Od przesiadywania na popowym szczycie po wdawanie się w konflikty na lewo i prawo - co dalej z Nicki Minaj?
Nicki Minaj świętowała ostatnio dwa hity na szczycie Billboardu - co prawda dzięki gościnnym udziałom u Doja Cat i 6ix9ine'a, ale wciąż - więc trudno mówić, że jej kariera jest w totalnej zapaści. Choć to, że na szczycie bywa w ostatnim czasie dzięki utworom innych ludzi jest dość znamiennym faktem. Nie da się ukryć, że czas Nicki może nie tyle dobiega końca, ile doszedł do dziwnego punktu. Z jednej strony to naturalna kolej rzeczy, bo rap jest podobny do zawodowego sportu i czasami rządzi się nieubłaganymi, pokoleniowymi prawami. Z drugiej - Nicki zrobiła wiele, by publiczność i część hip-hopowego świata najzwyczajniej do siebie zrazić.
Czy jej kariera jest w stanie krytycznym, czy jest szansa, że obróci się na lepsze? Sprawdźmy, śledząc kronikę jej wzlotów i upadków.
Początki były świetne
Po mixtape’ach, które pokazywały Nicki jako świetną i nawet dość tradycyjną raperkę (sprawdźcie koniecznie jej wczesne freestyle, jest ogień!), przyszedł czas na lot do gwiazd. Lil Wayne zachwycił się nią i razem z Drake'em stanęła na czele pochodu Young Money po wielkość. Debiutancki album Nicki, Pink Friday był ogromnym hitem. Nie bez powodu - wiele wskazywało na to, że artystka ma spore zakusy na popowe listy przebojów. Super Bass, wiodący singiel z płyty, to kolorowa podróż przez chwytliwe melodie, ale i bardzo ciekawe i różnorodne flow raperki. Nicki miała na siebie pomysł, zawieszony między wokalnymi szaleństwami swojego mentora Lil Wayne’a, a niemal kreskówkowym podejściem do kreowania własnej osoby. Przy okazji, panowanie nad językiem, rytmiką wersów i spora dawka humoru odróżniały ją od wielu innych postaci ze sceny. Inny singiel, Moment 4 Life, z gościnnym udziałem wygłodniałego młodego wilczka Drake’a, także zrobił trochę zamieszania. Wracając do niego, warto docenić przepiękny, dramatyczny beat, ale także chemię, jaką dwójka artystów ma między sobą. Nicki wkroczyła w showbiz pewnym krokiem i odcisnęła ślad, który był z nią przez całą dekadę.
A potem nastała epoka przeciętności
Oczywiście, Nicki ogniskowała na sobie wiele niechęci praktycznie od początku - część była podszyta zwykłą mizoginią, ale część podchodziła sceptycznie do popowych elementów jej muzyki. Po premierze Starships, bombastycznego, EDM-owego hymnu, który miał w sobie tyle cukru, ile podwójna wata od typa z nadmorskiego deptaka, sceptyczne głosy stały się tak potężne, że mogłyby burzyć mury. Niestety, chociaż komercyjnie Nicki rozrastała się w tempie wprost geometrycznym, tak pod względem artystycznym coraz częściej wpadała na mieliznę. Owszem, Beez In The Trap i Anaconda to potężne bangery, ale zróżnicowane podejście artystki do stylów muzycznych zaczęło działać na jej niekorzyść. Z tego okresu Nicki wychodziła z miliardami wyświetleń na YouTube, ale także z legionem fanów i fanek, zwanymi Barbz. Warto odnotować również głośny związek z Meek Millem i pierwsze podrygi konfliktowej Królowej, kiedy Meek wdał się w beef z Drake'em.
A jeszcze później era konfliktów
Tylko złośliwi mogą uważać popowy charakter twórczości Nicki za początek jej upadku w świecie rapu. Gusta są różne, a liczby nie kłamią - przystępne single dały jej pozycję gwiazdy pop. Jednocześnie zaczęto ją ustawiać w opozycji do wschodzącej sensacji hip-hopu - Cardi B. Szczęśliwie amerykańska scena rapowa porzuciła szkodliwe i zakorzenione w mizoginii koncesjonowanie miejsc dla kobiet - do niedawna jeśli w mainstreamie pojawiała się więcej niż jedna, automatycznie zaczynano nakręcać rywalizację między nimi. Dzisiaj, kiedy kobiet w głównym nurcie jest więcej - od Doja Cat po Young MA - udaje się uniknąć tych zabiegów, ale konflikt na linii Cardi - Nicki przejdzie do historii jako ostatni taki epizod (miejmy nadzieję).
I właśnie ten epizod można uznać za początek zjazdu dla artystki - szczególnie starcie w trakcie nowojorskiego Fashion Weeku, gdzie doszło niemal do rękoczynów. W tym okresie ujawniła się konfliktowa i nieprzejednana natura Minaj, podgrzewana przez ślepą miłość Barbz, które zwalczały każdego, kto w ich ocenie uraził Królową. Czy będzie to Cardi, czy Joe Budden, Barbz ruszą na Twittera z pochodniami, a Nicki tylko popatrzy z aprobatą i da ciche przyzwolenie.
2018 nie był szczególnie udany dla Minaj. Oprócz starcia z Cardi wdała się w konflikt z Travisem Scottem, którego oskarżyła o manipulowanie wynikami sprzedaży ASTROWORLD i kradzież pierwszego miejsca na Billboardzie jej albumowi Queen. Także krytyczne przyjęcie płyty było dosyć chłodne. Raperowi z Houston zarzuciła, że oszukuje system, sprzedając płytę razem z bluzą - co ciekawe, nie przeszkodziło jej w oferowaniu biletów na trasę razem z albumem, co przekładało się na wyższą sprzedaż. Travis Scott nie odpowiadał, mądrze przeczekując kolejne ataki na falach Queen Radio, które stało się dla Nicki najważniejszym medium do wypuszczania swoich rantów. Wizerunek małostkowej i konfliktowej tylko się wzmacniał. W 2019 pojawiły się informacje o kiepskim zainteresowaniu jej trasą, ale także o emeryturze artystki - jak to często bywa, z tego pomysłu wycofała się dość szybko. To także był rok, w którym Nicki w konflikty zaczęła włączać swojego męża - celem pary stał się choćby bloger DJ Akademiks.
I co dalej?
Nie da się ukryć, że Nicki udało się w trakcie ubiegłej dekady osiągnąć wiele - przetarła szlak dla bardziej humorystycznych artystek w rodzaju Doja Cat, zebrała potężną publikę na skrzyżowaniu rapu i popu, stała się obrzydliwie sławna i bogata. Ale to wszystko napompowało jej ego do niebotycznych rozmiarów, a tytuł Królowej wzięła sobie do serca zbyt dosłownie. Żeby utrzymać ten tron, zaczęła uciekać się do najróżniejszych chwytów. Najbrzydszy ujawnił się w postaci TROLLZ, singla 6ix9ine - to już drugi utwór tęczowowłosego rapera, do którego dograła się Nicki. Kolejne spotkanie tych dwóch osobowości nosi znamiona jeszcze bardziej wykalkulowanego, niż pierwsze - Nicki wiedziała, że raper rozbija bank wyświetleń i uwagi za każdym razem. Zresztą jej dogrywka do Say So Doja Cat to równie sprytny ruch - dzięki Tik Tokowi to jeden z największych przebojów 2020 roku.
Czy Nicki to upadła gwiazda? Chyba jeszcze nie, ale znajduje się w ciężkim momencie. Z opinią kłótliwej, egocentrycznej i kapryśnej królowej i kogoś, kto wskakuje na modne kawałki, może być jej ciężko wyjść na długofalową prostą. Barbz będą przy niej do końca, ale świat muzyki ma do Nicki coraz mniej cierpliwości. Chyba czas, by zadbała o swoje dziedzictwo.