„Krew”: Polacy zrobili serial w duchu skandynawskich kryminałów

Zobacz również:„My, Polacy, lubimy kryminały, bo zawsze mamy w szafie jakiegoś trupa”
Krew
fot. Polsat Box GO

Pierwowzór irlandzki, inspiracje skandynawskie, ale rzeczywistość – na wskroś polska.

Pierwszy sezon zaczynał się od śmierci. Gdy umiera Maria (Małgorzata Foremniak), kobieta w średnim wieku, do rodzinnej miejscowości powraca jej córka Laura (Vanessa Aleksander). Chce wyjaśnić zagadkę tajemniczego odejścia matki, po czym odkrywa, że kluczem do niej jest jej własna historia rodzinna. Małe miasteczko i mała społeczność, gdzie swoje sprawy trzeba trzymać za zasłoniętymi firankami – to jedno. Drugie – niezabliźnione rany z przeszłości, które lubią otworzyć się w najgorszym momencie.

Czyli trochę crime story, a trochę serial psychologiczny. Wypisz, wymaluj skandynawskie kryminały.

Co składa się na skandynawski vibe?

Podobno wszystko zaczęło się od działającego od lat 60. szwedzkiego pisarskiego duetu Maj Sjöwall i Per Wahlöö. Byli razem i prywatnie, i zawodowo. Tworzyli na tyle zgrany tandem, że pisali trybem zmiennym – jeden rozdział książki ona, jeden on, na zmianę. Tak powstał policyjny dziesięcioksiąg o funkcjonariuszu policji Martinie Becku, nie tyle jednak opisujący codzienność mundurowych, ile będący portretem Szwecji lat 60. i 70., tylko pozornie kraju dobrobytu – w rzeczywistości borykającego się z problemami biedy i przemocy. To właśnie te powieści uznano za kamienie węgielne skandynawskiego kryminału. Talenty tych, których czyta się dziś na całym świecie, eksplodowały dopiero w latach 90. i 00.: Jo Nesbo, Stiega Larssona, Henninga Mankella, Camilli Lackberg.

Generalnie wątek kryminalny to jedno, ale silne osadzenie w konkretnych realiach społecznych i pogłębione portrety psychologiczne pozostających ze sobą w nieustannych relacjach bohaterów – drugie. Na tych prawidłach od lat osadza się skandynawskie kryminały. I to one posłużyły za fundament Krwi.

Polska – Irlandia 1:1

Irlandzki pierwowzór, Więzy krwi, wychodzi z tego samego punktu co wersja polska. Też kobieta, która powraca do rodzinnej miejscowości, żeby dowiedzieć się, co spotkało jej matkę. Tu jednak pojawia się pierwsze zadanie – jak sprawić, żeby przełożyć powstały w innym środowisku kulturowym serial na polskie realia?

Sztuką jest to, żeby nie bać się przekładać takie historie na warunki polskie – tłumaczy Marcin Ziębiński, reżyser Krwi. Jeżeli wiemy, jaka jest oryginalna funkcjonalność danej lokacji, to znajdujemy podobną, która jest w naszym polskim środowisku. W Irlandii to może być tradycyjny pub, u nas – karczma, gdzie się serwuje flaczki i rosół, jest przy drodze, my ją znamy, to jest polska rzecz. I takie zabiegi dodają dużo polskości. Druga sprawa – trzeba być świadomym tego, jakim jesteśmy narodem, jakie są nasze prawdziwe emocje. Polacy są bardziej emocjonalni niż Irlandczycy, często mówimy w metaforach. Dlatego dialogi muszą być powiązane z naszą kulturą. I jeszcze żarty, dwuznaczności, one też muszą być polskimi elementami językowymi.

Marcin Ziębiński
Marcin Ziębiński fot. Aleksandra Mecwaldowska

Faktycznie – Krew to taki serial, gdzie z ekranu dosłownie wylewa się plucha, wilgoć, szarzyzna. Zupełnie, jakby kręcić gdzieś na wyspiarskiej prowincji. A przecież ani na moment nie czujemy, że ktoś tu mówi do nas w obcym języku i sprzedaje nieistniejącą wizję Polski. Sceny z sezonu drugiego, w których szajka lokalnych chłopaczków rozkręca sprawnie działający narkobiznes, są jak z polskiego dokumentu interwencyjnego.

Czuć tam tę Irlandię – opowiada grająca rolę Laury Vanessa Aleksander. Jest mroczno, ciemno, ślisko. Moje wspomnienia z planu są takie, że… to były trudne zdjęcia. Ale efekt wyszedł tak, jak my jako aktorzy to widzieliśmy. To, co chcieliśmy uzyskać na planie faktycznie znalazło się na ekranie.

Serial, który nie przyjąłby się w 90's

Ale nie mniej ważny jest kontekst skandynawski. Nie jest tajemnicą, że Polacy – zresztą, nie tylko oni, co pokazuje globalny sukces tych książek – kochają skandynawskie kryminały. Czy to w wersji literackiej, serialowej, czy telewizyjnej. Po części to efekt domina, które przerodziło się w pozytywną modę; wśród autorów polskich powieści kryminalnych krążył słodko-gorzki żart, mówiący o tym, że wystarczy przerobić swoje nazwisko na takie brzmiące bardziej skandynawsko, żeby sprzedać dwa razy więcej egzemplarzy swoich książek. A po części – nowy model narracji. I znów wracamy do pogłębionej psychologii, czego nie oferowały ani humorystyczne serie kryminałów Joanny Chmielewskiej, ani wybitne pod kątem intryg książki Agathy Christie. To właśnie te autorki przez lata sprawowały rządy nad duszami tysięcy polskich czytelników kryminałów. A później pojawił się nawał powieści ze Skandynawii.

Tam jest konkretna definicja – specyficzny, kulturowy klucz, skromność opowiadania, dodawanie elementów tworzących nastrojowość… Skandynawowie lubią też pewien rodzaj mroku, i w relacjach, i w przyrodzie, która jest ważnym elementem. Dlatego ta historia miała pełnoprawną siłę do tego, żeby pójść w styl skandynawski i my staraliśmy się zaimplementować go na warunki polskie. To nie było takie trudne, bo robiliśmy serial w marcu, wybraliśmy małą społeczność, zima przechodziła w wiosnę, było wilgotno. Czuliśmy, że jest nieprzyjemnie. I to wtłoczyłem w relacje między bohaterami. Nawet, gdy dialog mógł być o niczym, to gra aktorska miała pokazać, że tam jest tajemnica – dużo pauz, niedopowiedzeń. Czasem czujemy, że w bohaterach jest fałsz. A ten fałsz powoduje, że pojawia się tajemnica, którą widz chce rozwiązać – mówi Ziębiński.

Krew
fot. Aleksandra Mecwaldowska

Czyli serial wpisujący się w aktualne trendy czytelnicze i telewizyjne. Trudno sobie wyobrazić Krew powstającą w czasach ogólnopolskiej fascynacji nieco bardziej tradycyjnymi kryminałami – wiecie, Hercules Poirot i rozwiązywanie zagadek przy filiżance brytyjskiej herbaty.

Byłoby ciężko – dodaje reżyser. W latach 90., kiedy zaczynałem, seriale i filmy były oparte na prostszym schemacie, czytelniejszej dramaturgii, proporcje były rozkładane inaczej, bardzo tego pilnowano. Przy 44-minutowym odcinku punkt zwrotny byłby w połowie. Teraz może być w siódmej minucie. Swoją drogą – to casus pierwszego sezonu Krwi.

I rzeczywiście jest tak, że ten dziwaczny skandynawsko-irlandzko-polski miks faktycznie działa i wciąga. Możecie się o tym przekonać – oba sezony serialu Krew są już dostępne w Polsat Box GO.

sponsorem tekstu jest Polsat Box GO

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.