Ale żarty na bok, bo sprawa jest poważna: Fortnite to już nie tylko popularna gra, to prawdziwy popkulturowy fenomen.
Suche fakty - tylko w dniach 19 - 25 marca Fortnite była oglądana na Twitchu przez 27.4 milionów godzin. Ale szaleństwo zawładnęło nie tylko tą platformą; na YouTube gamingowy pojedynek Fortnite'a, organizowany przez hiszpańskich youtuberów, oglądało w szczytowym momencie ponad milion osób. Jakby tego było mało, Fortnite jest od miesiąca częściej wyszukiwana na YouTube niż absolutny lider tego typu zestawień - Minecraft. A teraz gra wylądowała na iOS i nie potrzeba już żadnych zaproszeń ani kluczy aktywacyjnych, żeby móc sobie w nią pograć.
Ta najpopularniejsza obecnie gra z gatunku battle royale jest na iOS, natomiast w dalszym ciągu nie wiadomo, kiedy pojawi się w wersji androidowej. Producenci przekonują, że stanie się to w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Dla kogoś, kto jakimś cudem nie wie, o co w tym wszystkim chodzi - Fortnite to gra, której najpopularniejszy tryb polega na walce 100 osób na mapie - grających solo, w duetach, bądź w 4 osobowych oddziałach. Cała zabawa polega na zebraniu jak największej ilości materiałów i ekwipunku, w celu wyeliminowania pozostałych grających. Dodatkowym utrudnieniem jest strefa burzy, która z czasem zmniejsza się zawężając mapę do coraz mniejszych rozmiarów i zmuszając graczy do bezpośrednich pojedynków. Gra toczy się do ostatniego żywego duetu/oddziału. Autorzy gry, firma Epic Games, regularnie ulepszają i poszerzają środowisko Fortnite, dlatego nie sposób się przy tym nudzić. Pytanie, ile potrwa ogólnoświatowa zajawka? Według Sensor Tower gra po trzech dniach obecności na smartfonach zarobiła 1.5 miliona dolarów. Nie mamy żadnej błyskotliwej puenty poza tą, że to nie są małe sumy.