Sami byśmy zrobili sobie tam foto na instagram - o ile oczywiście przedtem nie przepędziliby nas lokalsi, którzy właśnie wypowiedzieli wojnę turystom. Pytanie: czy któraś ze stron przypadkiem nie przesadza?
Joker tańczący na schodach to jedna z najsłynniejszych już scen filmu Todda Philipsa, który już wszedł do historii kina. A filmy z kanonu mają to do siebie, że wszyscy chcą przyjechać tam, gdzie je kręcono. Spróbujcie tylko usiąść na słynnej ławeczce z Manhattanu Woody'ego Allena. Albo zrobić sobie zdjęcie na zakręcie, który prowadzi do serialowego Twin Peaks.
Jak donosi New York Post, mieszkańcy Bronxu mają już dosyć nagłej sławy schodów przy 1165 Shakespeare Avenue. W sieci skarżą się, że na ich miejscówce zrobiło się tłoczno. I że nigdy nikt nie chciał tam przychodzić, a teraz nagle Bronx stał się taki popularny.
Wyjaśniamy - bo to Bronx. Poprawcie nas, jeśli się mylimy, ale sytuacja, w której na naszej, było nie było, niezbyt atrakcyjnej i bezpiecznej dzielnicy nagle pojawia się więcej osób, a co za tym idzie - więcej mundurowych, którzy muszą pilnować porządku, działa raczej na korzyść wszystkich. No ale ludzie z Bronxu najwyraźniej mają na ten temat inne zdanie.
Z drugiej strony jesteśmy też w stanie zrozumieć, że tak wielka ilość turystów może skutecznie uprzykrzyć ludziom codzienne życie. Ten trend nie musi jednak trwać wiecznie. Poza tym mieszkańcy Bronxu nie mają tak źle - zawsze mogli osiedlić się na przykład przy najbardziej stromej ulicy świata w San Francisco, z której każdy szanujący się turysta musi zjechać samochodem.