Mati nie pierwszy raz pisze piosenki, co brzmią, jakby odleciał, ale z premierą Pleśni szczególnie wkleił się w ducha epoki. Jeżeli jego wcześniejsze dokonania można postrzegać jako antycypację obecnych nastrojów - nowy materiał jest ścieżką dźwiękową do orbitowania w zamknięciu, dostarczoną right on time.
Przy skali sukcesu mierzonej platyną za Evil_Things czy ponad czterdziestoma milionami wyświetleń teledysków Płuca zlepione topami i Ninja - Guzior prowadzi żywot idola nieobecnego. Drop kolejnego wydawnictwa był przez niego odwlekany do tego stopnia, że zrobił się z tego najbardziej wyczekiwany tytuł w polskim rapie oraz przyczyna nieustannych skoków ciśnienia u samego artysty. Bo przecież o tym jest wers Spytaj o płytę mnie, ja spytam w nerwach już co z tym? z Fali.
Wrocławski raper wystawił cierpliwość odbiorców na ciężką próbę i teoretycznie mógłby przekonać się, że tezy o śliskości życiowego parkietu czy łasce fana jeżdżącej na pstrym koniu nie są wyssane z palca. Teoretycznie, bo przygotował prawie nieodj**ywalny zestaw utworów. Prawie, bo pewien zarzut można uczynić z czasu trwania Pleśni i juwenilnych follow-upów do J.K. Rowling.