Jakiego koloru jest Londyn? Analizujemy rywalizację w stolicy Anglii na przestrzeni lat

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Arsenal - Tottenham
Fot. Catherine Ivill/Getty Images

„London is red”. Taką przyśpiewkę kibiców Arsenalu dało się słyszeć gdy opuszczali Emirates Stadium po niedawnym zwycięstwie nad Tottenhamem (3:1). Jednak to nie jedyny mecz derbowy, który odbył się w tamtej kolejce w Londynie. W drugim spotkaniu Chelsea pokonała na Selhurst Park Crystal Palace, jednak z ust ich kibiców nie padło magiczne „London is blue”, chociaż bez wątpienia wielu z nich ma te sentencje wytatuowane na swoich ciałach i sercach, a ich rację potwierdzają ostatnie sukcesy klubu w Europie i w Premier League. W końcu to ich klub zajął najwyższe miejsce spośród lokalnych rywali.

TEKST: Mateusz Rogowski

W miejscu tętniącym wielką piłką kibice wszystkich drużyn maja swoje argumenty za tym, że to ich klub dominuje w mieście. Czy da się jednak obiektywnie stwierdzić, który klub panuje w angielskiej stolicy? Zastanawiając się, jakiego koloru jest Londyn, przyglądamy się historii, rywalizacji i sile londyńskich drużyn w Europie.

DOM FUTBOLU

Od początku istnienia Football League Londyn nie był angielską stolicą piłki nożnej. Żaden londyński klub nie widniał wśród założycieli ligi, a piłkarskie centrum Anglii kształtowało się na robotniczej północy. Londyn musiał czekać do sezonu 1904/05, aby ich przedstawiciel zameldował się w First Division, a klubem tym był Woolwich Arsenal.

Tytuł mistrzowski również nie przyszedł od razu. Stołeczni kibice musieli czekać 38 sezonów aż w 1931 roku Arsenal po raz pierwszy sięgnął po tytuł mistrza Anglii. Do tego czasu londyńskie kluby musiały uznawać wyższość zespołów z innych ośrodków miejskich – głównie tych, w których skupiał się przemysł i do którego tłumnie przybywali nowi mieszkańcy poszukujący lepszego życia i zatrudnienia w miejscowych fabrykach.

Dziś można odnieść wrażenie, ze w Londynie zawsze rozgrywany jest jakiś mecz. Każdy kibic odwiedzający stolicę Anglii może wybierać w weekend jakieś spotkanie spośród kilku rozgrywanych na najwyższym poziomie.

W sezonie 2022/23 Londyn jest domem dla 17 klubów występujących na centralnym szczeblu rozgrywek, z czego siedem klubów występuje na poziomie Premier League: Arsenal, Brentford, Chelsea, Crystal Palace, Fulham, Tottenham oraz West Ham. Dwa grają w Championship: Millwall oraz Queens Park Rangers. W League One jest z kolei Charlton Athletic, a w League Two AFC Wimbledon, Leyton Orient oraz Sutton United. Pozostałe cztery profesjonalne i pół-profesjonalne kluby występują w National League.

Klubów piłkarskich nie brakuje również w bezpośrednim sąsiedztwie angielskiej stolicy, które mogłyby być wzięte pod uwagę jako część obszaru metropolitalnego, w tym Watford, czy dalej Reading lub Luton Town, jednak sposoby ich kwalifikacji byłyby uznaniowe, stąd uznanie administracyjnych granic Londynu jako wyznacznika przynależności klubu wydaje się najwłaściwsze.

Do dziś kluby z Londynu zdobyły 21 tytułów mistrzowskich w Anglii (na 123 możliwe) i ustępują jedynie Liverpoolowi i Manchesterowi, których drużyny wywalczyły po 28 tytułów.

mapa Londynu.jpg

LONDON PREMIER LEAGUE

W erze Premier League w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii występowało do tej pory dziesięć londyńskich zespołów. We wszystkich 30 do tej pory rozegranych sezonach brały udział londyńskie kluby należące do grona Big Six: Arsenal, Chelsea i Tottenham, można by rzec stołeczne Big Three. Ledwie cztery sezony poza czołówką spędził West Ham. Wśród mniejszych klubów prym wiodą Fulham z 15 sezonami w Premier League oraz Crystal Palace z 13 sezonami. Ponadto osiem sezonów w elicie spędził Wimbledon, siedem Charlton oraz szść QPR, a w sezonie 2021/22 absolutnym beniaminkiem został zespół Brentford.

Niestety Wimbledonu nie znajdziemy już na mapie Londynu. Ten założony 1889 roku klub przeprowadził się w 2003 roku do Milton Keynes, by w 2004 roku zmienić nazwę na MK Dons. Klub występuje obecnie na poziomie League One. Schedę po nim założony w 2002 roku AFC Wimbledon, który rywalizuje obecnie w League Two.

Liczba klubów w londyńskich, a także prezentowany przez nie poziom sportowy, zachęca do zastanowienia się, jak mogłyby wyglądać wewnątrzmiejskie rozgrywki piłkarskie, gdyby kluby z angielskiej stolicy zbuntowały się postanowiły założyć własną i utworzono by londyńską bańkę piłkarską. Scenariusz ten nie jest możliwy, ale co by było, gdyby poza rozgrywanymi mistrzostwami Anglii, rozgrywać równolegle mistrzostwa Londynu i przyznawać dodatkowe, prestiżowe trofeum tylko dla londyńskich klubuów? Nie wybiegając w przyszłość możemy przeanalizować jak wyglądałoby w minionych sezonach.

Gdyby w każdym z sezonów ery Premier League wziąć pod uwagę wyłącznie mecze derbowe rozegrane pomiędzy klubami z Londynu, przyznać za nie punkty i ułożyć osobne tabele, to okazałoby się, że najwięcej mistrzostw Londynu przypadłoby w udziale Arsenalowi i byłoby ich aż 14, a pozostałe kluby Big Six (londyńskie Big Three) ustępowałyby zwycięzcy klasyfikacji medalowej o pięć tytułów (Chelsea z dziewięcioma w historii) oraz o dziewięć tytułów (Tottenham, który mógłby wstawić do gabloty pięć trofeów mistrzowskich).

tabela podium
aut. Mateusz Rogowski

Tak znacząca przewaga Arsenalu w klasyfikacji wynika z dominacji tego klubu na początku ery Premier League, gdzie zdobył dziewięć umownych londyńskich tytułów z rzędu w sezonach od 1996/97 do 2004/05. Ostatni jednak zwycięski sezon Arsenalu przypadł na rozgrywki 2013/14. Od tamtego czasu triumfowały Chelsea, która zgromadziła najwięcej zwycięstw nad londyńskimi rywalami w minionej dekadzie (5), Tottenham, a nawet West Ham, który zwyciężył w mieście w sezonie 2015/16.

Co ciekawe przypadek West Hamu udowadnia, że wcale nie zespół najwyżej sklasyfikowany w Premier League najlepiej wypada w bezpośredniej, londyńskiej rywalizacji. W tym szalonym sezonie, który zakończył się mistrzostwem Anglii wywalczonym przez Leicester City, West Ham zajął dopiero siódme miejsce, za ówczesnym wicemistrzem Anglii Arsenalem (którego zabrakło w trójce najlepszych londyńskich, klubów, gdyż fatalnie radził sobie w bezpośrednich starciach z lokalnymi rywalami) oraz Tottenhamem, który sezon w Premier League zakończył na trzeciej lokacie.

Londyński tytuł West Hamu we wspomnianym sezonie był jedynym wywalczonym przez ten klub, ale nie jedynym wywalczony przez klub nie należący do Big Three. Drugi taki przypadek miał miejsce w sezonie 1994/95, w którym najlepszym londyńskim klubem okazał się QPR. Sezon ten zapisze się również w historii jako ten, w którym w angielskiej czołówce występowało jednocześnie najwięcej londyńskich drużyn, a było ich aż siedem. Wynik ten wyrównany został dopiero w bieżącym sezonie 2022/23.

Najbardziej zaciekła rywalizacja trwała w sezonie 2004/05, w którym Chelsea oraz Arsenal walcząc o tytuł uzyskały taką samą liczbę punktów oraz różnicę bramek. Tytuł mistrza miasta przypadłby Arsenalowi, ze względu na większą liczbę strzelonych goli (26, wobec 22 Chelsea).

Tamten sezon Premier League nie był jednak aż tak emocjonujący. Chelsea wywalczyła mistrzostwo Anglii w swoim pierwszym roku pod wodzą Jose Mourinho, kończąc ligę przed Arsenalem, który zajął drugie miejsce, wyprzedzając rywali aż o 12 punktów. Pikanterii dodaje fakt, że w bezpośrednich spotkaniach padły remisy. Było 2:2 na Highbury oraz 0:0 na Stamford Bridge, więc gdyby tytuł przyznawać na podstawie bezpośrednich spotkań i większej liczbie bramek strzelonych na wyjeździe, tytuł przypadłby Chelsea.

To nie jedyny raz, gdy mistrz Anglii przegrał bój o prymat w Londynie. W sezonie 2016/17 Chelsea pod wodzą Antonio Conte wygrywając Premier League w wewnątrzlondyńskich pojedynkach musiała ustąpić wyższości Tottenhamowi Mauricio Pochettino, który w Anglii był drugi. Z kolei Crystal Palace jako jedyny klub występujący w Premier League, nigdy nie zakończyło londyńskiej rywalizacji w pierwszej trójce, podczas gdy dokonał tego Brentford w swoim jedynym dotąd pełnym sezonie 2021/22.

tabela mistrzostw
aut. Mateusz Rogowski

seasons
aut. Mateusz Rogowski

LONDYŃSKI PODBÓJ EUROPY

W swojej książce „Futbonomia” Simon Kuper i Stefan Szymański przewidywali początek ery metropolii w piłce nożnej, wskazując, że przyszłość tej dyscypliny to wielkie miasta takie jak Londyn, Paryż, Stambuł czy Moskwa. Pisząc te słowa, ponad dekadę temu niejako poprawnie udało im się przewidzieć procesy, które zachodzą w europejskiej piłce co do dwóch pierwszych miast, jednak w obu przypadkach rozwój piłki w tych ośrodkach przebiega inaczej.

W Paryżu ukonstytuował się jeden, dominujący klub, a w Londynie, ze względu na historię, mamy do czynienia z większa liczbą uznanych piłkarskich marek. Autorzy póki co pomylili się co do Stambułu, którego wielkie kluby obecnie daleko są od piłkarskiego europejskiego szczytu, a rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że moskiewskie kluby długo nie zbliżą się nawet do europejskich rozgrywek i szczęścia muszą szukać gdzie indziej.

Miarą sukcesu londyńskiej piłki nożnej jest nie tylko ich pozycja w angielskiej Premier League, ale także w Europie. Londyńskie kluby pięciokrotnie występowały w finale Champions League, dwukrotnie zwyciężając za sprawę Chelsea. W 2021 roku w angielskim finale The Blues pokonali Manchester City, a 2012 roku zwyciężyli w rzutach karnych z Bayernem na ich stadionie w Monachium. W pozostałych finałach wyższość swoich rywali musiały uznać Arsenal w 2006 roku (pokonany przez Barcelonę), Chelsea w 2008 (po przegranej z Manchesterem United) i Tottenham w 2019 roku (gdy nie sprostał Liverpoolowi).

Dzięki spektakularnym występom angielskich drużyn w europejskich pucharach, w rankingu UEFA lig europejskich Premier League po sezonie 2021/22 zajmowała pierwsze miejsce wg wskaźnika coefficient. Gdyby wskaźnik ten liczyć oddzielnie dla klubów pochodzących z Londynu i innych angielskich miast, to obie ligi („londyńska” oraz „angielska”) zajmowałyby w dalszym ciągu dwa pierwsze miejsca w rankingu, jednak londyńskie kluby musiałyby uznać wyższość swoich rywali w postaci pozostałych angielskich drużyn.

coefficient1.jpg
aut. Mateusz Rogowski

Wynik ten nie uwzględnia jednak udziału w europejskich rozgrywkach słabszych drużyn z obu angielskich lig. Wskaźnik coefficient mógłby ulec pogorszeniu, gdyby w nowopowstałych ligach przyznać, wzorem obecnej Premier League, nawet do siedmiu miejsc w europejskich pucharach. Wtedy w sezonie 2022/23 uczestniczyć w nich musiałyby wszystkie zespoły londyńskie grające obecnie w Premier League, łącznie z beniaminkiem z Fulham – Chelsea, Arsenal, Brentford, Tottenham w Lidze Mistrzów, Crystal Palace i West Ham w Lidze Europy, a Fulham w elimicjacjach Ligi Konferencji.

W przypadku ligi angielskiej pozbawionej Londynu byłyby to Manchester City, Liverpool, Aston Villa, Leicester w Lidze Mistrzów, Wolves i Newcastle w Lidze Europy, a Manchester United w eliminacjach Ligi Konferencji. Dziwić może pozycja Manchesteru United w tym zestawieniu, który przecież zakwalifikował się do fazy grupowej Ligi Europy, jednak spowodowana jest tym, że klub znacznie lepiej radził sobie w potyczkach z zespołami londyńskimi, niż tymi, które pozostały w lidze „angielskiej”.

Trudno analizować, jak poradziłyby sobie te zespoły w europejskich pucharach w minionych sezonach. Można za to zastosować metodykę ustalania rankingu UEFA coefficient dla trzech najlepszych klubów z danej ligi występujących w europejskich pucharach. Stosując to podejście, Premier League pozbawiona londyńskich klubów dalej zajmowałaby pierwsze miejsce w rankingu ex-aequo z La Liga. Liga londyńska za to uplasowałaby się dopiero na piątym miejscu, nieznacznie ustępując Bundeslidze oraz Serie A, za to zdecydowanie wyprzedzając Ligue 1.

Wadą tego rankingu jest jednak skupienie się jedynie na najmocniejszych zespołach w ligach, ignorując słabszych pucharowiczów.

coefficient2.jpg
aut. Mateusz Rogowski

Pomimo tego, że poruszamy w obrębie piłkarskiego science-fiction, trudno nie zauważyć jak ważnym ośrodkiem piłkarskich na mapie Anglii i Europy stał się Londyn w ostatnich latach.

O ile scenariusz z powstaniem ligi londyńskiej i ustanowieniem nowych trofeów nie jest w żaden sposób prawdopodobny, to czy dla kibiców Arsenalu nie byłoby miło, w przywołanym sezonie 2004/05, wbić szpileczki kibicom Chelsea, że pomimo ich mistrzostwa to Arsenal wiedzie prym w Londynie? Albo dla kibiców Tottenhamu byłoby to takie, niestety wirtualne, trofeum, które może być pewnego rodzaju osłodą w oczekiwaniu na triumf w którychś z istotnych rozgrywek.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Komentarze 0