Inteligentny Stojanow. Jak futbol robi się dla Matsa Hummelsa zbyt szybki

Zobacz również:Piłkarz z własną podobizną na plecach. Leroy Sane — nowa ekstrawagancja Bayernu
Borussia Dortmund
Ralf Treese/DeFodi Images via Getty Images

Z piłką przy nodze wciąż należy do najlepszych stoperów na świecie. Mało kto potrafi tak mądrze się ustawiać i czytać grę. Mistrz świata wciąż potrafi być wielki. Jednak nawet jemu bez biegania coraz trudniej przetrwać na najwyższym poziomie.

Gdy przed dwoma tygodniami Borussia Dortmund dała się Ajaksowi Amsterdam zmiażdżyć czterema bramkami, ponosząc najwyższą porażkę w historii występów w Lidze Mistrzów, Mats Hummels był jednym z piłkarzy, który znaleźli się w ogniu krytyki. - Bronił jak rolnik. Miał zablokować przeciwnikowi jedną stronę, a nie popełniać głupi faul. Po tym rzucie wolnym padła pierwsza bramka. To wyłącznie jego wina — pieklił się David Odonkor, brązowy medalista mundialu sprzed piętnastu lat. W rewanżu znów Hummels był w centrum uwagi, lecz tym razem nikt nie miał do niego pretensji. I to on się pieklił. Na sędziego Michaela Olivera, który po starciu z Antonym wyrzucił go z boiska już w pierwszej połowie. Na VAR, który nie cofnął ewidentnie błędnej decyzji arbitra. Na rywala, który teatralnie upadł, zamiast przyznać się, że nie został trafiony. Narrację po rewanżowej porażce Borussii na własnym stadionie zdominowała dyskusja o sędziowaniu.

LISTA POMYŁEK

O ile nie podlega dyskusji, że Hummels nie miał prawa w tamtej sytuacji wylecieć z boiska, o tyle nie ma przypadku, że do takiego zdarzenia w ogóle doszło. Jest dość znamienne, że Borussia wpadła w tarapaty, bo lider jej obrony spóźnił się o pół kroku. Bo zdarza mu się to ostatnio niepokojąco często. Błędy w dwumeczu z Ajaksem – w Amsterdamie dwukrotnie źle wybijał piłkę głową z własnego pola karnego przy bramce na 0:2 - dołączyły do już coraz dłuższej listy jego pomyłek w tym sezonie. W końcówce niedawnego starcia z Arminią Bielefeld sfaulował Patricka Wimmera w polu karnym, dając gospodarzom okazję do zdobycia bramki honorowej. W meczu z Augsburgiem zbyt biernie zachowywał się wobec szarżującego Arnego Meiera, który w efekcie oddał strzał dobity do siatki przez Andiego Zeqiriego. W potyczce z Borussią Moenchengladbach przegrał przebitkę na skraju własnego pola karnego z Dennisem Zakarią, który chwilę potem trafił do siatki. To trochę za dużo jak na stopera tej klasy, który w trwających rozgrywkach spędził na boisku na razie tylko 858 minut, czyli niewiele ponad połowę możliwego czasu.

POZORNA SIELANKA

Zasadniczo wszystko w powrocie Hummelsa do Dortmundu ułożyło się idealnie. Po trzech latach w Bayernie Monachium, gdzie nigdy nie zdołał osiągnąć statusu, jakim cieszył się w Borussii, bezboleśnie wrócił do klubu, w którym spędził najlepsze lata. Kibice nie żywili wobec niego nienawiści, lecz rodzaj chłodnej obojętności. W drużynie szybko stał się niezastąpiony. Wrócił do roli lidera obrony, wszedł do rady drużyny, ponownie zaczął sporadycznie nosić opaskę kapitańską. Wrócił do drużyny narodowej, z którą pojechał na wielki turniej, grając we wszystkich meczach w podstawowym składzie. Wreszcie zdobył z Borussią kolejne trofeum. Ogłoszona we wrześniu decyzja o wykreśleniu klauzuli z kontraktu i przedłużenie go do 2023 roku, była zwieńczeniem tej sielanki. Niemal 33-letni dziś Hummels, gdy obecna umowa się skończy, będzie miał prawie 35 lat. Nie można więc wykluczyć, że związał się z Dortmundem aż do końca kariery piłkarskiej. Ale Hummels wcale nie starzeje się jak Noriaki Kasai.

DIAGNOZA KOVACA

Już trzy lata temu przed finałem Pucharu Niemiec Niko Kovac, prowadzący wówczas Eintracht Frankfurt, zdiagnozował właśnie jego jako najsłabszy punkt ekipy rywala. Jego drużyna wykorzystała braki szybkościowe i problemy ze zwrotnością mistrza świata z 2014 roku i niespodziewanie sięgnęła po trofeum. U tego samego trenera Hummelsowi zdarzyło się później rozegrać w Bayernie znakomite mecze, jak pierwsze spotkanie na Anfield w 1/8 finału Ligi Mistrzów, zremisowane bezbramkowo w dużej mierze dzięki jego znakomitej dyspozycji, ale nie udało się udowodnić mu, że haniebnie mylił się wówczas w diagnozie. Bayern uznał, że woli Lucasa Hernandeza. A Hummels stwierdził, że nigdzie nie było mu tak dobrze, jak w Dortmundzie. Wtedy były powody, by podejrzewać, że po latach monachijskiego osłabiania ligowych rywali, wreszcie nastąpiło wzmocnienie głównego konkurenta. Jednak nawet obecność Hummelsa nie uczyniła z Borussii drużyny zdolnej rzucić Bayernowi wyzwanie.

ŚWIETNY Z PIŁKĄ

Jeśli przyjrzeć się jego profilowi w portalu statystycznym fbref.com, widać, że w niektórych aspektach to wciąż zawodnik należący do ścisłej czołówki ligi. W większości są to parametry dotyczące gry z piłką przy nodze. Przerasta większość stoperów pod względem liczby wykonywanych w każdym meczu podań, w prostopadłych piłkach, czy zagraniach pod presją. Wyróżnia się też liczbą kontaktów z piłką czy wbiegnięć zdobywających teren. To zawsze był bardzo elegancki i świetnie wyszkolony stoper, którego znakiem firmowym były precyzyjne podania zewnętrzną częścią stopy. Świetnie wypada też w liczbie przechwytów, czyli w piłkach odzyskanych nie w wyniku bezpośredniego pojedynku z rywalem, lecz przeciętych dzięki dobremu czytaniu gry. I w pojedynkach powietrznych, do których, gdy skacze, to raczej po to, by wygrać.

BŁYSKI I BŁĘDY

Widać jednak również, że w niektórych parametrach wypada Hummels znacznie poniżej średniej. Zwłaszcza statystyki wskazujące, że zdarza mu się sporo błędów (0,18 na mecz) i złych przyjęć (0,36 na mecz), mogą niepokoić. 33-latek zwykle jest świetny, by potem popełnić jakiś jeden karygodny błąd. Mecz z Arminią był pod tym względem znamienny. Najpierw strzelił w nim pięknego gola z woleja, już 29. w Bundeslidze, o którym mówił, że jest jednym z najpiękniejszych w jego karierze. Wyrównał nim osiągnięcie Torstena Fringsa, który też w czternastu sezonach Bundesligi z rzędu strzelił przynajmniej jednego gola. Wyczyny przyćmił jednak sam Hummels, popełniając w końcówce błąd, który kosztował jego zespół wyczekiwane czyste konto.

POMIJANY W KADRZE

Borussia dobrze zaczęła sezon w lidze, wygrywając osiem z dziesięciu meczów i mając tylko punkt straty do Bayernu Monachium. Jednak zasług obrony jest w tym niewiele, bo pod względem goli spodziewanych dla przeciwników dortmundczycy są dopiero szóstą defensywą w Niemczech. Wpływa na to oczywiście plaga kontuzji – niedostępni w tym sezonie byli już Mateu Morey, Raphael Guerreiro, Thomas Meunier czy Dan-Axel Zagadou. Ale też problemy lidera obrony. Hummels od tygodni walczy z urazem rzepki, przez który stracił okres przygotowawczy i początek nowego sezonu. Do gry musiał wrócić błyskawicznie, bo problemy zdrowotne mieli inni obrońcy i do sprawności dochodził meczami. Treningami niespecjalnie się dało, biorąc pod uwagę, że Borussia gra co trzy dni. W dojściu do siebie próbował mu pomóc Hansi Flick, nie powołując go na razie ani razu do kadry. Inaczej niż Joachim Loew, nowy selekcjoner nie zamknął przed Hummelsem żadnych drzwi. Nie powołuje go, by mógł spokojnie pracować w klubie podczas przerw na kadrę. A może po prostu jest lepszym dyplomatą od poprzednika.

Francja Niemcy Euro 2020
Michael Molzar/SEPA.Media /Getty Images

PROBLEMY ZDROWOTNE

Nieprzygotowany odpowiednio i wciąż walczący z własnym organizmem Hummels jest łatwym celem. - Spokój dobrze by mu zrobił, jednak go nie mamy. Mats stawia się w gotowości dla drużyny i dlatego gra — mówił niedawno trener Marco Rose. Stoper przyznał z kolei, że nasilenie bólu w rzepce zależy od dnia. W takich okolicznościach trudno oczekiwać, by był w doskonałej formie. Zwłaszcza że przygotowanie fizyczne nigdy nie było jego mocną stroną. Nawet w najlepszych czasach. Z każdym rokiem wygląda jednak pod tym względem coraz gorzej. I coraz trudniej mu to ukryć. O ile w statystykach dotyczących gry z piłką, w defensywie czy w ofensywie, stoper BVB wypada lepiej lub gorzej, we wszystkich zestawieniach dotyczących przemieszczania się, wygląda fatalnie.

WOLNY ELEKTRON

Bundesliga od kilku lat zbiera i publikuje szczegółowe statystyki biegowe wszystkich zawodników. Dopiero w nich widać, jak bardzo futbol odjechał Hummelsowi. I to dosłownie. Wydarzenia na boisku nie są dla niego za szybkie, o czym świadczy świetne czytanie gry, przechwyty i ustawianie się. Za szybcy są jednak inni zawodnicy. Najszybszemu stoperowi ligi, Jeremiahowi St. Justemu z FSV Mainz zmierzono w tym sezonie bieg z prędkością 36,6 km/h. Najwyższy wynik Hummelsa to ledwie 30,45. Różnica sześciu kilometrów na godzinę to przepaść. Nawet Robinowi Zentnerowi, bramkarzowi FSV Mainz, zmierzono szybszy bieg. Pod względem maksymalnej prędkości gracz Borussii zajmuje 336. miejsce na 423 piłkarzy. Biorąc pod uwagę tylko stoperów, jest 59. Gdyby decydowała tylko szybkość biegania, miałby problem ze złapaniem się na ławkę w najsłabszym klubie Bundesligi.

CZŁAPIĄCY STOPER

Prędkość maksymalna to jednak tylko jeden z biegowych wskaźników. Być może ważniejsza jest liczba wykonywanych sprintów (biegi powyżej 25 km na godzinę) oraz intensywnych biegów (między 20 a 25 km/h). W sprintach Hummels jest 222. w lidze i 43. wśród stoperów. W intensywnych biegach jest bardzo podobnie – 224. miejsce w lidze i 44. wśród graczy z jego pozycji. Lider obrony Borussii nie tyle nie biega dobrze, ile nie biega nawet na poziomie ligowej średniej. Dobrze widać to, porównując jego wyniki np. do Maxence’a Lacroixa z Wolfsburga, młodego Francuza, którego w lecie chciała kupić Borussia. Choć obaj z Hummelsem pokonują w meczu średnio ten sam dystans, czyli 0,11 kilometra na minutę, robią to w zupełnie inny sposób. Lacroix jest o pięć kilometrów na godzinę szybszy. Żaden inny stoper nie wykonał tak wielu sprintów i jest w czołowej trójce także w intensywnych biegach. Hummels zwiększa tempo biegu 64 razy na mecz, Lacroix 82 razy. Francuz porusza się żwawo raz na 66 sekund, Niemiec raz na 84 sekundy. A nie trzeba wyjaśniać, ile w futbolu może się zdarzyć przez osiemnaście sekund, podczas których Lacroix biegnie, a Hummels spaceruje.

POZIOM DZIĘKI TECHNICE

W czasach, gdy Hummels wchodził na światowy poziom, wyróżniał się elegancją i świetnym rozgrywaniem, bo potrafili to wówczas tylko nieliczni gracze z jego pozycji. Jego przewaga była tak wielka, że kwestie fizyczne schodziły na dalszy plan. Ale Hummels pojawiał się w Bundeslidze już dość dawno. Grał jeszcze z Hasanem Salihamidziciem i Markiem Van Bommelem. Od tego czasu futbol ewoluował. Każda drużyna ma przynajmniej jednego stopera dobrze rozgrywającego, a zazwyczaj dwóch. Wysoko grające linie obrony sprawiły, że środkowi obrońcy coraz częściej muszą mieć prędkość skrzydłowych i giętkie stopy rozgrywających. Hummels ma już tylko to drugie. I tylko tym utrzymuje się wciąż na wysokim poziomie. Z tak fatalnymi wynikami biegowymi, gdyby nie miał takiej boiskowej inteligencji i wirtuozerii technicznej, nie grałby pewnie nawet w Bundeslidze.

BECKENBAUER W NOWYCH CZASACH

Flick, chcący w kadrze grać szybką, nowoczesną i odważną piłkę, wystawiał tej jesieni w kadrze może gorzej rozgrywających, ale za to znacznie szybszych Niklasa Suelego i Antonio Ruedigera. Bayern Monachium w Hernandezie oraz Dayocie Upamecano też zyskał bardzo szybką parę stoperów. Hummels w Dortmundzie coraz częściej zaczyna wyglądać jak Franz Beckenbauer rzucony do nowych czasów. Elegancki. Świetny z piłką przy nodze. Zdolny strzelić gola, jakiego rzadko strzelają stoperzy i zaliczyć asystę, jaką mało kto zalicza. A przy tym otwarcie zrecenzować występ zespołu. Ale jego ruchy wydają się już coraz częściej toczyć się w lekko zwolnionym tempie. Dla Borussii lider jej obrony to też część problemu. Rose chciałby grać szybki i agresywny “Power-Fussball”, ale do takiego energetycznego i rock and rollowego stylu gry ten stoper już nie pasuje. Gra zbyt dostojnie, ale trener nie ma w tej kwestii żadnego pola manewru. Hummels wciąż jest najlepszym obrońcą Borussii, ale inaczej niż dziesięć lat temu w kontekście walki o czołowe miejsca przestał już być atutem. Gra samym ustawieniem wystarczy tylko do pewnego momentu. Sytuacje jak z rewanżu z Ajaksem będą się więc pewnie powtarzać. Nie tylko dlatego, że VAR nie jest doskonały. Także dlatego, że nawet taki mistrz jak Mats Hummels nie oszuka czasu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.