FUTBOLOWA GORĄCZKA #34. Dlaczego warto kibicować takim piłkarzom jak Mateusz Klich

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
klich-liverpool-e1600085505319.jpg
fot. Paul Ellis - Pool/Getty Images

W sobotę na Anfield Mateusz Klich dopisał kolejny rozdział polskiej historii w Premier League. Jego gol strzelony Liverpoolowi to najlepszy dowód na to jak długą drogę przeszedł w ostatnich latach. Ucieszyła mnie ta bramka, bo na swojej drodze spotkałem wielu piłkarzy, którzy wariowali od małych sukcesów. Mateusz, na szczęście, do tej grupy nie należy.

Klicha poznałem dość późno, tak się jakoś złożyło, że po raz pierwszy spotkaliśmy się na Elland Road w 2019 roku. Lecieliśmy z Marcinem Rosłoniem skomentować dla Canal+ mecz Manchester United – Liverpool. Uznaliśmy, że skoro będziemy w Anglii już dzień wcześniej, to warto się wybrać na spotkanie w Championship. Obaj w zasadzie nie znaliśmy Klicha, Rosół napisał do niego trzy dni przed meczem, czy dałoby radę załatwić bilety. Po minucie dostał odpowiedź, że już są załatwione.

Po ostatnim gwizdku spotkania z Boltonem widzieliśmy się przez kilkanaście minut w klubowym korytarzu, pogadaliśmy, zbiliśmy piątki i do widzenia. To co mnie uderzyło, to fakt, iż rozmawiałem z wyluzowanym gościem, nie było tej całej spiny, towarzyszącej zawodowemu futbolowi, dorabiania ideologii, proste, szczere opinie, kumpelska gadka o piłce. Widzieliśmy człowieka świadomego celu, już wtedy był nim awans do Premier League (w 2019 roku się nie udało).

klich-leeds-e1600085662313.jpeg

Jestem dziennikarzem od 15 lat i uwierzcie, że widziałem sporo lotów w kosmos. Piłkarze nie są gotowi na duże kariery, ich głowy nie nadążają za zerami na kontach, spotkałem nieliczne przypadki strażników normalności w tym popieprzonym, oderwanym od rzeczywistości świecie, ale to były tylko wyjątki potwierdzające regułę. Nie będę teraz wymieniał nazwisk tych z sodówą, nie warto, poza tym to i tak nic nie zmieni. Napiszę tylko, że zdecydowanej większości piłkarzy wygodnie żyje się w otoczeniu klakierów, wystarczy jeden nieostrożny ruch, złe słowo, kiepska nota za mecz i wypadasz z łask. Jaką mam radę dla młodych dziennikarzy? Mieć to głęboko gdzieś, uwierzcie, że nie ma to żadnego znaczenia. Na koniec dnia wykonujesz tylko pracę. Przecież dalej możecie pisać i mówić o tym, czy zagrali dobry lub kiepski mecz, prawda?

Dlaczego warto kibicować Klichowi? Z pewnością dlatego, że jest bardzo dobrym piłkarzem. Pokazał to przeciwko Liverpoolowi i myślę, całkiem serio, że zrobił dużą rzecz dla Leeds United w Polsce, od takich meczów, od takich goli, dzieciaki zaczynają często kibicować jakiemuś klubowi. To są naprawdę piękne historie. Ale przy tym pozostaje sobą. Mam wrażenie, że wszystkie te rzeczy, które pomocnik Marcelo Bielsy robi w życiu prywatnym – zajmuje się małą córką, interesuje rapem i graffiti, czynią z niego wyluzowanego gościa, który jednocześnie bardzo dojrzał. W Leeds United piłkarzy, którzy skończyli 30 lat możesz policzyć na palcach jednej ręki. Tyle samo palców wystarczyłoby mi, żeby wyliczyć normalnych piłkarzy spotkanych na swojej dziennikarskiej drodze. Gości, z którymi chciałbyś po prostu pójść na piwo.

Klich po awansie do Premier League nie zmienił się ani trochę. Dalej odpisuje jak dawniej na wiadomości, gdy tylko znajdzie wolną chwilę w natłoku obowiązków. Nie mówi, że „musi się teraz wyciszyć”, nie prosi o autoryzację wywiadów, bo wie, że jak ktoś napisze coś, czego nie powiedział, to po prostu więcej nie pogada z tym człowiekiem i tyle. A mówi odważnie, bez wywoływania skandali, ale przede wszystkim to co myśli. Nie potrzebuje stajni PR-owców, a uwierzcie, że niekiedy ci goście są nie do zniesienia. Znam przypadek, w którym znany i doświadczony dziennikarz chciał pogadać na zgrupowaniu kadry z bardzo znanym polskim piłkarzem, ale człowiek z jego „sztabu” zażyczył sobie – to hit – tematów rozmowy przed wywiadem! Dziennikarz, oprócz tego, że miał szczerą ochotę zadać cios facetowi, całkiem mądrze, odparł: – Będą to pytania o najbliższy mecz.

Ludzie tacy psują tylko piłkarzom relacje z mediami, a co za tym idzie – z kibicami. Bo ci ostatni wyczują fałsz, zawsze. Wystudiowane i wyselekcjonowane fotki, motywacyjne bzdety, od których zbiera się na wymioty. Zawsze wybiorą szczerość. Sto razy wolę Marcina Wasilewskiego, który wywiadów udzielać nie chce, ale gdybym jutro był w Krakowie, to spotkałby się na obiad, żeby po prostu pogadać, niż piłkarza, który wywiadu by udzielił, ale nudnego.

Klich, to jest najważniejsze w całej historii i miłe zdania o byciu fajnym człowiekiem nie powinny tego zamazać, broni się sportowo, i to jak. Gra u Bielsy wszystko i zawsze. Ciężko haruje, by odzyskać piłkę. Rozgrywa, strzela. Zawodnik, który przyszedł za 1,5 mln funtów z Twente okazał się jednym z największych hitów transferowych w nowej historii Leeds. Każda z jego małych i większych przygód – Cracovia, potem pionowa ściana w Wolfsburgu, Puchar Holandii z Zwolle, wreszcie Kaiserslautern i Twente lepiły z niego dzisiejszego piłkarza, pod względem charakteru. Lepiej dojrzeć późno, niż wcale. Ludzie lubią pamiętać, że Klichowi nie udało się w Wolfsburgu, ale Salahowi i De Bruyne nie powiodło się w Chelsea, bywa.

Życie piłkarza jest jak kostka Rubika, niekiedy ścianki nie chcą się poskładać i nic nie poradzisz, choćbyś bardzo się starał. Czasem musisz spotkać trenera, który na coś otworzy ci oczy, czasem musisz tego poszukać sam w sobie. Klich znalazł i może upajać się chwilą, niekoniecznie z otwieraniem szampana przy byle okazji. Przed sobotnim meczem gadaliśmy chwile przez telefon i powiedział: – Może to dla kogoś zabrzmi śmiesznie, ale jedziemy na Anfield wygrać.

Co ciekawe, nie zadzwonił po godzinie (przerabiałem to wiele razy przez lata), żeby powiedzieć: – Wiesz, jednak to zmieńmy, bo przegramy i ludzie będą z nami jechać... Doceńcie piłkarzy, którzy mówią odważnie, gdy mogą sobie na to pozwolić, bo inaczej dostaniecie roboty przeprane przez PR-owców, tak nieudolnych jak ten, o którym wspomniałem wyżej. Piłkarze są tylko ludźmi, usztywniają się, gdy dociera do nich, że czasem słowa mają zbyt dużą moc i są w stanie wywołać reakcje wymykające się spod kontroli. Publika lubi dolać oliwy do ognia. Ludzie chcą z jednej strony błyskotliwych mówców, z drugiej powściągliwych zdań, ale wtedy słyszymy, że ktoś przynudza. Można oczywiście powiedzieć, że „zagramy tak, jak przeciwnik pozwoli”, „na pewno nie położymy się przed rywalami”, a „boisko wszystko zweryfikuje”. Można, ale sensu ma to niewiele.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.