Todd Philips postawił Jokerem poprzeczkę tak wysoko, że na miejscu twórców The Batman zastanawialibyśmy się, czy to wszystko w ogóle ma sens. Napisalibyśmy, że to najlepszy film w historii kina komiksowego, problem jest jednak taki, że Jokerowi bliżej do Polańskiego czy Scorsese aniżeli braci Russo, czyli takich filmów komiksowych, jakie znamy z repertuaru.
I tak naprawdę sami musicie ocenić, czy to arcydzieło, czy największe rozczarowanie roku, jak o Jokerze pisał m.in. The Guardian. Ta część redakcji, która film Philipsa już widziała (jeden ananas poszedł i w piątek, i w sobotę) jest zachwycona. Czym tak bardzo ujęła nas kinowa, pełnometrażowa historia najsłynniejszego złoczyńcy w historii komiksu?