Czy dwa monumentalne dzieła da się jeszcze ulepszyć za jednym zamachem? Owszem.
Szlachetna sztuka muzycznego mash-upu po złotym okresie w latach 90. i zerowych nieco się zdezaktualizowała. Podłożenie ścieżki wokalnej z zupełnie innego utworu przestało być atrakcyjną produkcyjną nowinką. Ale w postinternetowych rękach, niemających za grosz poszanowania dla zasady decorum, memiarzy bawiących się kontekstami, stały się potężnym narzędziem. Karygodnym przeoczeniem jest fakt, że Tame Impaluch nie znalazł się na naszej zeszłorocznej topce najlepszych polskich singli. To jednak słowny kalambur, który okazał się petardą.
A jeśli pokopać głębiej i spróbować zmiksować ze sobą jeden z najbardziej entuzjastycznie przyjętych albumów współczesnego rapu z płytą, która w Polsce została odebrana nieprzychylnie, a nawet gorzej? To właśnie zrobiła osoba kryjąca się na YouTube pod nickiem [aster]. W majówkę na jej profilu ukazał się bowiem blend Gimpson West – My Beautiful Dark Gimpsoned Fantasy. Tak, pod bity z MBDTF podłożone zostały szesnastki z Niepowstrzymanego – longplaya krytykowanego w momencie wydania tak mocno, że bez ogródek wspomina o tym Wikipedia. Średnia 1,39 na 5 odzwierciedla z kolei bezlitosny vox populi. Tomasz Działowy po wydaniu płyty zawiesił swoją karierę muzyczną, którą w pełni reaktywował dopiero w ostatnich miesiącach.
Preludium dla opus magnum [aster] były publikowane przez ostatnie kilkanaście miesięcy mash-upy zestawiające zwroty Gimpsona z bitami Playboia Cartiego, 100 gecs, Drain Gangu czy Semetary. Kilkuminutowe zabawy z różnymi stylistykami bledną jednak przy zamachu na My Beautiful Dark Twisted Fantasy – album pomnikowy, ale równocześnie szalenie memogenny. Czy Gimper wypada lepiej na tych podkładach? Cóż, to proste pytanie zważywszy na to, że Verba – autorzy grosu bitów na Niepowstrzymanym – nie są, z całym szacunkiem, Ye i Mikiem Deanem. Wokale Działowego i Mamiko z Bombsite A na bicie z All of the Lights to mokry sen każdego post-4chanowego gagatka. Gimper nawijający o jedzeniu pod So Appalled to czysta poezja. Podobnie jak Monster zmieszany z Wkurwia mnie.
W całej tej historii jest jednak pewien morał. Bo Gimpson, odizolowany od oryginalnych podkładów, prezentuje całkiem uroczą, z perspektywy czasu, bezgraniczną wiarę w potencjał swoich skilli za majkiem. W towarzystwie instrumentali stworzonych z pietyzmem przez największego egomaniaka w całym biznesie, za pośrednictwem przewrotnego anona lub anonki, spełnia swoje marzenie. Przynajmniej przez te 43 minuty nieświadomie jest częścią czegoś artystycznie doskonałego.

Komentarze 0