Hans: raper, który od 20 lat działa wbrew trendom i wbrew oczekiwaniom

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
HANS Dwoch swietych 2022_05_28_prev01.00_03_30_11.Still032.jpg
fot. archiwum artysty

Ktoś kiedyś powiedział, że receptą na dobre życie jest chodzenie w poprzek. Pewnie nie Hans, bo on nie lubi moralizować – za to lubi chodzić w poprzek. Nie ma chyba w Polsce drugiego rapera, którego kariera jest tak konsekwentnie prowadzona wbrew obowiązującym modom i przyzwyczajeniom słuchaczy.

Hans okupuje to dobrowolnym działaniem poza środowiskowym głównym nurtem; w jednym z wywiadów wspominał, co dzisiaj trudne do uwierzenia, że nie zdarzyło mu się grać na jakimkolwiek rapowym festiwalu poza Poznaniem. Ale zupełnie się tym nie przejmuje. Choć kolejne pokolenia potrafią wyrecytować z pamięci tekst To my!, jednego z największych hitów w historii krajowego rapu, to jego autor jest człowiekiem, który wciąż nie ma parcia na szkło.

On zawsze taki był, a znamy się, żebym nie skłamał, od 2001 roku. Zodiakalny skorpion, bardzo asertywny, konkretny gość. Jakby miał pójść do mas, to musiałoby być naturalne. Bez żadnej pompy, udawania, sztucznych elementów, robienia wbrew sobie – uważa Bobson, beatmaker, didżej i hypeman Hansa.

Promocja w TV? OK. Warunek – ma być nieprzebojowo

Na początku lat zerowych w Poznaniu słuchało się praktycznie tylko Pei. W uszach lokalnych słuchaczy rapu Rychu wyrobił sobie władzę absolutną kilkoma rzeczami: tym, że był tu pierwszy, tym, że systematycznie, rok po roku dostarczał nowy materiał i tym, że... był stąd. To w mieszczańskim, do bólu lokalnie patriotycznym Poznaniu bardzo ważne. Zresztą posse cut I moje miasto złą sławą owiane..., jeden z najbardziej pamiętnych momentów albumu Na legalu? Pei i Decksa, to pokaz rapowej siły stolicy Wielkopolski, królestwa, które działa razem (wówczas z wyjątkiem w postaci Killaz Group, czyli Gurala i Kaczora), nagrywa razem i bez pomocy ogólnopolskich mediów błyskawicznie rośnie w siłę. Koronę, rzecz jasna, nosił Rychu i trudno powiedzieć, żeby komukolwiek innemu chciało się dybać na jego głowę. Ale wokół niego zaroiło się od zdolnych newcomerów.

Wśród nich znalazł się Hans, obdarzony bardzo charakterystycznym, agresywnym flow dwudziestolatek z Dębca, robotniczej dzielnicy na południu Poznania.

Wypłynął Najwyższą Instancją, nielegalem z roku 2000, nagranym z Deepem pod szyldem Pięć Dwa (w 52 Dębiec nazwa zmieniła się dopiero po odejściu Deepa). Zapotrzebowanie na świeże, lokalne nagrania było w Wielkopolsce ogromne, dlatego Najwyższa Instancję masowo przegrywano z taśmy na taśmę; co bardziej zapaleni słuchacze odbijali sobie na ksero okładkę wydawnictwa, czyli charakterystyczny, naniesiony na mapę Poznania wrzut. Ale koncertowo Hans działał już sam, Deep w tamtym czasie zajmował się innymi rzeczami. Mając za sobą wsparcie lokalnej, stale rozwijającej się sceny, pracował nad utworami, które złożyły się na Poznański Czerwiec, legalny debiut Hansa (choć podpisany właśnie jako 52 Dębiec), a wydany nakładem poznańskiego UMC Records. Choć raper rozmawiał też z labelem T1-Teraz, to finalnie Czerwiec wyszedł w oficynie, którą coraz mocniej kojarzono z niesławnym hip-hopolo. Postawił jednak warunek – pierwsze klipy powstaną do tych utworów, które wybierze sam. Dlatego jednym z singli promujących płytę był wyjątkowo ciężki, przepełniony ponurymi linijkami Pies, a To my! trafiło na rotację radiowo-telewizyjną dopiero jako czwarty z kolei utwór, zresztą dowodzący UMC Remik i Urban mocno naciskali, żeby to ten numer stał się singlem. Mieli nosa, bo po premierze teledysku do To my! sprzedaż Poznańskiego Czerwca poszybowała w górę, a ludzie na koncertach zaczęli domagać się zagrania tego kawałka. Co zresztą działo się przez lata.

Aczkolwiek pomimo dużo większego zainteresowania mediów, szczególnie stacji muzycznych, w wielu przypadkach ówczesnym rapem nadal rządził radosny chaos.

Był taki numer pod tytułem „Pięć Dwa”, to chyba był drugi klip, jaki kiedykolwiek zrealizowałem. Z „Poznańskiego Czerwca” kręciłem wideo do „Kto?” – to był kawałek ze Ski Składem, czyli Peją i Wiśnią. Tam było trudno, bo wszyscy na planie byli pijani. Pamiętam, że wywaliłem towarzystwo, zrobiłem porządek, a i tak jakimś cudem przemycili stolik metr na metr i zawalili go flaszkami. To były w ogóle szalone czasy – kiedy indziej robiłem klip dla Deepa i Bobika, wymyśliliśmy, że samochód przejedzie nad moją drogą, półprofesjonalną kamerą, ale źle wymierzyliśmy, sprzęt zaklinował się pod furą i tyle po kamerze. Grunt, że udało się uratować taśmę – tak pierwsze lata robienia klipów dla poznańskich raperów wspomina Szaku, reżyser teledysków.

Kiedy czerwiec trwa trzy i pół roku

Hans odniósł sukces i... zamilkł. Trasa promująca Poznański Czerwiec trwała trzy i pół roku. Chęci do pisania w międzyczasie nie było, a kiedy pierwsza fala zainteresowania polskim rapem zaczęła opadać, poszedł do regularnej pracy; zdarzało mu się zarabiać na życie i jako handlowiec, i... barman w klubie W Starym Kinie, choć w 2006 roku zaliczył też półroczny epizod w roli dyrektora artystycznego UMC Records.

Stare Kino zbierało u siebie zarówno bohemę artystyczną, jak i hardkorowców. I on tam był przez chwilę barmanem. Fajne, że nie miał z tym problemu. Nie było widać jakiejś doliny z tego powodu. Zawsze był uśmiechnięty. Może musiał parę rzeczy odpracować emocjonalnie? – zastanawia się Chupa, wokalista i DJ współpracujący z Hansem.

Z tego okresu pochodzą też trzy emblematyczne dla twórczości Hansa albumy; nagrane wraz z Deepem jako Pięć Dwa Deep Hans (2008) i T.R.I.P. (2009) oraz solowy krążek 8 (2011). Emblematyczne, bo tekstowo ponure, brutalnie komentujące życie w Polsce (singlowy Gniew brzmi, jakby ustawić ukryty mikrofon w domu kłócących się ludzi) i... niejednorodne muzycznie. W kotle płyty T.R.I.P. bulgocą rap, jazz i trip-hop, czyli rzadko spotykany wówczas eklektyzm; na albumie pojawiło się nawet Swing Combo poznańskiego jazzmana Krzysztofa Powalisza. Zresztą naturalną kontynuacją wychodzenia Hansa poza rapowe ramy jest jego działalność w Luxtorpedzie. Mało kto spodziewał się, że ta historia tak się potoczy, ale założony w 2011 roku przez Litzę (ex-Acid Drinkers) rapmetalowy zespół ma już na koncie sześć pełnowymiarowych albumów i setki koncertów.

Chupa: On zawsze lubił muzykę gitarową. Był zajarany Rage'ami, Cypress Hill, te kolaże Run DMC z Aerosmith – to było na porządku dziennym. Ten mariaż rockowy na pewno był u niego naturalny. Dla nas to było nieoczywiste, my go znaliśmy jako rapera, a w podstawówce latał w długich piórach. Przecięli się z Litzą, który był naszym kumplem, obserwował nas. Zainteresował się, jak zobaczył takiego gościa, który nie wstydził się rapować do gitar.

Luxtorpeda wypaliła. Wydawało się, że w schyłkowych dla gitar czasach pewniejszą opcją jest postawienie na czysty rap, ale jej brzmienie, jakby żywcem wzięte z lat 90., przyciągnęło tłumy. A Hans wraz z początkiem minionej dekady złapał wiatr w żagle i płynie z nim do dziś.

Pocztówka z PL, lato'22

Spotykamy się na kilka dni przed wydaniem jego trzeciego solowego albumu 8122. Hans jeszcze nie wie, że za moment krążek dobije do drugiego miejsca OLiS, ustępując tylko ostatniej płycie Sanah. Na razie gadamy o tym, co zmieniły w nim ostatnie trzy lata, od momentu, gdy na półki trafiła jego poprzednia solówka, Poprawna praca serca.

Przez trzy ostatnie lata zauważyłem zmiany w ludziach – opowiada. Nie chodzi o samo banie się tego czy owego, ale ludzie coraz mniej chcą myśleć, analizować, zadawać pytania, są przyzwyczajeni do chwytania gotowych rozwiązań. Może to ze względu na brak czasu? Ktoś mówi, jak mają postępować, stosują się do tego i jest im lżej. Człowiek powinien być buntownikiem i kontestować rzeczywistość. Ja pamiętam czasy, kiedy każdy polityk uchodził za gnidę i wszyscy się z tym powszechnie zgadzali. Teraz ludzie robią sobie przywódców plemiennych. I śmiertelnie obrażają się, kiedy ktoś powie coś złego o ich ulubionym polityku. Nie mam pojęcia, skąd to się wzięło. Ten kontekst polityczny przejmował kolejne sfery życia. Najpierw social media, potem muzyka, zastanawianie się, czy ten czy inny artysta pasuje, bo ma takie a nie inne zdanie... Nie podoba mi się to.

hans cover.png
fot. archiwum artysty

Zresztą 8122 jest nasiąknięte goryczą. Jeśli na solowej Poprawnej pracy serca albo ostatnich wydawnictwach Pięć Dwa, Czystym szumieniu i Tölgy Föld pojawiają się momenty oddechu, to warto z nich skorzystać, zanim zagłębi się w ponury raport z Polski a.d. 2022. Hans nie oszczędza nikogo. Wystawia środkowy palec w takim samym stopniu politykom, jak i tym, którzy w nich wierzą. Nie ufa mentalnej ewolucji świata determinowanego rozwojem technologicznym, zamykając krążek okrzykiem: cześć świat 2.0, cześć i chwała serwerom! Jest tak ostry, jaki nie był już dawno (Giertych namawia do wojny dlatego / Że zemdlał, jak przyszła policja do niego / Poza tym to plebs idzie w bój / On będzie kurwa strategiem i chuj / A niech jebnie jeden kindżał w Wiejską / Za długo stoi tam buda). I za nic ma to, co wypada, a czego nie wypada mówić. W singlowych Dobrych bombach psuje nastrój, sugerując, że niezależnie od tego, kto i na kogo zrzuca bomby – to dalej jest masowa zbrodnia. A Takbo-niebo jest głosem w dyskursie proabo – prolife (A może jednak jest inaczej / Że albo urodzi się człowiek i dajesz mu szansę / Albo w wyniku postępu trwającego od dekad / Nie urodzi się po prostu, bo uśmierci go lekarz), szczególnie mocnym w zestawieniu z poglądami sporej części rapowej sceny.

Hans: Takim momentem, który mnie dotknął, były rozmowy Zychowicza z Wolskim na YouTube. Oni bardzo łatwo popadali w lekki ton, mówiąc o wojnie: o, jaki piękny atak, jaka bomba. A to też byli ludzie. OK, rozwaliło Ruskich, ale zginęli ludzie. I zastanawiałem się, czy można doprowadzić się do takiego stanu oglądacza, że nie widzisz krwi i ciał, bo tak się znieczulasz. I to jest jedna z rzeczy z utworu „Dobre bomby”. Skupiłem się tam na Ameryce, że to są dobre bomby, które zrzucamy na złych ludzi. A ja pytam: można dokonywać takiego podziału i być widzem takiego serialu wojennego? Ja nie uważam Ameryki za kraj, który może się chlubić kagankiem oświaty niesienia demokracji, bo z tym bywały różne historie, zazwyczaj zbrojne. Jak każde mocarstwo także i oni mają sporo za uszami.

Będziesz pan wisiał

Ale najczęściej Hans mówi o wolności. Niekoniecznie o zniewoleniu przez rządzących, raczej o wolności myślenia, prawie do swobodnej wypowiedzi. I tym, że sprzeciwia budowaniu się opinii o konkretnej osobie poprzez niepełne analizowanie tego, co mówi. Słuchacze mogli być zaskoczeni tym, że na patrona opowiadającego o tym utworu Wisielec wybrał... Grzegorza Brauna, samplując jego głośne Będziesz pan wisiał!, skierowane podczas jednego z sejmowych posiedzeń do ministra Adama Niedzielskiego.

Hans: Możesz mówić dużo konkretnych rzeczy, które wymagają, żeby się na nich skoncentrować, żeby je przeanalizować, a potem palniesz coś nieprzemyślanego i cała uwaga skupia się na tym. Już nikt się nie interesuje tym, co innego mówiłeś, media koncentrują się tabloidowo tylko na takiej wypowiedzi. Dlatego pomyślałem, że ta sytuacja z numeru, kiedy w gronie rodzinnym rzucasz konkretne oskarżenia, a wychodzisz na wariata, jest dobra pod kawałek. Dla mnie wydarzeniem, które dobrze opisuje rzeczywistość, było usunięcie Jana Pospieszalskiego z telewizji. On kiedyś prowadził programy, gdzie się ścierały skrajne poglądy. I kiedy próbował zrobić to samo, zaprosić dwie strony do merytorycznej debaty, to jedna strona nie przyszła, druga przyszła, a potem i tak go wywalili. Czyli co – nie wolno rozmawiać? Zwłaszcza że on miał program „Warto rozmawiać”. Ta sytuacja z Braunem jest podobna. Może koncentracja mediów na tej wypowiedzi była celowa, żeby tylko odwrócić uwagę od innych rzeczy, na przykład inflacji?

No nie jest to materiał pod playlisty. Aczkolwiek nikt nigdy tego od Hansa nie oczekiwał. Zaskoczeniem może być za to nagranie całej płyty na beatach wyłącznie jednego producenta, co wcześniej mu się nie zdarzało. Tym producentem jest krakowianin Folku, którego słuchacze mogą kojarzyć z krążka Pięć Dwa Tölgy Föld.

Z tego, co pamiętam to mignęła mi informacja, że Pięć Dwa szukają beatów na „Tölgy Föld”. Wysłałem, Deep odpisał mi, że się spodobały, wziął dwa. Potem odezwał się Hans, że chciałby zrobić coś więcej. W zasadzie na etapie „Tölgy Föld” padła propozycja wspólnego krążka, a ja się oczywiście zgodziłem. Wszystko odbywało się online, Hans mieszka pod Poznaniem, ja jestem z Krakowa. Od razu złapaliśmy wspólny język. To jest gość, który lubi klasykę, ja łączę ją ze współczesnością. Zresztą wysłałem mu wielki katalog beatów, miał z czego wybierać. Wziął takie mega surowe, ciężkie, choć było więcej przystępnych, radiowych utworów. Dążyliśmy do tego, żeby dopracować materiał do perfekcji, kawałek „Dobre Bomby” powstał chyba po 15 wersjach. Musieliśmy dopracować utwór jeśli chodzi o melodię, cały czas było coś do zrobienia – opowiada Folku.

Co ciekawe, choć razem stworzyli dwie płyty, z czego jedną w całości – nigdy się ze sobą nie spotkali.

Na wojnie z autocenzurą

Dla wszystkich, którzy kojarzyli go tylko ze starych klipów 52 Dębiec, osobiste poznanie się z Hansem może być szokiem.

Myślałem, że jest wyszczekanym ulicznym raperem, a okazało się, że to gość cichy, będący z boku. Zawsze dużo słuchał – mówi Karol Plebański, akustyk Luxtorpedy. Jest zdecydowany, asertywny, ale i potrafi się wstrzymać od wypowiedzi, dla dobra grupy bywa dyplomatyczny. Ten raperski klimat, z którego się wywodzi, nigdy go od nas nie oddzielał. Jak siedzimy razem, to w zespole jest więcej gaduł, chociaż on się chętnie włącza w dyskusję i dowie się, dlaczego ktoś tak myśli, po czym powie, co on o tym sądzi.

On jest introwertykiem, jego sposobem na wyrażanie siebie jest muzyka. Każdy nowy album na swój sposób zamyka pewien etap w życiu – dodaje Michał Wasyl, realizator dźwięku, który miksował 8122. Z pewnością można poznać Hansa, studiując jego teksty. Cenię w nim również to, że daje słuchaczom sporo przestrzeni do własnych interpretacji.

Ci, którzy znają go dłużej, dostrzegli sporą zmianę, jaka zaszła w nim przez lata. I to nie tylko fizyczną, chociaż jakby porównać okrąglejszego Hansa z teledysku Zło to z gościem, który na klipie Tabata wygląda jak czyjś trener personalny...

Bobson: Zawsze ćwiczył, ale przez lata mocno zmienił się fizycznie. Do tego stopnia, że będąc na siłowni ludzie z Dębca pytali, czy wszystko z nim w porządku, czy dobrze się czuje, bo były podejrzenia, że jest chory. Zmiana mentalna i fizyczna nastąpiła chyba wtedy, gdy wszedł do Luxtorpedy.

Szaku: U niego zaszła duża zmiana, do takiego poukładanego tatusia, rodzinnego, raczej takiego rozsądnie myślącego. Kiedyś był trochę wariatem, ale się zmienił.

A i tak wielu widzów nadal kojarzy go z tym, co było kiedyś i pierwszym albumem, choć w przyszłym roku minie 20 lat od jego premiery. Nie szkodzi – pod koniec koncertów widownia dalej domaga się To my!, choć stylistycznie Hans już dawno skręcił w innym kierunku. Nie zmieniło się tylko społeczne zaangażowanie, które pozostaje w tekstach tak mocne, jak było kiedyś, kiedy rapował o tym, że: Trzy i pół stówy zasiłku, osiem stów pensja / Recesja jest jak presja, stres bo nie stać cię, by przetrwać / Płacz, trudności, przejścia / Z miejsca rodzi się agresja, nie jest tak?.

To dalej jest rap o czymś, rap polaryzujący, co szczególnie wyróżnia go w czasach, gdy wielu uwiązanych kontraktami reklamowymi artystów nie może publicznie powiedzieć tego, co myślą.

Nie wiem, czy za te poglądy niektórzy się ode mnie się odwracają. Może tak. Ludzie wybierają życie we własnych bańkach, a co im nie pasuje, to jest uwierające.

Hans

Wszystko to, czego słuchają, co czytają, podbudowuje ich poglądy. Jest to jakiś sposób na wygodne życie. A ja chcę, żebyśmy mogli nieskrępowanie mówić to, co myślimy. Potem możemy ponosić konsekwencje i na przykład być nielubianymi w towarzystwie. Trudno. Ale najgorszy jest ten autocenzor, który ci wtedy siedzi w głowie, bo tu już zaczyna polityka. Ludzie są przewrażliwieni, pewien zgrzyt i już się obrażają.

I jakoś cały czas, idąc na przekór, udaje mu się utrzymać już 20 lat na scenie. Niekoniecznie grzejąc się popularnością, bo jak na tak długowiecznego rapera, media ogólnopolskie interesują się nim stosunkowo rzadko. Tymczasem fakty są takie, że to jedyny polski raper, który odniósł realny sukces zarówno w rapie, jak i rocku. Jeden z nielicznych, których utwory dotarły na szczyt nieistniejącej już Listy Przebojów Programu Trzeciego, przez blisko cztery dekady najważniejszej listy w tym kraju. Gość, który był w peaku popularności, później spadł, a jeszcze później udało mu się odbić. Wydaje dużo i regularnie: sześć regularnych krążków z Luxtorpedą, sześć z Pięć Dwa i trzy solowe. Warto wsłuchać się w to, co ma do powiedzenia, nawet jeśli te słowa uwierają.

Szaku: Mi się wydaje, że od początku było wiadomo, że on zostanie na długo. Nie miał innej możliwości.

Dlaczego?

Nie umiem tego wyjaśnić. Po prostu poznajesz kogoś i wiesz, że tak musi być. To jest ten przypadek.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0