Fred again.. – melancholik, którego chce mieć w tym roku każdy festiwal

Zobacz również:Od Times Square po Coachellę. Jak Skrillex, Fred again.. i Four Tet podbili EDM?
fred again.jpg
fot. okładka "Actual Life"

Nie ma wielkomiejskiej melancholii bez dramatu. Inspiracją dla najlepszych rzeczy Buriala były zamachy bombowe w centrum Londynu. Inspiracją dla Freda again.. – śmierć przyjaciela.

Dla mnie narracja tych trzech albumów jest rodzajem stale zmieniającej się relacji człowieka z żalem – powiedział Fred w rozmowie z BBC, zaraz po tym, gdy stacja ogłosiła go laureatem drugiego miejsca konkursu BBC Sound Of 2023; konkursu, który wskazuje najważniejsze nowe twarze sezonu. Chyba jednak zrobiła to trochę za późno. Mówimy o człowieku, który wyprodukował Bad Habits Eda Sheerana czy After the Afterparty Charli XCX. Który w 2019 roku przykładał rękę do 1/3 singli z pierwszego miejsca brytyjskiej, krajowej listy przebojów. Którego seria Actual Life wystartowała w roku 2021, jeszcze podczas pandemii. Być może chodzi o to, że Fred again.. wystrzelił tak mocno dopiero później. Nagle jego numerów słuchano wszędzie, koncerty wyprzedawano w kilkadziesiąt sekund, a festiwale zaczęły wyrywać sobie go z gardeł; na ten moment zabookowały go m.in. Primavera i Rock Werchter. I tylko starsi krytycy zauważyli go na samym końcu.

Actual Life, czyli depozytorium cyfrowego życia

Fred again.. działa na przecięciu home recording i intymnej, blogowej narracji. Seria Actual Life to zapiski z ostatnich lat jego życia; dwie pierwsze części opisywały zmierzenie się producenta ze śmiercią najbliższego przyjaciela i oswojeniem żałoby, trzecia dokumentowała początki popandemicznej rzeczywistości. W nagraniach Fred wykorzystywał autentyczne fragmenty telefonicznych rozmów ze znajomymi i strzępki nagranych przypadkowo wypowiedzi.

Skąd właściwie wziął się ten gość? Z Balham w południowym Londynie, gdzie dorastał i uczył się gry na przeróżnych instrumentach: od pianina, przez perkusję, po gitarę. To dało mu swobodę w komponowaniu i przepustkę do grupy muzycznej, skupiającej młode, londyńskie talenty, prowadzonej przez Briana Eno – pioniera ambientu, producenta płyt m.in. U2, Coldplay czy Talking Heads. Eno wyczuł w młodym bratnią duszę i zaprosił go do dłuższej współpracy przy własnych projektach. Nie rozumiałem zbyt wiele z tego, co sam nagrywał – powiedział później Eno w rozmowie z Apple Music. Ale wyczułem, że to nowy pomysł na tworzenie muzyki. Ciekawostka – mentorsko z grupą była związana Annie Lennox, legendarna wokalistka Eurythmics. Generalnie warto mieszkać w Londynie i obracać się we właściwych kręgach.

Jednak Freda Gibsona (bo tak brzmi nazwisko producenta) porwał nie ambient, a pop. Sława zdolnego producenta rosła, w kolejce po jego usługi ustawiały się coraz większe nazwiska: od Burna Boya po Ellie Goulding. Przełomem była na pewno produkcja 12 z 15 piosenek na No.6 Collaborations Project Eda Sheerana, ale po tym Fred postanowił wrócić do elektroniki. Zresztą podobno pod wpływem sugestii Briana Eno, który zasugerował, żeby jego podopieczny w końcu poszedł po swoje. Słynny producent wspominał, że sprzątał mieszkanie i nagle, na jednej z playlist Spotify, usłyszał nieznany mu wcześniej utwór, który zafascynował go już na poziomie samej struktury. Okazało się, że algorytm podsunął mu nagranie Gibsona.

Fred again.., człowiek z iPhone'em

Gdy BBC wyróżniało go w plebiscycie Sound Of 2023, dziennikarze tej platformy pisali o czerpaniu Freda z własnych doświadczeń, a następnie przemieleniu tych inspiracji w muzykę taneczną, dźwiękowy kolaż sumy cyfrowych żyć. O co chodzi? Gibson samplował zarówno swoich znajomych, jak i fragmenty wypowiedzi wychwyconych gdzieś na YouTube. Fred potrafił nagrywać nawet przypadkowo poznane osoby przez dyktafon na swoim iPhonie. Jego wszystkie utwory są zbudowane wokół dźwięku, wokalu, fragmentu wypowiedzi, które znalazł albo podczas stanowczo zbyt długiego siedzenia w mediach społecznościowych, albo po prostu przypadkowo, chodząc między ludźmi.

Numer Sabrina (I Am A Party) powstał tak, że producent trafił w czeluściach sieci na monolog performerki Sabriny Benaim Explaining My Depression To My Mother, po czym wyciął kilka fragmentów i zrobił z nich integralną część utworu. Co ciekawe, bohaterka pochwaliła, zwłaszcza to, że Fred dobrze przeniósł jej emocje na płaszczyznę piosenki. Podobnie jest z numerem Marea (We've lost dancing), gdzie słychać z kolei głos producentki ukrywającej się pod pseudonimem The Blessed Madonna.

Słowa „We've lost dancing” odnoszą się do pandemicznej rzeczywistości lat 2020-2021, gdy cała branża stanęła w miejscu i nikt nie wiedział, jak to wszystko dalej się potoczy. Wszyscy stracili to, co najbardziej kochali: nocny eskapizm, muzykę na żywo, przyjaciół obok siebie. Została tylko bolesna pustka.

Oczywiście – gdy kluby otworzyły się na nowo, to właśnie Marea (We've lost dancing) stała się soundtrackiem do karnawału wolności. Zupełnie jak nasze Szklanki.

Kiedy Gibson kładzie te fragmenty wypowiedzi na rozciągnięte, beatowe kolaże, kiedy często dodaje do nich swój wokal, dochodzimy do zupełnie niesamowitej sytuacji; oto połączenie klubowego szaleństwa z intymnością poszczególnych utworów; niektórzy dziennikarze pisali o tym, że na setach Freda i tańczy się, i płacze, ale bez przesady. Fakty są za to takie, że jest to coś zupełnie innego, do czego przyzwyczaiła nas współczesna elektronika. Chociaż z drugiej strony tacy The XX zrobili kilkanaście lat temu to samo w obszarze indie rocka; Fred again.. spokojnie mógłby załapać się do szufladki miejscy wrażliwcy, jaką media stworzyły na potrzeby wpasowania The XX w konkretne ramy. Swoją drogą Romy Madley Croft z The XX też współpracowała z Fredem; ich wspólny numer Strong zebrał dziesiątki milionów odsłuchań na platformach streamingowych.

Uwaga na gościa z włączonym AirDropem

Pamiętnikarską formę serii Actual Life uwypuklają specyficzne okładki (przefiltrowane zdjęcia Freda, który akurat coś robi) czy tytuły piosenek, które sprawiają wrażenie niedokończonych myśli. Zresztą to samo można powiedzieć o pseudonimie Fred again.. Wymyślił go Flowdan, z którym Fred i Skrillex nagrali, póki co, największy (obok Flowers) banger 2023 roku, oparty na niesamowitych basach Rumble. Nie wiadomo, czy podczas produkcji Fred bawił się tak, jak miał w zwyczaju przy robieniu Actual Life – wysyłając swoje niedokończone numery przez AirDropa przypadkowo przechodzącym ludziom. Grunt, że to kolejny utwór, którym potwierdza, że jest obecnie jednym z najbardziej elektryzujących producentów świata. Co ważne, Fred again.. nie jest jeszcze przemielony przez światowe festiwale, dlatego bookerzy zabijają się, żeby w 2023 roku wystąpił właśnie na ich imprezie. W Europie złapiecie go m.in. na Rock Werchter i Primaverze. Pierwszy polski występ to wciąż sprawa otwarta – tak się składa, że Rock Werchter to ten sam weekend, co gdyński Open'er...

To jest jak moja rolki z aparatu przerobiona na piosenki — mówił w rozmowie z Guardianem. Jest dla mnie coś ekscytującego w tym, jak możesz teraz tworzyć muzykę z otaczającego cię świata, gdzie wcześniej nie było to możliwe. Wcześniej musiałem wejść do studia nagraniowego – teraz idę na imprezę, włączam nagrywanie i mogę po prostu samplować. Na pewno to znak czasów. Ale jest też sporo niesamowitości w tym, że taki home recording, klejony na iPhonie w londyńskim metrze (wzorem Jamesa Murphy'ego także i Fred postrzega podziemną kolej jako niewysychające źródło inspiracji) trafia dziś na główne sceny największych festiwali. Nie wiem jak wy, ale ja przy kolejnej wizycie w Londynie włączam AirDropa.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0