by zyskiwać globalny rozgłos.

KOSZ OD BAYERNU

Adeyemi już w pierwszym meczu z Sevillą pobił rekord. Nikt odkąd UEFA zbiera dane, nie wywalczył trzech rzutów karnych w ciągu 90 minut. W następnym spotkaniu dołożył dwa gole przeciwko Lille, a teraz zabawił się z Wolfsburgiem.

Janusz Góra, który trenował Niemca w FC Liefering, mówi, że ten przypomina mu Leo Messiego. Niby wszyscy wiedzą, że będzie schodził ze skrzydła do środka, a i tak zawsze jest o sekundę szybszy. Bayern widzi w nim następcę Comana. Salzburg do tej pory swoje największe gwiazdy umieszczał w Borussii Dortmund i Lipsku. Zarówno Haaland, jak i Szoboszlai odchodzili zimą. Tym razem transfer planowany jest na lato i od razu będzie to głęboka woda w Bawarii.

Dzieje się to wszystko dwa lata po tym jak Erling Haaland olśnił świat, strzelając hat-tricka w meczu z Genkiem. Tamtego wieczoru obserwowało go 50 skautów. Przy Adeyemim liczby pewnie są podobne, z tą różnicą, że w tym wyścigu faworyt jest jeden. Bayern już kiedyś wypatrzył Karima, gdy ten miał 8 lat. Chłopak czarował na turnieju halowym w lokalnym klubie TSV Forstenried. Przy Saebener Strasse próbowano oszlifować ten diament, ale złe stopnie w szkole plus problemy dyscyplinarne, wyrzuciły chłopaka na margines. Bayern stracił do niego cierpliwość. Dopiero Unterhaching, niewielki klub na obrzeżach Monachium dał Adeyemiemu drugą szansę.

TRYBUNA KARIMA

Dzisiaj dzięki transferowi nastolatka stoi tam odnowiona Osttribune. Prezes Manfred Schwabl żartuje w „Sueddeutsche Zeitung”, że powinna nosić nazwę Karima. Salzburg tak mocno chciał go mieć u siebie, że zapłacił 3 miliony euro. Nikt wcześniej w Niemczech nie wydał takiej sumy za 16-latka. „Der Spiegel” pisze, że to najbardziej ekscytujący gracz nad Renem - paradoks polega na tym, iż początkowo mocniej w jego talent uwierzyli Austriacy niż Niemcy. Z tego właśnie słynie Salzburg: widzi więcej niż inni, a potem przebiera w ofertach. Już rok temu odrzucił 15 milionów euro od Barcelony.

Rodzicami Adeyemiego są Nigeryjczyk i Rumunka. Poznali się w Monachium. Dzisiaj dalej należą do stowarzyszenia Unterhaching, aktywnie wspierając klub. Karim też nie zapomina, skąd wyszedł. Schwabl opowiada, że gdy przyjeżdża, nie widać go z torebką Gucciego i kolorową fryzurą. Mówi, że wbrew temu, co mówiono kiedyś w Bayernie, to bardzo skromny chłopak. Przykładem choćby środowy mecz z Wolfsburgiem: schodząc w 87. minucie mógł zrobić to tak, by cały stadion pożegnał go owacją. On tymczasem zszedł niepostrzeżenie za jedną z bramek i poszedł wyściskać się z kibicami.

Gola zadedykował youtuberowi o pseudonimie EliasN97. Chłopak zajmuje się graniem w FIFA 2022, ma ponad pół miliona obserwujących na Instagramie i przyjechał do Salzburga specjalnie dla Karima.

WĘDKA W 36. MINUCIE

Matthias Jaissle, trener Red Bulla i były obrońca Hoffenheim mówi, że najbardziej w 19-latku imponuje mu jego chłodna głowa. Adeyemi nie czuje paniki, gdy dostaje kluczową piłkę i staje dwa metry od bramkarza. Rok temu Salzburg do tytułu ciągnęli Jesse Marsch i Patson Daka. Dzisiaj w mieście Mozarta jest nowy trener i nowa gwiazda tak jakby wszyscy myśleli tu dwa kroki wprzód.

Średnia wieku drużyny wynosi 23 lata. Oprócz Karima, ogromne talenty mają też Brenden Aaronson (20 lat), Luka Sucić (19), czy Benjamin Sesko (18). Nasz Kamil Piątkowski w tym świecie też nie znalazł się przypadkowo. Adeyemi powiedział kiedyś, że Salzburg był najlepszą decyzją, jaką podjął. Mógł wyjechać do Chelsea, ale wybrał Alpy, bo to zaledwie półtorej godziny drogi od dzielnicy Forstenried, gdzie zostawił przyjaciół.

W Austrii na zawsze zapamięta datę 28 luty 2021 roku i mecz ze Sturmem Graz. Przy stanie 0:2 Jesse Marsch ściągnął go z boiska, mimo że zegar wskazywał dopiero 36. minutę. To było upokorzenie jak wtedy, gdy lata temu drzwi zamknął mu Bayern. Marsch na drugi dzień długo z nim rozmawiał. Był jak nauczyciel w szkole, który widząc kogoś nieprzeciętnie utalentowanego, jeszcze mocniej chce mu dokręcić śrubę. Adeyemi miesiąc później strzelił dwa gole przeciwko Rapidowi Wiedeń (3:0). Od tej pory rzadko zaczynał mecze na ławce. Stał się ważną częścią zespołu, a gdy przyszedł nowy sezon, przeobraził się w największą gwiazdę.

Dzisiaj na pytanie o Bayern, odpowiada, że nie ma do nich żalu. Dodaje, że sprawą transferu zajmują się jego ojciec z agentem. W dzieciństwie najmocniej wzorował się na Robbenie, potem przerzucił się na Mbappe, a ostatnio wspomniał o Serge’u Gnabrym. Widać, że ciągnie go na stare śmieci.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.