Johnny Depp kontra Amber Heard. Czy ten wyrok wydał TikTok?

Zobacz również:Wstydzicie się tego, że śledzicie proces pomiędzy Amber Heard a Johnnym Deppem? Nie powinniście
Johnny Depp & Amber Heard Defamation Trial Concludes
Fot. Rod Lamkey/Consolidated News Pictures/Getty Images

Nowy dokument Netfliksa o procesie dekady potwierdza, że żyjemy w czasach, w których opinia jest cenniejsza od faktu, a prawdę mówi ten, którego bardziej lubimy.

Domaga się upokorzenia na skalę światową. Dostanie to, o co prosi – pisał Johnny Depp w wiadomości do swojego przyjaciela Chrisa Carino. Był 2016 rok. Aktor przysięgał zemścić się na Amber Heard, również aktorce, którą poślubił rok wcześniej, a która właśnie wniosła pozew o rozwód i oskarżyła Deppa o przemoc domową. Sześć lat później Amber Heard i Johnny Depp spotkali się na sali sądowej i przez półtora miesiąca toczyli zawziętą batalię ku uciesze niezdrowo podekscytowanej widowni. Depp zarzucił Heard zniesławienie i żądał 50 milionów dolarów zadośćuczynienia. Heard wystosowała kontrpozew i domagała się 100 milionów dolarów rekompensaty.

On walczył o honor. Ona – o prawo głosu. On miał za przeciwników tylko Amber Heard i jej zespół prawników i prawniczek. Ona musiała stawić czoła Deppowi, armii patostreamerów, którzy urządzili prawdziwy festiwal mizoginii, milionom użytkowników i użytkowniczek mediów społecznościowych, którzy apelowali o sprawiedliwość dla Johnny’ego Deppa i koczującym pod budynkiem sądu fanom aktora, którzy skandowali Gówniana Amber, gdy ta przechodziła obok. Nie stawali do równej walki, bo w równej walce miałaby jakiekolwiek szanse.

Jak to możliwe, że ława przysięgłych wzięła stronę Deppa? Były zdjęcia z obdukcji, nagrania audio z karczemnych awantur i wideo z pijackich odpałów, gdy aktor rzucał się na szafki w kuchni, były zeznania naocznych świadków przemocy. Na sali kilkukrotnie czytano SMS-y Deppa, w tym kawałki korespondencji z innym kolegą, Paulem Bethanym, w której Depp oddawał się zwyrolskim fantazjom o topieniu i paleniu Heard na stosie, a potem ruchaniu zwłok, by upewnić się, że nie żyje. Czy Amber Heard przegrała, bo kłamała? Emma Cooper, autorka serialu dokumentalnego Netfliksa Depp v Heard, nie ma wątpliwości. Heard przegrała wcale nie dlatego, że zmyśliła całą historię o biciu, piciu i nadużywaniu, a dlatego że TikTok nie uwierzył w jej wersję zdarzeń.

To nie sąd, to teatr

Prosty zabieg, a wyjątkowo skuteczny. Emma Cooper pocięła fragmenty procesu i zeznań Heard i Deppa, a potem posklejała je razem z komentarzami streamerów oraz memami – choć na papierze brzmi to jak tendencyjna manipulacja tekstem źródłowym, w praktyce pozwala uczciwie i z dystansu spojrzeć na całość.

Cooper rzetelnie analizuje przebieg i społeczny odbiór procesu, tam gdzie powinna, stara się zachować bezstronność, choć ton serialu jest jednoznaczny. Autorka trzyma z Amber Heard. Depp v Heard nie jest dokumentem o kolejnym celebryckim związku, który się brzydko i publicznie posypał. Choć ta historia też niestety lubi się powtarzać. Emma Cooper nakręciła dokument o tym, że po raz kolejny zlinczowano kobietę za to, że powiedziała prawdę. Nazwała przemoc. Zdemaskowała oprawcę. To też dokument o tym, że żyjemy w czasach, w których opinia jest cenniejsza od faktu, a prawdę mówi ten, którego bardziej lubimy.

Johnny Depp znakomicie pokierował swoją karierą. Grał w filmach, które przyniosły mu uznanie i nagrody. Grał w filmach, które przyniosły mu pieniądze i popularność. Grywał szlachetnych, wrażliwych, uroczych, romantycznych i zabawnych. Czy to znaczy, że sam jest szlachetny, wrażliwy, romantyczny i obdarzony wdziękiem urodzonego standupera? Mamy tendencję do rozszerzania sympatii do bohatera filmu czy serialu na aktora, który go gra, i dlatego fanom Deppa jest trudno pogodzić się z myślą, że ich idol może być, jak pada w serialu Netfliksa, jednocześnie świetnym aktorem i toksycznym kochankiem. A tezę, że proces sądowy jest spektaklem, w którym gigantyczną rolę odgrywają uprzedzenia, stereotypy i prywatne preferencje, potwierdza Christopher Melcher, prawnik, który regularnie prowadzi sprawy rozwodowe gwiazd.

Wszystko sprowadza się do tego, w co uwierzy sędzia albo przysięgli na podstawie przedstawionych im informacji. Proces sądowy to teatr. Niby ma być poszukiwaniem prawdy, a jest spektaklem, który reżyserujemy my, prawnicy, decydując, których świadków przesłuchać, w jakiej kolejności przedstawiać dowody, co pokazać, a co zachować dla siebie – komentuje Melcher w dokumencie Netfliksa.

W tym konkretnym spektaklu kluczowe były zasięgi występujących w nim aktorek i aktorów. Johnny Depp ma pieniądze, władzę, bardzo wysoką pozycję w branży filmowej, sławę, lojalnych fanów i fanki na całym świecie. Amber Heard, jak sama o sobie mówi, gra bardzo małe role w dużych produkcjach albo większe role w filmach, których nikt nie ogląda. Poszła więc na czołówkę z olbrzymem. Wygrałaby, ale tylko gdyby – tak jak filmów z jej udziałem – nikt tego spektaklu nie obejrzał.

Kiedy można wierzyć kobiecie?

Powtarzali to komentujący sprawę w mediach prawnicy i prawniczki, wtórowały im aktywistki działające na rzecz ofiar przemocy domowej. Takich procesów nie transmituje się na żywo w mediach, odbywają się za zamkniętymi drzwiami, ewentualnie przy bardzo ograniczonym udziale prasy. To kwestia empatii, troski o komfort osoby, który doświadczyła przemocy, zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Zgoda sądu na live streaming z procesu w tym kontekście wydaje się więc okrutną i skandaliczną decyzją. Amber Heard nie chciała kamer na sali. Johnny Depp nalegał na ich obecność. To podkręca teorię, że dla Deppa ten proces był szeroko zakrojoną kampanią PR-ową, w której mógł ocalić twarz, tylko jeżeli brutalnie zniszczy byłą żonę. Jasne, powinien się obawiać, że w czasach po #MeToo opinia publiczna będzie trzymać z kobietą zgłaszającą przemoc, a nie z domniemanym przemocowcem, ale mógł też zakładać, że potęga sympatii, którą wzbudza, jest większa.

Mało tego: upublicznienie procesu było czynnikiem, który zaważył na werdykcie przysięgłych. Wystarczy przypomnieć, że kilka lat wcześniej Depp przegrał podobną sprawę w Wielkiej Brytanii. Pozwał wtedy wydawcę tabloidowego The Sun, w którym nazwali go żonobijcą, ale sędzia rozstrzygający w sprawie, na podstawie dowodów dostarczonych przez Amber Heard, uznał, że redakcja gazety zastosowała adekwatne określenie. Czytaj: dostał taki nagłówek, na jaki zasłużył. W Stanach pozwał już samą Heard. Zarzucił jej zniesławienie w expose, które opublikowała w 2018 r. na łamach The Washington Post i w którym pisała m.in. o przemocy, na którą była wystawiona już w dzieciństwie (ojciec alkoholik bił matkę) i o molestowaniu oraz napaściach na tle seksualnym, których doświadczyła jeszcze, zanim poszła na studia.

Johnny Depp
fot. Kevin Dietsch/Getty Images

Nazwisko Deppa nie pada w tekście, ale za to pada fragment: Dwa lata temu została rzeczniczką ofiar przemocy domowej i na własnej skórze poczułam, jak kultura obchodzi się z kobietami, które zabierają głos. Miałam rzadką okazję z bliska i w czasie rzeczywistym obserwować, jak instytucje chronią mężczyzn oskarżonych o przemoc. Wystarczyło, by Johnny Depp obwinił Amber Heard o zepsucie mu reputacji, co miało przełozyć się na wymierne straty finansowe (mniej ról, mniej kampanii reklamowych etc.). Proces rozpoczął się 11 kwietnia 2022 r. i trwał sześć tygodni. W tym samym czasie Elon Musk kupił Twittera, w Stanach szalała inflancja, a Putin bombardował Ukrainę – ale te wydarzenia, nawet razem wzięte, nie wywołały takiego poruszenia w mediach społecznościowych jak proces pary celebrytów. Treści z hashtagiem #JusticeForJohnnyDepp obejrzano na TikToku 22 miliardy razy, a dla porównania treści z hashtagiem #JusticeForAmberHeard – zaledwie 260 milionów razy. Social media pękały od viralowych przeróbek fragmentów procesu, memów i teorii spiskowych, że Amber Heard wciąga kokainę na sali sądowej. Jakiś fan Deppa stwierdził na TikToku, że aktor Mógłby zabić Amber. I miałby do tego pełne prawo. Post polubiono 200 tys. razy, chwilę po publikacji. Gdy odczytano treść kolejnego z SMS-ów, które Depp pisał do kolegów: Mam nadzieję, że gnijące zwłoki tej cipy rozkładają się w bagażniku jebanej hondy civic, pod streamingiem procesu pojawiły się komentarze, że oho, jaki śmieszek z tego Deppa, bo przecież dobra beka z hondy.

Amber Heard była za to notorycznie wyszydzana i obrażana. Internet zawyrokował na długo, zanim przysięgli ogłosili swój werdykt. W mediach społecznościowych z Heard zrobiono oszustkę, wariatkę i perfidną gold-diggerkę, a z Deppa – ofiarę wyrachowanej, wielopiętrowej intrygi uknutej przez Heard, by pozbawić aktora pieniędzy, wpływów i dobrego imienia. Mało kto wierzy, że przysięgli zastosowali się do sugestii prowadzącej proces sędziny i w trakcie tych sześciu tygodni nie wchodzili na Instagram, nie włączali telewizji, nie czytali gazet, nie widzieli memów. Czy dominujące w social mediach opinie miały wpływ na ich decyzję i zwycięstwo Deppa? A może przysięgli zadecydowaliby dokładnie tak samo, nawet gdyby proces nie był streamowany i szeroko komentowany? Co jeśli nie ugięli się wcale pod ciężarem niewybrednych drwin z TikToka, a zwyczajnie poddali się kulturze, w której można wierzyć kobiecie, ale tylko takiej, która nigdy w życiu nie skłamała?

Johnny Depp And Amber Heard Appear In Court For Start Of Civil Trial
fot. Paul Morigi/Getty Images

Średnia aktorka, jeszcze gorsza ofiara

Nie przywiązywałabym się jakoś mocno do słów adwokatki Johnny’ego Deppa, która powiedziała, że Amber Heard dała na sali sądowej występ życia. Heard jest średnią aktorką. Brak spektakularnych sukcesów zawodowych też działał na jej niekorzyść. Bo wiadomo, o co chodzi, gdy aktorka bez osiągnięć wiąże się z hollywoodzką megagwiazdą. Amber Heard i Johnny Depp poznali się w 2009 r. na planie Dziennika zakrapianego rumem. Ona miała na koncie sporo ról bez znaczenia i tylko parę zauważonych, jak te w Niedościgłych Jonesach i Boskim chilloucie. Nic wielkiego. On – wiadomo. Ona miała 23 lata, on – 46. Zaczęli się spotykać, gdy Dziennik zakrapiany rumem wchodził do kin, w 2015 r. wzięli ślub na prywatnej wyspie Deppa, rok później on miał już tymczasowy zakaz zbliżania się, a media publikowały zdjęcia Heard z podbitym okiem. Po rozwodzie wydali wspólne oświadczenie, w którym pisali, że: nasz związek był pełen intensywnej pasji i czasem niestabilny, ale zawsze łączyła nas miłość. Żadna ze stron nie wystosowała fałszywych oskarżeń dla finansowych korzyści. Nigdy nie było intencji, by ranić, fizycznie lub emocjonalnie. Podpisali porozumienie, w którym zobowiązali się, że nie będą publicznie opowiadać o szczegółach ze wspólnego życia.

Johnny Depp v. Amber Heard Trial Continues In Virginia
fot. Kevin Dietsch/Getty Images

Tylko nawet gdyby publikacja w The Washington Post łamała postanowienia NDA, to czy walka ze zmową milczenia wokół przemocy domowej nie jest ważniejsza? Expose Heard miało ośmielać inne ofiary, by mówiły o swoich doświadczeniach i zgłaszały przypadki naruszeń – tymczasem zostało wykorzystane, by podważyć wiarygodność jednej z nich. Różnica wieku i bardzo różny status zawodowy Heard i Deppa sprawiły, że w Heard widzi się przede wszystkim chciwą intrygantkę, która połasiła się na majątek i koneksje. Heard nijak też nie pasuje do wyobrażenia o idealnej ofierze. Jest pyskata, impulsywna, potrafi się bronić, czasem mu oddawała. Mogłoby się wydawać, że po #MeToo wzrosła powszechna wiedza na temat złożoności przemocy domowej i seksualnej, tymczasem znów świat wyłożył się na podstawach i oburzał, że skoro bił, to czemu go od razu nie zostawiła.

Ofiara doskonała jest niewinna. Nie pije i nie używa narkotyków. Nie postępuje niewłaściwie – w pracy, w związkach, jako matka czy córka. Nigdy w życiu nie skłamała. Ubiera się odpowiednio. Jest cnotliwa. Jest prostolinijna. Nie istnieje – komentowała Eliana Dockterman z magazynu Time. Jeśli mężczyzna nie może być uznany za przemocowego w stosunku do nieidealnej kobiety, to jak idealna powinna być kobieta, by nie można było jej uderzyć? – pytała Moira Donegan w The Guardian.

W grudniu 2022 r. Amber Heard i Johnny Depp podpisali porozumienie, które zamyka sprawę. Podjęłam decyzję o ugodzie po tym, jak straciłam wiarę w amerykański system sprawiedliwości, a moje zeznania posłużyły jako rozrywka i pożywka dla mediów społecznościowych – aktorka pisała na swoim Instagramie. Jeszcze w trakcie procesu Depp v Heard sporo mówiło się o tym, czy ta sprawa, tak głośna i brutalna, wyhamuje rewolucyjny rozpęd #MeToo, bo każdy publiczny lincz na ofierze sprawia, że kobiety przestają zgłaszać przemoc z lęku, że zostaną ośmieszone i uciszone. Dokładnie tak, jak ośmieszono i uciszono Amber Heard.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarka. Kiedyś wyłącznie muzyczna, dziś już nie tylko. Na co dzień pracuje w magazynie „Glamour”, jako zastępczyni redaktorki naczelnej i szefowa działu popkultura. Jest autorką podcastu „Kobiety objaśniają świat”. Bywa didżejką.