Traktowanie świata gamingu jako czegoś związanego stricte z niewymagającą rozrywką i marnowaniem czasu już dawno powinno odejść do lamusa. Myślenie w tych kategoriach na szczęście dynamicznie się zmienia, a do odbiorców dociera również fakt, że biorą udział w otwartej kampanii marketingowej największych światowych marek.
Fortnite to już pełnoprawny element współczesnej popkultury - kojarzony nawet przez tych, którzy nigdy w go nie zagrali. Jak w przeciągu kilku lat przełomowa produkcja studia Epic Games stała się najpopularniejszą platformą gamingową przeznaczoną do współpracy reklamowej? Geneza jest banalnie prosta - Fortnite to darmowa gra, a więc jej twórcy muszą czerpać dochody właśnie z tego sektora, co nie powinno nikogo specjalnie zaskakiwać. Ekipa stojąca za spektakularnym sukcesem tego tytułu z gatunku battle royale postanowiła jednak nie iść w szablonowe i oklepane rozwiązania, jakie stosowała do tej pory większość branży. Tu liczyła się oryginalność, ekskluzywność i możliwość przyciągnięcia uwagi nie tylko osób zajaranych wirtualnym światem, ale również tych, którzy nie traktowali tego tematu stuprocentowo poważnie.
Po kilkunastu udanych kampaniach nie da się podchodzić do Fortnite’a jak do marketingowej ciekawostki i osobliwego zjawiska dla dzieciaków. Na naszych oczach dzieje się historia, bo w niedalekiej przyszłości prawdopodobnie tak będą wyglądały tego rodzaju deale. Ekipa Epic Games wyznaczyła zupełnie innowacyjne trendy w podejściu do terminu brand collaboration: zapomnijcie o suchych spotach reklamowych, generycznych banerach czy niewyróżniającym się niczym merchu. Wszystko wskazuje na to, że przyszłość gier komputerowych będzie bazowała w dużej mierze właśnie na podobnych relacjach marketingowych.
W 2020 roku w produkcję Epic Games grało 350 milionów użytkowników, co w porównaniu z wynikami sprzed 3 lat jest liczbą ponad stukrotnie większą. Na Fortnite’a wolny czas przeznaczają głównie mężczyźni (prawie 70%) w wieku 18-24 lat, a wyniki ekskluzywnych kampanii z Travisem Scottem, Diplo czy Stevem Aokim kręcą się w okolicach kilku/kilkunastu milionów odsłon za każde z nich. W samym 2020 ludzie spędzili prawie miliard godzin na oglądaniu streamingów z rozgrywek (Twitch, YouTube). It’s huge, a to tylko wycinek statystyk dotyczących tej niesamowicie żyżnej platformy.
Ale żeby nie zanudzić was liczbami, przejdźmy do przykładów. Oto najciekawsze collabo Fortnite’a ze światem popkultury, sportu czy kina, które przyniosły Epic Games nie tylko ogromne zyski i fantastyczną oglądalność, ale też dotarcie do odbiorców spoza gamingowego uniwersum.
Travis Scott jest obecnie jednym z najbardziej pożądanych nazwisk na rynku. Darujemy sobie wymienianie każdej z marek, której udzielił swojego wizerunku i skupimy się na jego związku z Fortnite. Jego wirtualne koncerty - połączony z premierą nowego utworu - skupiły niespotykaną wcześniej wirtualną widownię. Okej, muzyczne festiwale odbywały się również w Minecraftcie, ale nikt przed Scottem nie spowodował takiego impaktu. Cykl pięciu eventów The Astronomical zgromadził prawie 30 mln unikalnych użytkowników i zdobył w sumie astronomiczną (hehe) liczbę ponad 45 mln odsłon. Wielkim wydarzeniem była rozgrywka, w której oprócz twórcy Astroworld udział wzięli Drake i topowy jutuber Ninja. Wyobraźcie sobie, że w jednym momecie transmisję ogladało 635 tys. widzów.
Ale trapowi giganci to nie jedyny muzyczny akcent, na jaki skusili się włodarze Fortnite’a. W ich grze odbywały się także występy gwiazd EDM-u: Marshmello czy Diplo. Obaj z nich przyciągnęli pokaźną widownię na milionowym poziomie, ale do osiągnięć Cactus Jacka jednak było im daleko. Ciekawostka: swoją dedykowaną, fortnite'ową wyspę posiada zespół... Weezer. To tak z kategorii raczej ciężko wytłumaczalnych collabo.
Skoro z propozycją współpracy wychodzą twórcy najbardziej dochodowego filmu w historii kinematografii, wiedz, że coś się dzieje. Przy okazji machiny promującej przedostatnią część Avengers - Infinity War, w grze można było znaleźć unikatowy przedmiot związany z marvelowskim uniwersum. Mowa o Infinity Gauntlet, itemowi, dzięki któremu każdy szczęśliwy znalazca mógł zamienić się w arch-nemezis Iron Mana i spółki - Thanosa. Co więcej, marki spotkały się ponownie, kiedy na ekrany kin zawitał kończący serię film Endgame.
A to nie koniec romansu z kinematografią, bo Fortnite sparował się też z Netfliksem, efektem czego była współpraca przy premierze hitowego serialu Stranger Things. Dzięki niej playerzy z całego świata mogli wcielić się w dwie postaci: szeryfa Hoppera i Demogorgona. Idziemy dalej: w momencie ukazania się ostatniej części nowej trylogii Star Wars - Rise of Skywalker, pojawiła się okazja do ponownego wejścia w collabo z gigantycznym graczem, jakim jest Disney. Dorzućmy jeszcze akcję promocyjną przy premierze trzeciej części Johna Wicka, customowe stroje Deadpoola czy Harley Quinn i w ten sposób otrzymamy niezwykle ciekawy zestaw.
Myśleliście, że na świecie muzyki i filmu się skończy? Nic z tych rzeczy - do Fortnite’a wjechały również sportowe marki. I to nie byle jakie. W przypadku największej zawodowej ligi hokeja sprawa dotyczyła udostępnienia graczom specjalnego pakietu customowych skórek zawierających koszulki zespołów z NFL. W grze pojawił się również brand Michaela Jordana, który zwiastował drop modelu Downtown z 2019 roku. Gracze mogli zatem skorzystać z przedmiotów sygnowanych logiem Jumpmana. Podobna sytuacja miała miejsce wtedy, kiedy w Rosji odbywał się mundial i można było wskoczyć w specjalnie przygotowane piłkarskie trykoty, co zresztą okazało się kontrowersyjną opcją i szybko zirytowało sporą część graczy. Wszystkim nie dogodzisz!