Koza: nie mamy już czasu na rozmowy, jest czas na działanie (WYWIAD)

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
koza.png
fot. Filip Skrońc

Koza to artysta wyjątkowy - raper, który wolałby mieć mało wspólnego z rapem, prowokator, który niemal każdą wypowiedzią przekłuwa nadęty balon rodzimego hip-hopu.

Lubi także testować niezbyt wartkie wody rapowych mediów - np. fotografując się w sukience z nadzieją, że jedna z największych stron napisze o jego coming oucie. Owa strona oczywiście tak napisała, a za nią wiele innych. Sam Koza zrobił zdjęcie w nawiązaniu do albumu JPEGMAFII, nie miało to nic wspólnego z wyznaniem dotyczącym seksualności. Ale prowokacja zadziałała, obnażając płytkość pewnych medialnych mechanizmów i krewkość co niektórych ulicznych raperów, którzy chętnie zaczęli wygłaszać homofobiczne uwagi pod adresem Kozy.

Mimo że raper trafia do czołówek nie zawsze dzięki muzyce, to daleko mu do skandalisty bez treści - wydany w maju album Mystery Dungeon zyskał przychylność wielu osób. Niektórzy cenią go za intrygujące teksty, inni za ciekawe flow. Jedno jest pewne, Koza to człowiek z ogromnym potencjałem, a czy zrealizuje go w rapie, czy gdzie indziej, to już inna kwestia.

Zacznijmy od odbioru Mystery Dungeon. Płytę przyjęto bardzo ciepło, również w niespodziewanych miejscach.

Wcześniej wypuściłem tylko dwie ep-ki i tracki na YouTube, to jest pierwszy materiał, który jest jakby legalny. Szczerze mówiąc, dla mnie ten odbiór nie urywa dupy. Spuszczają się nad nim jacyś redaktorzy, ludzie kultury i portale muzyczne, ale jeżeli chodzi o ludzi, którzy rzeczywiście słuchają rapu, to niespecjalnie się tym zajarali. Chociaż od samego początku ten album nie miał takiej koncepcji, żeby komukolwiek się spodobał.

Zastanawiałeś się nad tym, dlaczego tak jest?

Jak robiłem ten album, to nie miałem takiej rozkminy, żeby to docierało do rapowej czy jakiejkolwiek publiki. To jest jeden wielki manifest tego, żeby mnie nie słuchać.

Trochę się nie udało, bo ktoś tego jednak posłuchał. Czyli jest to taka czysta ekspresja artystyczna, manifest kreacji?

Dokładnie. Nie widzę żadnej wartości intelektualnej w polskim rapie. To, że na moim albumie jakiekolwiek treści intelektualne zostały zawarte, to dlatego, że wtedy uważałem to za konieczne. Każde znajdujące się tam odniesienia są potrzebne do przekazania tego, co chcę powiedzieć, nie są żadną popisówą, czy chęcią pokazania się jako wielki intelektualista.

Ci, którzy robią to na siłę, wypadają kiepsko.

Prawda. Ale masz np. takiego Mesa, którego uważam za najmądrzejszego debila w rap grze. Jest dla mnie polskim Kanye Westem. Raz powie coś tak mądrego, że opada ci szczena, a potem powie coś, co wchodzi na imponujące poziomy cringe’u. Od momentu napisania, przez nawinięcie i zmiksowanie, ani razu nie wpadł na to, że to straszny cringe. Ale z drugiej strony ma takie rzeczy, jak Kule z bukszpanu. Długo myślałem o nagraniu kawałka z bukszpanem, a on to zrobił przede mną.

Nie boisz się mówić, co myślisz. A polski rap to często cyniczna układanka, gdzie uważa się na słowa.

Ja się dopiero z tym rozkręcam, nie powiedziałem jeszcze wielu słów, które mam do powiedzenia o polskiej rap grze. Na wielu poziomach wkurwia mnie ten biały, patriarchalny rap w paskach Gucci. Czasem coś powiem, żeby mi kilku szesnastolatków wjechało w komentarzach, ale zazwyczaj jest ich dużo więcej.

Można odnieść wrażenie, że w polskim rapie wystarczy jedna choćby umiarkowanie krytyczna wypowiedź na temat znanego rapera, czy jakiegoś mocnego środowiska, żeby media oszalały z czołówkami.

To też wynika z takiej naturalnej potrzeby ludzi - oni po prostu chcą krwi. Chcą beefu i nie winię ich za to.

Dobrze się też czujesz w niepoważnym kontekście.

No stary, cały czas próbuję zdekonstruować, co znaczy poważny polski rap. Co to jest w ogóle za oksymoron!

Ale rap potrafi być dobrym nośnikiem treści i emocji. Nawet słuchając Future’a czy Young Thuga słyszę sporo niemal bluesowych emocji i wrażliwości.

Young Thug to jest jeden z najprawdziwszych w grze. Szczerość i czystość wręcz kapie z niego.

Mimo że jest typem w pasku Gucci! Ale jak widzę polskich raperów na mocnym swagu, czuję lekki dysonans poznawczy.

Pasek Gucci to jest tak przehajpowana rzecz… Zresztą w ogóle całe środowisko rapowe jest strasznie przypałowe i ani raperzy, ani słuchacze nie zdają się tego dostrzegać. A często jest tak, że jak ktoś zrobi jakąś głupią akcję, to wszyscy się tym jarają. Nie chodzi o to, że mam problem z ludźmi, którzy odpierdalają randomowe rzeczy - ja też to robię. Ale o to, że jakoś nagle ludzie często przechodzą od beki z jakiejś postaci do jej szanowania i traktowania jej jak jakiegoś bożka. Im dłużej w tym jestem pogrążony, tym bardziej czuję, że to nie ma sensu.

Pełną wersję wywiadu znajdziecie w 6. numerze magazynu newonce.paper, który kupicie w Empikach oraz za pośrednictwem naszego newonce.store. W środku poza rozmową z Kozą znajdziecie m.in. wywiady z Pezetem, schafterem czy Żabsonem. Uwaga - tym razem dwie okładki: jedna z Pezetem, druga z Żabsonem!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.
Podobał Ci się ten artykuł?

Kliknij, żeby widzieć więcej podobnych w swoim feedzie.