Bo kawał życia nie jest śmieszny. I to nie pier*olony dowcip. I ciągle w lusterku wstecznym widzę ten pier*olony pościg. Już pierwsze wersy, które padają na Łajzol Serious wiele mówią o zawartości debiutu od blisko czterdziestoletniego rapera, który stoi tutaj w rozkroku między JWP a Jetlagz; między blokami, trap housem, szczytem Klimczoka a planem zdjęciowym Brazzers.
Dwie dekady minęły jak jeden dzień, odkąd Paweł założył pierwszy zespół, a potem pojawił się na Klasyku Bez Cenzury, żeby w kolejnych latach – niekoniecznie najbardziej konsekwentnie – budować swoją pozycję w środowisku; nawet bardziej jako aktor epizodyczny niż drugoplanowy. Jak można było wyczytać z drugiego tomu To nie jest hip-hop – od 2008 do 2017 roku handlował osprzętem elektronicznym dla rządu i służb mundurowych w firmie ojca, co nie pozostawało bez wpływu na jego aktywność sceniczną.
Coś drgnęło na wysokości Sequelu. Mniej więcej od tamtego momentu w całym obozie JWP/BC rozpoczęło się poszukiwanie straconego czasu. W przypadku Łajzola przełożyło się to na dwa albumy projektu Jetlagz, stworzonego z Kosim; co jeden to lepszy. Ale odwlekana w nieskończoność premiera samodzielnego debiutu wydarza się dopiero, gdy – pomijając poboczne tytuły – Ero zdążył nagrać dwie solówki, Siwers – trzy, a kilkanaście miesięcy temu światło dzienne ujrzało IS.OK. Sprawa stała się więc poważna. Czas oczekiwania w zestawie z dorobkiem Jetlag Boyz i kapitalną serią gościnnych zwrotek sprawiły, że Łajzol Serious urosło do rangi jednego z najbardziej oczekiwanych wydawnictw, jeśli chodzi o krajowy hip-hop.
Za sprawą przeciągającego się procesu nagrywania, a być może również odczuwalnego ciężaru późnego debiutu – przygotowany materiał ma przekrojowy charakter. Jakby Łajzol miał ambicję zasygnalizowania całego spektrum emocji, doświadczeń i stylów, jakie eksplorował od chwili, gdy na poważnie chwycił za mikrofon. Nawiasem mówiąc to stało się jasne wraz z ujawnieniem tracklisty, na której wśród producentów sąsiadują ze sobą na przykład Da Vosk Docta i Returners, a wśród gości – na przykład asthma i Młody Dron. Że będzie różnorodnie przekonywała też selekcja singli, bo utwór tytułowy obok Jak Bocian to jest reprezentatywna sytuacja dla całości. Ale też wajcha nie została przesunięta przesadnie w drugą stronę i Łajzol Serious zachowuje spójność; nie sprawia wrażenia patchworkowego zestawu numerów.
Na plus trzeba zapisać, że teksty często stanowią rozwinięcie skonkretyzowanego tematu. Jest więc numer o tym, że czasem najlepiej rzucić to wszystko i spier*olić w Beskid Śląski (Quality time); inny, stanowiący tribute dla szwagra, który na kolacje je foie gras (S(z)wagger); kompilacja scen z Pornhub (Łysol z Brazzers) czy zbiór polaroidów z najzwyklejszego dnia w mieście (Każdy swoje).
Album rozpoczyna się w rytm minorowej, przestrzennej muzyki miejskiej – bez szaleństw, jeśli chodzi o BPM-y. Podobny nastrój powraca zresztą za każdym razem, gdy ścieżki Łajzola przecinają się ze Da Voskiem Doctą, który został tu uchwycony w peaku jako autor mrocznych trapów. Sam raper na wejście uderza w najpoważniejsze rejestry, dokonując osobistego rachunku sumienia, który prowadzi do słodko-gorzkiej konstatacji: I choć patrzę na was trochę smutniejszym wzrokiem, wszystko się zgadza, bo jestem silniejszy niż byłem przed rokiem. Ale zaraz potem energicznie wjeżdża na klasyczny beat Returnersów, jakby dogrywał partę na JWP i przygląda się z oddali Bielanom, gdzie zna każdy kamień. Towarzyszy mu w tym asthma, brzmiący już jeden do jednego jak Magik. Kolejny utwór (Quality time) poświęca wyjściu awaryjnemu, jaki staje się dla niego grochówka na górskim szlaku czy domowe ognisko jako lek na całe zło życia pełnego smutku, kaca i presji. Po wspomnianym tribucie dla szwagra – Jest G; dziękczynienie za zdrowie, wolność, pasję, ekipę czy fanbase. Mid 90's na Bielanach, nikt nie wie, co to Gucci. To najlepsze na krążku 3 Dołki 5 Kolskich z czymś na kształt wibrafonu w minimalistycznej warstwie melodycznej i fantastycznie pulsującym basem; zawadiacka, retrospektywna osiedlówa. Pod kolejnym indeksem znajduje się surowe, kombatanckie spojrzenie na młodzież z pomocą Drona (Familia Geng).
Dalej – imperialna na płaszczyźnie muzycznej Żądza żądzy: Modlimy się wszyscy do Boga. Dragów, golizny i bogactw!; stonerskie Wake & bake, reporterskie Każdy swoje, obowiązkowy pokaz mocy JWP w Super Glue i Big Idea z Januszem Walczukiem. A potem opada kurtyna. Zanim to jednak nastąpi – po drodze jest jeszcze Łysol z Brazzers, gdzie po przedawkowaniu sildenafilu dochodzi do perwersyjnego pogrzebania superprzebojowego, cukierkowego beatu od Atutowego. Wiadomo, kwestia indywidualnej wrażliwości, ale finałowe skandowanie Tylko mój chu* wie, gdzie jest twój punkt G przy wtórze G-funkowej piszczały to za daleki odlot. Zostawiając nawet na boku subiektywne przekminy, intensywność kolorytu tego love songu zaburza dynamikę tracklisty.
I jest to jedna z rys na tym materiale. Wśród nich wymienić można również niedosyt zapamiętywalnych one-linerów, co dobitnie pokazuje, że nagrywanie w zespole czy występ gościnny to zupełnie inna konkurencja sportowa niż nagrywanie indywidualne, gdy umiejętności i charyzmy musi wystarczyć na udźwignięcie trzech kwadransów w pojedynkę. Ale akurat charyzma w głosie i charakterne delivery wciąż pozostają największymi atutami Łajzola, do których dorzuca tym razem jeszcze sporo eksperymentów z wokalizami, auto-tunem i ad-libami.
Z Łajzol Serious wyłania się w ten sposób obraz rapera, który niby nic nikomu nie musi udowadniać, ale napędza go trzymanie ręki na pulsie i stałe rozwijanie skillsetu. Paweł ma w tym wszystkim ujmującą relację z przemijaniem, dającą opisać się w ten sposób, że on stale ucieka do przodu, nie próbuje jednak odmładzać się na siłę; przy retrospekcjach pozostaje łobuzerski i bezpretensjonalny – bez przybierania pozy nosacza z memów kiedyś to było. I choć jego debiut nie broni się jako całość w takim stopniu, jak WSK8OFMND czy Szum, a na przestrzeni ostatnich lat miał mocniejsze highlighty niż highlighty z tego krążka, ale kto nagrywa u nas bardziej stylowy boomerski trap?!
W czwartek (07.04) o 9:00 Łajzol pojawi się w Bolesnych Porankach na antenie newonce.radio. Wieczorem tego samego dnia w newonce.barze odbędzie się z kolei odsłuch jego albumu. Szczegóły wydarzenia znajdziecie tutaj.
Komentarze 0