KęKę wydał oświadczenie, które pokazuje, jak bardzo polityka polaryzuje współczesnych słuchaczy

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
keke.jpg
fot. kadr z teledysku "Cesarz"

Polski raper stał się bardzo chodliwym towarem na rynku politycznym. KęKę postanowił powiedzieć, co o tym myśli.

Jakiś czas temu w mediach politycznych gruchnęła informacja, że obecny obóz rządzący martwi się wynikiem wyborów prezydenckich wśród młodzieży. Andrzej Duda wyraźnie przegrał – aż 64,4% osób w grupie wiekowej 18-29 głosowało na Rafała Trzaskowskiego. Delikatna panika jest więc uzasadniona, ta grupa za chwilę może być jeszcze większa. Partia urzędującego prezydenta postanowiła więc działać – w planach jest podobno znaczne poszerzenie kanałów internetowych oraz współprac i kreowania własnych influencerów. To ostatnie brzmi jak scenariusz z Misia na miarę XXI wieku, ale nie takich rzeczy chwytają się ugrupowania polityczne, by zyskać trochę elektoratu. Nie zdziwi nas, jeżeli obozy przeciwne również wyskoczą z podobnymi pomysłami.

Łakomym kąskiem są jednak osoby z niewątpliwie największym wpływem na młodych, przyszłych wyborców – muzycy, a szczególnie raperzy. Dlaczego właściwie piszemy o tym teraz? 14 sierpnia w Warszawie miał odbyć się koncert upamiętniający 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej – wydarzenia niezwykle ważnego dla naszej historii, wartego pamięci i corocznego wspominania. Na imprezie pod tytułem Wolny Świat mieli pojawić się m.in. KęKę, Maleo Reggae Rockers oraz Luxtorpeda.

Tutaj dochodzimy do największego problemu – organizatorzy koncertu postanowili dopisać do line-upu koncertowego węgierski zespół Hungarica. Na pierwszy rzut oka nie byłoby w tym nic złego – polskie środowiska, zwłaszcza prawicowe, lubią wspominać historię przyjaźni z Węgrami. Nie trzeba było jednak długo czekać, by media wyłapały, że Hungarica w swoim składzie ma człowieka, który grał w zespole Romantikus Eroszak, posługującym się symbolami nazistowskimi - jak orzeł na okładce jednej z płyt., a sama Hungarica - jak donosi Gazeta Wyborcza - występowała na wiecach nacjonalistycznej, węgierskiej partii Jobbik.

Maleo Reggae Rockers, Luxtorpeda i KęKę zrezygnowali z udziału w imprezie. Ten ostatni napisał dłuższe oświadczenie – reakcja fanów była raczej pozytywna, nie brakowało jednak głosu sprzeciwu mówiących o lewackiej propagandzie.

Kękę szybko odbił piłeczkę drugim oświadczeniem. Pisał, że tak samo nie zagrałby na festiwalu promującym wartości radykalnie lewicowe czy komunistyczne. I tu trzeba mu mocno przyklasnąć. Kę nie chce być kojarzony z żadnym skrajnym nurtem ani z jednej, ani z drugiej strony – jako osoba publiczna czuje się odpowiedzialna za to, co przekazuje swoim fanom. A muzyka skrajnych treści zdecydowanie nie potrzebuje.

Dlaczego o tym piszemy? Fakt, że KęKę musiał opublikować drugie oświadczenie, pokazuje, jak bardzo polaryzuje się nasze społeczeństwo. Ludzie nie rozumieją, że jeśli ktoś odmawia grania obok wykonawców takich jak Hungarica, to nie znaczy, że można od razu pakować go do lewicowej szufladki. Niech każdy artysta ma takie poglądy, jakie chce - ale jeżeli w kawałkach przekazuje konkretne treści, które jego zdaniem nie pasują pod takie a nie inne okoliczności, to ma do tego święte prawo. Przecież gdyby co bardziej konserwatywny raper zrezygnował z występu na imprezie, która okazuje się mieć mocno lewicowy charakter, to też byłoby absolutnie zrozumiałe.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Autor tekstów, których tematyka krąży wokół sceny rapowej — zarówno tej ojczystej, jak i zagranicznej. Poza muzyką pisze też o gamingu i krąży wokół wydarzeń popkulturowych — również tych w cyberprzestrzeni.