Konkurenci mogą zacierać ręce, ale Bayern i tak miał szczęście (OPINIA)

Zobacz również:Piłkarz z własną podobizną na plecach. Leroy Sane — nowa ekstrawagancja Bayernu
LEWANDOWSKIGLOWNE.jpg
Simon Hofmann/Bongarts/Getty Images

Kontuzja Roberta Lewandowskiego oznacza, że najbliższy miesiąc będzie dla mistrzów Niemiec arcytrudny. Jeśli jednak Polak już kiedyś miał doznać urazu, zrobił to w całkiem korzystnym dla Bayernu momencie.

To w końcu musiało się tak skończyć. I tak dziwne, że dopiero teraz. Robert Lewandowski w końcu doznał kontuzji poważniejszej, niż te nieliczne dotychczasowe, które wykluczały go z gry na mecz, góra dwa. W Bayernie Monachium na tę ewentualność już parę lat temu przestali się przygotowywać. Wiedzieli, że ich napastnik nigdy nie ma kontuzji i nie potrzebuje odpoczynku. Wiedzieli też, że jeśli jednak kiedyś dozna kontuzji, będą mieć gigantyczny problem. I teraz mają. Uraz kości piszczeli, z którym zmaga się Polak, wyklucza zawodników średnio na około osiem meczów. A to oznacza, że Lewandowskiego czeka najdłuższa przerwa w grze, odkąd wyjechał do Niemiec.

BEZ ZMIENNIKA

Rządzący Bayernem nie są idiotami. Doskonale wiedzą, że w klubie ich formatu, grającym na trzech frontach, trzeba mieć przynajmniej dwóch napastników na wysokim poziomie. Tak, jak ma większość klubów z ich półki. Oni też przez pierwsze lata pobytu Lewandowskiego w Monachium trzymali na ławce Claudia Pizarra. Już wtedy leciwego, ale zdolnego wejść w końcówce spotkania czy w meczu z mniej wymagającym rywalem. Pozyskali też na chwilę Sandra Wagnera. Za każdym razem jednak szybko przekonywali się, że akurat w ich przypadku to nie ma sensu. Bo Lewandowski gra zawsze.

Pozyskanie zmiennika dla Lewandowskiego stało się zadaniem niemożliwym. Ściągnięcie innej gwiazdy oznaczałoby, że któraś z wielkich postaci byłaby niezadowolona z notorycznego siedzenia na ławce, a tego w Monachium mieli już dość na innych pozycjach. Pozyskanie kogoś z niższej półki oznaczałoby obniżanie jakości składu Bayernu. Kupienie młodego talentu oznaczałoby, że talent zatrzymałby się w rozwoju. Nikt przecież nie rozwija się, notorycznie przesiadując na ławce. To dlatego Bayern w ogóle nie wystartował w wyścigu o Erlinga Haalanda, którego chciało pół Europy. W kadrze nie ma miejsca i dla Lewandowskiego i dla Haalanda. A przecież z Lewandowskiego wszyscy byli zadowoleni. Pozwolono więc najlepszemu napastnikowi młodego pokolenia w Europie wzmocnić głównego konkurenta.

I tak Bayern kroczył przez lata od triumfu do triumfu, od rekordu Lewandowskiego, po rekord Lewandowskiego. Aż w meczu z Chelsea, będącym wielkim, wyczekiwanym pokazem monachijskiej siły, urazu doznał ten, którego nigdy, przenigdy nie powinno to było spotkać. W jednej chwili wszelkie całkiem niezłe perspektywy zespołu Hansa-Dietera Flicka na resztę sezonu stanęły pod znakiem zapytania.

CZARNA DZIURA W ATAKU

Lewandowski jest w tej drużynie nie do zastąpienia. Bardziej niż nawet Manuel Neuer. Kapitan miał kontuzję przez rok, a Bayern, nie pozyskując nikogo w jego miejsce, i tak dotarł do półfinału Ligi Mistrzów i został mistrzem Niemiec. Bez Lewandowskiego nie byłoby to możliwe. Polak wystąpił w tym sezonie w podstawowym składzie we wszystkich meczach Bundesligi. Gdy odpoczywał w Pucharze Niemiec, w ataku biegał skrzydłowy Serge Gnabry. Ofensywny pomocnik Thomas Mueller jest rozwiązaniem tylko tymczasowym, ale nie na kilka ważnych meczów z rzędu. Joshua Zirkzee i Jann-Fiete Arp, młodzi klasyczni napastnicy, jedyni, jakich Bayern ma w kadrze, nie rozegrali jeszcze w tym sezonie meczu w podstawowym składzie. Zirkzee strzelił dwa gole, wchodząc z ławki. Arp nie wystąpił nawet przez minutę. W jednym momencie w monachijskim ataku zaczęła straszyć czarna dziura.

TERMINARZ DO PRZEJŚCIA

Jedyne, co względnie ratuje Bayern, to fakt, że kontuzja, choć poważna, ma nie wykluczyć Lewandowskiego na długo. Jeśli prognozy się potwierdzą, Polak ma być za miesiąc gotowy do gry. Akurat na być może kluczowe starcie wyjazdowe z Borussią Dortmund. W jakiej będzie wtedy formie, to inna sprawa. Pytanie, czy w ogóle zdoła się wyleczyć tak szybko. Szczęściem w nieszczęściu jest dla Bayernu to, że zaliczka z pierwszego meczu z Chelsea jest na tyle pokaźna, że w rewanżu wydaje się niezagrożona. A ćwierćfinały Ligi Mistrzów są dopiero 7-8 kwietnia, gdy napastnik powinien być już gotowy. Gdyby nie zdążył, szanse Bayernu na dalszą grę w rozgrywkach bardzo znacząco spadną.

WYZWANIA LIGOWE

Większym problemem o dziwo będzie przetrwanie bez Lewandowskiego w lidze. W Niemczech w tym sezonie walka o mistrzostwo jest wyjątkowo zacięta. Bayern ma nad Lipskiem tylko punkt przewagi, blisko jest także Borussia Dortmund. Hoffenheim, Augsburg, Union Berlin i Eintracht Frankfurt przeciwko którym na pewno nie zagra Lewandowski, nie są najgroźniejszymi rywalami. Schalke w ćwierćfinale Pucharu Niemiec też wydaje się przeciwnikiem do ogrania nawet bez Lewandowskiego. Nie wiadomo jednak, jak zareaguje drużyna na kontuzję lidera. Jak dotąd Bayern często nawet w starciach ze znacznie słabszymi od siebie opierał się na barkach Polaka. Jeśli w najbliższych tygodniach uda się wykreować nowego lidera ofensywy, Bawarczycy mogą przejść przez kontuzję Lewandowskiego bez szwanku. Jeśli tak się nie stanie, miesięczna nieobecność Polaka może się okazać kluczowa w walce o tytuł. Oglądająca od siedmiu lat plecy Bayernu krajowa konkurencja właśnie na taki moment czekała.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.