Ostatni raz takie zamieszanie w związku z polską edycją biblii mody miało miejsce, gdy – blisko pięć lat temu – zaprezentowano pierwszą okładkę magazynu; pamiętny cover z Anją Rubik, Małgorzatą Belą... Pałacem Kultury i czarną Wołgą. Tym razem kontrowersje wzbudził z kolei Młody Matczak.
Wierzy, że jego nowa płyta pomoże młodym ludziom nabrać odwagi do zmieniania rzeczywistości. Sesja okładkowa, w której zgodnie z trendem na słowiańszczyznę i ludowość pojawiają się szydełkowe akcesoria, to zapowiedź nowego wizerunku Maty, który jest próbą dialogu z polską tożsamością wizualną – zapowiada redaktorka naczelna Vogue Polska, Ina Lekiewicz. Michał – zamiast tradycyjnej rozmowy – miał zdecydować się na autorski manifest. Pojawi się przy tym na froncie, co szybko zdążyło wywołać skrajne emocje.
Rzeczywiście ta decyzja wydaje się progresywna – młody raper na okładce Vogue'a to nawet za granicą nie jest sytuacja standardowa, ale niezmiennie intryguje, jak konserwatywne podejście ma polski czytelnik (przynajmniej taki, który udziela się w internecie) do tego tytułu. Nie brakuje komentarzy pozytywnych, doceniających odwagę redakcji, ale my już zrobiliśmy popcorn i zaczytujemy się w głosach oburzenia, że nie brakuje wybitnych, męskich postaci, które bardziej zasługują na ten zaszczyt. Albo przestróg, że za moment będą tam tiktokerzy. Pojawiła się przy tym szydera z analogii do Timothée Chalameta...
Przyglądając się już jednak w tym momencie żywiołowości dyskusji i biorąc pod uwagę popularność Maty – można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że październikowy numer zrobi rekordową sprzedaż. A bohater okładki z miejsca może pisać wersy o tym, że szybko pokonał drogę z McDonald’s do Vogue'a...
Komentarze 0