Reaktywacja nie nastąpiła, kiedy Mikołaj Bugajak wrócił do hip-hopu przy okazji albumu HV/Noon. Nie zdarzyła się także, gdy Pezet po siedmiu latach wydawniczej przerwy zaprezentował Muzykę współczesną. Czy to możliwe, żeby drogi producenta i rapera miały zejść się teraz?
Obaj zapisali się złotymi zgłoskami w historii polskiego rapu. Przypomnijmy: Pezet wystąpił w utworze Nie ma czasu pomyśleć ze Świateł miasta, a potem zadzwonił do Noona, kiedy ten akurat podziękował za współpracę chłopakom z Grammatika. Tak narodził się duet, którego działania zostały spuentowane legendarnymi płytami - Muzyka klasyczna (2002) i Muzyka poważna (2004).
Tamten rozdział został zamknięty, każdy z nich poszedł w swoją stronę, nie utrzymywali żadnej relacji. Pezet w jednym z późniejszych wywiadów mówił, że nie ma kontaktu z producentem i wcale mu na tym nie zależy. Noon odbijał piłeczkę: bez znajomości z Pezetem da się żyć.
Fani na pewno chcieliby reunionu, na etapie teaseru życzeniowo zastanawiali się czy autorem beatu do Intro (Niki) nie jest czasem Bugajak, ale można było jednak zakładać, że to marzenie nigdy się nie zmaterializuje. Aż do środy...
Noon uruchomił lawinę spekulacji, odpowiadając na jeden z komentarzy, dotyczący reedycji Muzyki poważnej. Nadzieja jest matką głupich? Mikołaj znany jest z charakterystycznego poczucia humoru? Możliwe - ale kto jeszcze rok temu przypuszczałby, że ukaże się premierowy numer Eisa na jego beacie...