Zamknięte bramy elity. Największe angielskie kluby, które nigdy nie zagrały w Premier League

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Preston North End
Fot. Mike Hewitt/Getty Images

W historii Premier League oglądaliśmy już 50 różnych klubów. Ostatnim absolutnym beniaminkiem ligi, która pod tym szyldem powstała w 1992 roku, jest Brentford. Londyńczycy czekali aż 74 lata, by w ogóle znaleźć się w najwyższej klasie rozgrywek i na dzień dobry uszczęśliwili kibiców, pokonując Arsenal u siebie. Inni nadal marzą o tym, by w końcu znaleźć się w tym piłkarskim raju i posmakować gry w elicie. Wybraliśmy największe kluby, którym nie było to jeszcze dane.

Choć liga angielska ma długie tradycje, sięgające przecież XIX wieku (pierwszy sezon rozpoczęty w 1888 roku), to wydarzenia z początku lat 90. sprawiły, że mówimy o momencie przełomowym. Tamtejszy futbol podnosił się z mroków końcówki lat 80., naznaczonych tragediami na stadionach i brutalnym zachowaniem kibiców, ale rysowała się przed nim jasna perspetywa. Mundial Italia '90, podczas którego Anglicy doszli do półfinału, rozbudził nadzieje na nowo, a szefom telewizji wysłał sygnał, że futbol to dojna krowa. Wkrótce stacja ITV i prezesi największych klubów stworzyli ligę pod nowym szyldem i zmienili kształt piłki nie tylko na Wyspach, ale i na całym świecie.

Od początku sezonu 1992/93 w Premier League nieprzerwanie występuje sześć klubów. To Manchester United, Arsenal, Liverpool, Tottenham, Chelsea oraz Everton. Ponadto widzieliśmy jeszcze 44 różne, a wśród nich mnóstwo wielkich firm, ale też drużyn, które wcześniej nawet nie marzyły, by zajść tak wysoko. Przykłady Bournemouth czy Hull City świadczą o tym, że do tego raju da się wejść, mimo że w dawnych czasach się to nie udawało. Oba kluby po raz pierwszy w najwyższej klasie rozgrywek w Anglii znalazły się dopiero w XXI wieku. Łatkę klubu, który nie zagrał nigdy w Premier League, zerwało też Huddersfield Town. Trzykrotni mistrzowie Anglii spędzili w niej dwa sezony (2017/18 i 2018/19).

Jest jednak masa klubów, które tego nie posmakowały i to o nich jest ten tekst. Pod uwagę bierzemy tylko erę Premier League. Ich nazwy znają nie tylko ci, którzy namiętnie grali w Football Managera zespołami z niższych lig angielskich. Część z tych klubów ma bowiem za sobą występy w starej First Division, a nawet spore sukcesy, jednak zmiany, do jakich doszło blisko 30 lat sprawiły, że już ich na najwyższym szczeblu nie oglądaliśmy.

1
LUTON TOWN

Biorąc pod uwagę zasady tej listy, mówimy tu o wielkich pechowcach. Luton Town dowiem spadło z najwyższej ligi w sezonie 1991/92 po 10 sezonach z rzędu na tym szczeblu. W 1988 roku wygrało nawet Puchar Ligi, a sezon później doszło do finału tych rozgrywek. The Hatters mają ponadto w dorobku występ w finale FA Cup w roku 1959.

Klub szczyci się tym, że jako pierwszy na południu Anglii otrzymał status profesjonalego. Stało się to w 1890 roku i siedem lat później Luton Town dołączyło do ligowych struktur. Do najwyższej klasy rozgrywek przebiło się w połowie lat 50. i w sumie spędziło w niej 16 sezonów. Po spadku z First Division w 1992 roku miało szereg różnych problemów. W ciągu trzech lat znalazło się w trzeciej lidze, XXI wiek przywitało nawet w czwartej, a najgorszy okres to lata 2007-09 i trzy spadki z rzędu. Luton Town na moment wylądowało poza Football League, czyli szczeblem centralnym w Anglii i czterema najwyższymi klasami. Z uwagi na problemy finansowe do rozgrywek 2008/09 podeszło z minus 30 punktami, czego nie udało się odrobić.

W piątej lidze The Hatters grali przez cztery lata i od tego czasu idą w górę. W 2018 roku wywalczyli awans z League Two do League One, a rok później od razu do Championship. Do najsłynniejszych piłkarzy, jacy występowali w Luton Town od czasu spadku z Firsti Division należą John Hartson, Curtis Davies, Kelvin Davis, Matthew Upson, James Justin, Emmerson Boyce i Andre Gray, a epizod zaliczył tam również Jarosław Fojut (23 mecze i trzy gole w 2007 roku).

2
PLYMOUTH ARGYLE

Jeden z dwóch klubów na tej liście, który w najwyższej klasie rozgrywek nie grał nigdy – niezależnie, czy mówimy o Premier League, czy całej historii od 1888 roku. Plymouth to obok Wakefield największe miasto w Anglii, które nigdy nie miało klubu piłkarskiego w elicie. Różnica polega jednak na tym, że Wakefield nie ma klubu w ogóle, a Argyle powstali 135 lat temu.

Najbliżej awansu do First Division piłkarze tego zespołu byli w 1953 roku. Zabrakło im jednak dziewięć punktów i skończyli na czwartej pozycji w drugiej lidze. Po raz ostatni na tym poziomie klub z Plymouth występował jednak w sezonie 2009/10 i zsunął się nawet do czwartej ligi. Najwięcej czasu spędził jednak w drugiej (40 lat) albo trzeciej (42 lata).

3
MILLWALL

Kibicowska jedna z najmocniejszych firm w Anglii, ale piłkarsko już niekoniecznie. Millwall spędził w najwyższej klasie rozgrywek tylko dwa sezony w latach 1988-90. Pierwszy z nich potrafił nawet zakończyć na dobrej 10. pozycji, a to głównie zasługa doskonałego ataku z Tonym Cascarino i Teddym Sheringhamem, którzy potem odeszli i zrobili kariery w wielkich klubach. Cascarino grał przecież m.in. w Chelsea, Celticu czy Marsylii, a Sheringham był gwiazdą Tottenhamu i Manchesteru United, w barwach których zdobył 146 bramek w Premier League.

Millwall ponadto udawało się docierać do finałów zarówno Pucharu Anglii, jak i Pucharu Ligi, ale nigdy ten klub z Londynu nie zdobył trofeum. Większość ostatnich lat spędził w Championship i choć miał dobre sezony, to do elity nie wrócił. Najbliżej był w 1994 roku, kiedy zajął trzecie miejsce i zagrał w barażach, w których okazał się słabszy do Derby County. W ostatnich latach Millwall był blisko baraży w sezonie 2019/20, gdy zabrakło do tego celu dwóch punktów. Dwa lata wcześniej zabrakło trzech.

Obecnie londyńczycy są w środku stawki w Championship, a polskich kibiców ich występy powinny interesować z uwagi na Bartosza Białkowskiego. Nasz bramkarz, który ma dobrą reputację w Anglii, to jeden z liderów Milwall, które złowiło go z Ipswich Town po spadku tej drużyny.

4
BRISTOL CITY

Gdyby oceniać drużyny na tej liście tylko przez pryzmat tego, jak dobre są dzisiaj, to Bristol City moglibyśmy nazywać najlepszym klubem, jaki nie zaznał smaku Premier League. Gra w jednym z największych miast w Anglii, ma właściciela-miliardera i gra na przebudowanym niedawno stadionie Ashton Gate, który mieści 27 tysięcy widzów.

The Robins mają za sobą grę w pierwszej lidze. W 1907 roku byli nawet wicemistrzem Anglii tuż za Newcastle, czego dokonali jako beniaminek First Division. Na najwyższym poziomie grali jednak po raz ostatni w 1980 roku i łącznie spędzili na nim tylko dziewięć sezonów. Aktualnie od 2015 roku Bristol City gra w Championship i w tym czasie ich najlepszy finisz to ósme miejsce. Lepiej było w sezonie 2007/08, kiedy zajęli czwartą pozycję, w pierwszej rundzie barażów wyeliminowali Crystal Palace, a w finale na Wembley Hull City pokonało ich po bramce Deana Windassa.

5
NOTTS COUNTY

Przypadek identyczny jak Luton Town. Notts County z najwyższą klasą rozgrywek pożegnało się rok przed utworzeniem Premier League, dlatego wpisuje się w wymogi tej listy. W ostatnich latach próbowało walczyć o wyższe miejsca, zatrudniając w roli menedżerów swoich byłych piłkarzy, którzy w ciągu ostatnich 30 lat bodaj najmocniej się stamtąd wybili, czyli Kevina Nolana oraz Harry'ego Kewella, ale obaj nie podołali zadaniu i w 2019 roku zespół spadł poza szczebel centralny, do piątej ligi.

Dziś to klub z drużymi problemami, ale to zasłużona firma w historii angielskiej piłki. W XIX wieku Notts County sięgnęło po FA Cup, a legenda głosi, że to od tego klubu swoje barwy i stroje w charakterystyczne czarno-białe pasy wziął Juventus. W 1903 roku przedstawiciele włoskiego klubu zapytali swojego angielskiego piłkarza Johna Savage'a, czy nie ma jakichś znajomości, które pomogłyby pozyskać nowe koszulki. Przedtem Juve grało na różowo, ale kolor źle znosił pranie i Savage odezwał się do przyjaciela, który mieszkał w Nottingham i był kibicem Notts County. Ten wysłał do Turynu nowe komplety strojów i od tego czasu Stara Dama to bianconeri.

6
PRESTON NORTH END

Biorąc pod uwage pozycję w historii angielskiego futbolu, zapewne największy klub, którego jeszcze nie widzieliśmy w Premier League. Preston North End to jeden z oryginalnych założycieli Football League w sezonie 1888/89 i pierwszy mistrz, który w dodatku nie przegrał wtedy ani jednego meczu w drodze po tytuł. Dopiero Arsenal w sezonie 2003/04 wyrównał to osiągnięcie, jednak to piłkarze PNE uchodzą za pierwszych „The Invincibles”.

Klub po raz ostatni w najwyższej lidze grał w 1961 roku i wszystko łączy się z sir Tomem Finneyem. Uznawany za najwybitniejszego w historii PNE piłkarz występował tam w latach 1946-1960 i odrzucał oferty z innych drużyn, wykazując się lojalnością wobec klubu, którego był wychowankiem. Rozegrał w barwach The Lilywhites 569 meczów i zdobył ponad 200 bramek. – Finney byłby gwiazdą każdego zespołu, w każdym meczu i w każdej erze. Nawet gdyby grał w płaszczu do kostek – mówił o nim legendarny menedżer Liverpoolu Bill Shankly, który też próbował go ściągnąć na Anfield. Zdaniem wielu to nie przypadek, że rok po odejściu Finneya, Preston spadł.

W XXI wieku PNE głównie występuje w Championship. W 2005 roku był nawet w finale baraży o awans do Premier League, ale przegrał z West Hamem. W 2006 z kolei w barażach lepsze było Leeds, a trzy lata później Sheffield United. Z kolei w 2018 roku do baraży zabrakło tylko dwóch punktów. To dzisiaj jedyny były mistrz Anglii, który nie gościł w progach Premier League. Został z tym mianem sam, odkąd udało się awansować Huddersfield.

Najsłynniejszymi postaciami związanymi z tym klubem na przestrzeni ostatnich 25 lat są David Moyes, który stamtąd odszedł trenować Everton, oraz napastnik David Nugent, który wiosną 2007 roku dostał nawet powołanie do reprezentacji Anglii, choć grał w drugiej lidze. Wiosną 1995 roku na wypożyczeniu w PNE był także David Beckham.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.