Liverpool nadal niepewny, wciąż chwiejna Chelsea, ciężary dla beniaminków. Co wiemy po inauguracji sezonu? (FIVE-A-SIDE)

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Brighton & Hove Albion v Chelsea - Premier League
Fot. Darren Walsh/Chelsea FC via Getty Images

W okrojonym składzie, bez Manchesteru City, Manchesteru United, Aston Villi oraz Burnley, ruszył sezon 2020/21 w Premier League. Meczów było osiem zamiast dziesięciu, a my sprawdzamy, czego się po nich dowiedzieliśmy.

Niewiele ponad półtora miesiąca bez ligi angielskiej zleciało w moment. Mieliśmy po drodze dokończenie europejskich pucharów i początek okna transferowego, więc informacyjny młyn się nie zatrzymywał. Końcówka poprzedniego sezonu była tak niedawno temu, że dla klubów z Manchesteru początek nowego wypadł za wcześnie. Musiały pauzować co najmniej 30 dni między rozgrywkami, dlatego zaczęliśmy bez nich. Mimo tego mniej meczów nie oznaczało mniejszej ilości emocji i tematów do dyskusji.

Z tego weekendu na pewno zapamiętać mogliśmy bardzo dobre debiuty niektórych nowych twarzy w Premier League. A co poza tym? Czas na pięć wniosków po kolejce.

1
Liverpool nadal jest do ukłucia

Mistrzowie Anglii wygrali na inaugurację, ale nie przekonali swoją postawą. Leeds to beniaminek, jakich mało - odważnie grający w piłkę, z kilkoma indywidualnościami i świetnym menedżerem. Mimo wszystko Liverpool w najwyższej dyspozycji powinien rozprawić się z nim w lepszym stylu. The Reds znów wygrali, choć popełniali błędy i nie grali tak, jak potrafią najlepiej.

To tak naprawdę sytuacja, która trwa od lutego. Już wtedy zaczęły się gorsze występy, potem była pierwsza ligowa porażka oraz odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Wtedy wydawało się, że wiosną będzie obniżka lotów, ale wymuszona przerwa dała Liverpoolowi odsapnąć. Po niej jednak nie było dużo lepiej. Jurgen Klopp rotował, wiedząc, że jego zespół ma dużą przewagę, mistrzostwo udało się dowieźć, ale tamten sezon skończył się bez przytupu. Obecny rozpoczęło zwycięstwo 4:3, tyle że po błędach i niepewnej grze. Gdyby nie Mohamed Salah i rzut karny w samej końcówce, to mogło skończyć się różnie. Widać po Liverpoolu, że obniżył standardy, do jakich nas przyzwyczaił.

2
To jeszcze nie była nowa, lepsza Chelsea
Brighton & Hove Albion v Chelsea: Pre-Season Friendly
BRIGHTON, ENGLAND - AUGUST 29: Timo Werner of Chelsea celebrates after scoring his sides first goal during the pre-season friendly between Brighton & Hove Albion and Chelsea at Amex Stadium on August 29, 2020 in Brighton, England. (Photo by Darren Walsh/Chelsea FC via Getty Images)

The Blues zaczęli od pokonania Brightonu, choć z małymi problemami. W wyjściowym składzie spośród nowych nabytków pokazali się Timo Werner i Kai Havertz. Ben Chilwell i Hakim Ziyech są kontuzjowani, a Thiago Silva zasiadł na ławce. Przez to oglądaliśmy tę drużynę w lekkim rozkroku i nie możemy jeszcze mówić o nowym początku.

Chelsea była w meczu z Mewami dość chwiejna. To rywale dłużej utrzymywali się przy piłce - do przerwy mieli prawie 60% posiadania piłki - i zdobyli bramkę po kolejnej słabej interwencji Kepy. Przez godzinę gry Brighton był dla faworytów równorzędnym rywalem. Problemy sprawiał Tariq Lamptey, który hasał po prawym skrzydle i dawne niedociągnięcia w obronie Chelsea nadal były widoczne. Ostatecznie udało się jej jednak wygrać 3:1. To ogromna zasługa Reece'a Jamesa - strzelca gola i asystenta przy kolejnym w drugiej połowie.

Spośród nowych nabytków najlepiej wypadł Werner. Wypracował rzut karny, był aktywny, szukał okazji strzeleckich i pomagał w rozegraniu. Havertz zaliczył trochę strat i jedno komicznie nieudane zagranie, ale kiedy złapie rytm i nauczy się nowej drużyny, a ona jego, to będzie wartością dodaną. Obok nich biegali jednak Ruben Loftus-Cheek, a potem Ross Barkley, Frank Lampard postawił też na zachowawczy środek pola Jorginho i N'Golo Kante i na razie mieliśmy tylko delikatny przedsmak nowych The Blues. Wygrana na start to dobry znak, ale niechlujna gra i przytrafiające się pomyłki warto jak najszybciej wyeliminować.

3
NEWcastle

Callum Wilson z golem, a Jeff Hendrick z golem oraz asystą - nowe nabytki Newcastle zaczęły dobrze. Z West Hamem wystąpił jeszcze Jamal Lewis i też zaprezentował się nieźle. Tylko Ryan Fraser czeka nadal na swoją szansę, ale i na niego przyjdzie czas.

Nowe Newcastle wypadło na tle rozkojarzonych Młotów bardzo dobrze. Wilson był aktywny z przodu i dochodził do sytuacji, a Hendrick wniósł do środka boiska dużo solidności i pracowitości. Wraz z Allanem Saint-Maximinem i Miguelem Almironem taki zestaw ma szansę w tym sezonie poprawić wreszcie grę w ofensywie Srok. Rok temu to był najsłabszy zespół pod względem jakości kreowanych sytuacji. Spośród tych, które się utrzymały, mniej bramek zdobyło tylko Crystal Palace. Niewypałem transferowym okazał się Joelinton. Wilson już na dzień dobry pokazuje, że radzi sobie od niego lepiej. Na razie warto brać poprawkę na to, że West Ham zagrał bardzo kiepsko, jednak pierwszy mecz nowego sezonu był w wykonaniu Newcastle obiecujący.

4
Nowe ustawienie służy Crystal Palace

Przez większość poprzedniego sezonu Roy Hodgson trzymał się jednego ustawienia. 4-5-1 raz przechodziło w 4-3-3, a raz w 4-1-4-1, ale założenie zawsze było to samo - zaryglować środek pola. Palace przez to oglądało się z niewielką przyjemnością, w pomocy najczęściej występowało trzech z grona Luka Milivojević, James McArthur, James McCarthy i Cheikhou Kouyate. Dzięki temu Orły traciły niewiele goli, za to Wilfried Zaha, Andros Townsend oraz Jordan Ayew rzuceni byli do przodu bez wsparcia. W tym sezonie pomysł ma być już inny.

Hodgson już w końcówce przechodził na ustawienie 4-4-2 i takie samo wybrał na mecz z Southamptonem. Poskutkowało. Palace wygrało 1:0, a najgroźniejszą bronią okazały się akcje bocznymi sektorami. Cały manewr polega na tym, by wydobyć jak najwięcej z Zahy. W poprzednim sezonie reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej strzelił tylko cztery gole i miał tyle samo asyst, co na jego standardy jest kiepskim dorobkiem. W sobotę już jednak trafił do siatki i korzystał z ustawienia na środku ataku. Miał swobodę ruchów, urywał się z pozycji i schodził do boku i znów był w ofensywie punktem odniesienia.

Palace nie zagrało pięknie, o to nie ma co ich podejrzewać. Ale ustawienie 4-4-2 ma pozwolić na lepsze wykorzystanie atutów z przodu. Zaha, Ayew, Townsend i sprowadzony z QPR Eberechi Eze to gracze, którzy z powodzeniem mogą występować na wielu pozycjach. Na problemy na "dziewiątce" zaradził ma Michy Batshuayi. Taki zestaw jest już całkiem niezły, a na pewno wystarczający do tego, by z powodzeniem walczyć o utrzymanie.

5
Przed Fulham i WBA długi sezon

Można się było spodziewać, że i Fulham, i West Brom będą skupiać się przede wszystkim na uniknięciu spadku, ale już pierwsza kolejka pokazała, że będzie im o to trudno. Obie przegrały po 0:3 - kolejno z Arsenalem i Leicester City. Uczciwie trzeba przyznać, że to trudni rywale - zdobywca Pucharu Anglii oraz piąta ekipa poprzedniego sezonu Premier League. Dwaj beniaminkowie, nawet biorąc na to poprawkę, zagrali jednak bardzo kiepsko.

Problemem obu ekip może być obrona. Fulham już dwa sezony temu wsławiło się wyjątkowo kiepską defensywą i popełnianymi przez nią błędami i wydaje się, że po powrocie przynosi to samo. West Brom z kolei im dłużej trwał mecz, tym bardziej był spychany przez Lisy. Obie ekipy niewiele pokazały też w ofensywie i zaprezentowały się w tej kolejce po prostu najsłabiej.

Taka postawa zwiastuje długi, trudny sezon dla obu. Na starcie nie mają co prawda bardzo trudnego terminarza, ale z taką postawą nawet ze średniakami może im być trudno o punkty.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.