Pierwszy w historii NBA przypadek, gdy syn zagra z ojcem w jednym zespole? To się wydarzy naprawdę.
Do końca nie było wiadomo, czy zobaczymy młodego Jamesa w przyszłym sezonie NBA. Bronny nie został wybrany w pierwszym drafcie; padały głosy, że się nie nadaje. Los Angeles Lakers wybrało go drugiej rundzie z numerem 55, tworząc w organizacji bardzo rodzinną atmosferę, bo 19-letni Bronny zagra u boku swojego 39-letniego ojca, legendy NBA.
Czy da radę?
Media czekały na draft z udziałem Bronny’ego od samego początku jego sportowej kariery. Ale... 26 lipca zeszłego roku młody James na jednym z treningów doznał zawału serca. Na szczęście bardzo szybko wrócił do zdrowia i dzisiaj został wybrany w drafcie, udowadniając, że nie kłania się kulom.
Nie bez powodu największe drużyny NBA do końca wahały się z wyborem Bronny’ego w drafcie. Młody James pomimo koszykarskiej krwi płynącej w jego żyłach, na ten moment nie wydaje się mieć takich skilli jak jego ojciec. Bronny do tej pory grał w drużynie uniwersyteckiej USC Trojans w Południowej Kalifornii. Skautów nie zachwyciły jego statystyki, w tym 4.8 punktu, 2.8 zbiórek i 2.1 asyst na mecz. Bronny ma też 194 centymetry wzrostu, czyli prawie 10 centymetrów mniej od swojego ojca.
W pierwszej rundzie Los Angeles Lakers wybrało Daltona Knechta. Draft Bronny’ego z pewnością zatrzyma w klubie LeBrona, dla którego będzie to już 22 sezon w NBA, a jednocześnie ostatni w jego obecnej umowie z Lakers. Razem z wyborem syna, organizacja przygotowała dla legendy koszykówki kontrakt na kolejne 3 lata (warty 160 milionów dolarów), co oznaczałoby... LeBrona robiącego wsady w wieku prawie 43 lat.
Europejski draft
Tegoroczny draft pokazał wciąż wielką siłę europejskich graczy w NBA. Luka Dončić, Nikola Jokić, Victor Wembanyama i Giannis Antetokounmpo – wszyscy ci kozacy pochodzą ze Starego Kontynentu. Pierwszy raz w historii w pierwszej dziesiątce wybranych zawodników było aż trzech Fracuzów. W zeszłym roku numerem jeden był Victor Wembanyama, tegoroczną jedynką jest jego rodak - Zaccharie Risacher.
Komentarze 0