Tak, jesteśmy świadkami prawdziwego renesansu ambitnych filmowych soundtracków. Przez długi czas miejsce na kompozytorskim piedestale było zarezerwowane dla raczej wąskiej grupy muzyków. Wciąż te same nazwiska, ścieżki dźwiękowe oparte na podobnych - trzeba przyznać, że skutecznych - patentach i postępująca stagnacja w warstwie kompozytorskiej.
Ten betonowy mur zaczął się powoli kruszyć na początku ubiegłej dekady. Co prawda wcześniej mieliśmy eksperymentalne przebłyski od Clinta Mansella czy Maxa Richtera, a żelazną klasyką pozostają Vangelis, John Carpenter czy Angelo Badalamenti. Popularność awangardowego podejścia diametralnie skoczyła dopiero, gdy do gry wkroczyli m.in. nieodżałowany Jóhann Jóhannsson, członek Radiohead i współpracownik Krzysztofa Pendereckiego - Jonny Greenwood, a w niezwykle płodną komitywę z Davidem Fincherem weszli Trent Reznor i Atticus Ross. Później bank rozbili twórcy muzyki do Stranger Things - Michael Stein i Kyle Dixon, a za komponowanie soundtracków wzięli się m.in. Jon Hopkins, Thom Yorke, Clark czy producent Childisha Gambino - Ludwig Göransson.
Jeśli też jesteście zmęczeni pompą Hansa Zimmera czy powtarzalnością Johna Williamsa - sprawdźcie najważniejsze postaci soundtrackowej przemiany, która dzieje się na naszych oczach. Awangarda, elektronika i eksperyment wysuwają się tu na pierwszy front, kładąc kres oklepanym smyczkom i dramaturgicznym orkiestracjom.