Sędzia na podsłuchu. Po Saidim i „Mordzie” tym razem Poznań

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Raczkowski.png
Fot. Canal+ / Michał Siejak

– Kiedyś podbiegł do mnie nabuzowany Piotrek Ćwielong i krzyknął: „To jest twój pierwszy i ostatni mecz w Ekstraklasie! Więcej nie posędziujesz!”. Potem zawsze, jak go spotykałem, to musiał odszczekiwać – uśmiecha się sędzia Paweł Raczkowski.

Siedzimy w pokoju arbitrów na stadionie Lecha Poznań. Ćwielonga dawno już w lidze nie ma, a on właśnie odhacza dziesiąty sezon. Kiedy w środę zadzwoniłem do niego z pytaniem, czy zgodzi się na podsłuch dla Canal+ w trakcie sobotniego meczu Lecha z Rakowem, długo się nie zastanawiał. – Skoro Zbigniew Przesmycki dał zielone światło i skoro ludzie to lubią, to zróbmy to – stwierdził.

Jest w tych materiałach coś niesamowitego. Szymon Marciniak trzy lata temu wykręcił na Youtubie 3,3 mln wyświetleń. Tomasz Kwiatkowski w trakcie derbów Krakowa - 1,8 mln. Nawet arbiter na podsłuchu w III lidze przekroczył bańkę, co pokazuje jak bardzo ludzie pragną zajrzeć tam, gdzie na co dzień widnieje tablica „wstęp wzbroniony”. Sędziowie w dodatku mają w sobie coś jeszcze. Przez lata byli owiani aurą tajemnicy. Mało się o nich mówiło, bo taka jest też specyfika tego zawodu. Ale kibic chce i wymaga: choćby po to, żeby zobaczyć jak wyglądają rozmowy piłkarzy w ferworze walki, w momencie, gdy nikt nie patrzy. Tak im się przynajmniej wydaje, bo przecież kamera włączona jest cały czas, a nadajnik sędziego czuwa. „Na podsłuchu” pokazuje też nad iloma czynnikami musi zapanować arbiter. To nie tylko podejmowanie decyzji w biegu – dosłownie i w przenośni. To szukanie najlepszej pozycji, słuchanie podpowiedzi z trzech źródeł i jeszcze prowadzenie dialogu z rozwydrzoną grupką ludzi, w której każdemu wydaje się, że wszystko wie najlepiej.

– Obejrzałem kiedyś dokument „Zabić Sędziego” o Howardzie Webbie i to był dla mnie szok – opowiada Marcin Rosłoń, komentator Canal+, który dziewięć lat temu jako pierwszy odsłaniał kulisy pracy sędziego. – Chciałem przenieść coś takiego na polski grunt, ale zastanawiałem się jak to ogarnąć technicznie. Czy dodatkowy mikroport nie będzie dla sędziego dodatkowym obciążeniem? Czy tak można? Czy dźwięk z takiej odległości da się w ogóle zebrać? Bo samo namówienie Huberta Siejewicza nie było trudne. Znałem to środowisko. Sam skończyłem kurs. Kiedyś nawet jeden znajomy powiedział mi, że sędziowie mają tajną grupę, gdzie analizują wpadki komentatorów. I że dzielą ich na dwie grupy: tych, co się znają i tych, którzy tak średnio. Na szczęście byłem w tej pierwszej grupie. No więc przy materiale z Siejewiczem miałem łatwiej. Udało się to ogarnąć technicznie, a reszta jest już historią – dodaje Rosłoń.

– Pamiętam jak ten materiał pojawił się w telewizji. Wtedy to było „wow”. Ostatnio nawet chciałem sobie to przypomnieć, ale ktoś to usunął z Youtube’a! – mówi Michał Obukowicz, asystent w meczu Lecha z Rakowem. – Ja ci nawet mogę dokładnie powiedzieć, kiedy to nagrywali: grudzień 2011, mecz Legii z Cracovią. Pamiętacie „Saidi, do you need a doctor, or not? – uśmiecha Paweł Raczkowski. W późniejszych latach powstawało kilka innych reportaży na podsłuchu. Ale też nie było ich tak znowu wiele. Może dlatego każdy kolejny wzbudzał takie zainteresowanie. Ludzie nie zdążyli się nasycić.

1.png
Fot. Canal+ / Michał Siejak

– Tomek Kwiatkowski, jak mnie widzi, to zawsze krzyczy: „O, idzie mój promotor! – mówi Maciek Klimek z Canal+, który w ostatnich latach trzy razy podsłuchiwał sędziów. – Oni wiedzą, że te reportaże nie są po to, by szukać taniej sensacji, tylko żeby pokazać ludziom złożoność ich pracy. Sędziowie mają dziś dużo lepszą reputację niż kiedyś. To już nie jest środowisko panów z wąsami i dużymi brzuchami. Oni są inteligentni, pewni siebie, nie boją się też pokazać swojej pracy. Tomek Kwiatkowski mówił przecież ostatnio, że nawet jak pojechał do mechanika, to gość widział reportaż i od razu do niego: „Mordo, nie ma problemu! Na czwartek będzie!” – dodaje Klimek. Sześciominutowy występ w Canal+ poniósł się tak szeroko, że „morda”, jak zgrabnie zwracał się do zawodników Kwiatkowski, zawitała też do niższych lig. – Nagle piłkarze w okręgówce zaczęli krzyczeć do sędziów: „Ej, ty, Mordo!” – śmieje się Obukowicz.

Do meczu Lecha z Rakowem zostały dwie godziny. – Tylko mnie podpinacie pod mikroport? Weźcie też chłopaków: asystentów i technicznego. Cały tydzień wymyślali suchary! – śmieje się Raczkowski. Rozmawiamy jeszcze chwilę o zgrupowaniu w Belek, z którego sędziowie wrócili dwa dni przed rozpoczęciem rundy. Dyskutujemy o piłkarzach, którzy lubią sobie „pogadać”. – Dzisiaj będzie luz. Nie mam mam tu swoich „ulubieńców”. Może Puchacz jest taki, że coś tam pomruczy – mówi Raczkowski. Półtorej godziny przed spotkaniem przeprowadza dziesięciominutową odprawę, a potem klasyka: podpinanie zestawu słuchawkowego, rozgrzewka, w końcu wyjście na mecz.

5. minuta:

– Nie próbuj oszukiwać. Masz jakieś przyzwyczajenia dziwne! – Paweł Raczkowski instruuje młodego Jakuba Kamińskiego z Lecha. Za moment odgwizduje rzut rożny dla Rakowa. – Panowie, ręce! Hands off jak ktoś nie rozumie! Ja to widzę! Ej, guys! – krzyczy. W tym samym momencie na słuchawce odzywa się asystent, który podpowiada, by zwrócił uwagę na Petraska. Facet ma się czym rozepchać, więc z tego korzysta. Do piłki dopada jednak Jach, ale nic z tego. Gramy dalej.

28. minuta

Kamiński podcina Petraska. Obrońca Rakowa, na oko z 20 centymetrów wyższy, rzuca się na młodego piłkarza Lecha. – Pojeb… cię? Co ty robisz? – krzyczy. – To jest moja rola. Nie zaczepiaj młodych. Zostaw to mi i nie prowokuj! – wtrąca się Raczkowski. Kamiński wraca do obrony i chowa się, by zginać z radarów sędziego. – Młodziutki, dajże spokój z takimi akcjami. Skup się na piłce. Lepiej ci to wyjdzie!

5.png
Fot. Canal+ / Michał Siejak

44. minuta

Marchwiński rusza z piłką środkiem boiska. W obronie walczą Petrasek z Gytkjaerem. Piłka wędruje na lewo, ale w międzyczasie piłkarz Rakowa brutalnie odpycha Duńczyka. Raczkowski dostaje sygnał od asystenta, by wrócić do tej sytuacji. – Masz go przeprosić! Powiesz mu sorry, ale tak czy siak nie ma o czym gadać. Żółta! – mówi sędzia. Petrasek chwilę się wścieka, ale kilka minut później, gdy obejrzy sytuacje w szatni, sam podejdzie do arbitra i go przeprosi.

45. minuta

Tiba wścieka się, że już drugi raz był faulowany i nic. Gestykuluje tak mocno, że trąca sędziego. – Tiba! Nie dotykaj mnie więcej, okej? – denerwuje się Raczkowski. Po gwizdku na przerwę dalej piłkarz Lecha próbuje wywrzeć presje na arbitrze i dalej rozmowa toczy się kontaktu fizycznego. – Nie możesz dotykać sędziego! Nawet, jeśli się znamy! – dostaje ostrzeżenie.

65. minuta

Tiba dośrodkowuje w pole karne. Szumski wychodzi z bramki, próbuje piąstkować, ale przewraca Gytkjaera. – Rożny według mnie – mówi sędzia główny. – No, nie wiem – odzywa się asystent. Za moment przy arbitrze są już Jóźwiak i Gytkjaer. – Przecież to jest karny! Nie dotknął piłki! – wściekają się piłkarze Lecha. – Panowie, mamy VAR, sprawdzimy – uspokaja sędzia. Za moment jest już przy monitorze. Mówi, że w pierwszej chwili wydawało mu się, że Szumski lekko dotknął piłkę. Sprawdza sytuację 30 sekund, po czym dyktuje karnego. Gytkjaer strzela na 1:0.

3.png
Fot. Canal+ / Michał Siejak

80. minuta

– Faul jest, k… ewidentny – trener Marek Papszun wyskakuje z ławki. Wcześniej kilka razy dostawał ostrzeżenie od sędziego technicznego Damiana Sylwestrzaka. Lata mięcho, bo Raków właśnie stracił szansę na rzut wolny z ok. 20 metra. Szwarc był ciągnięty przez Muhara, ale sędzia kazał grać dalej. Za moment piłka wędruje pod pole karne Rakowa, Puchacz strzela na 2:0, a Papszun jeszcze mocniej daje do pieca. – Czerwona dla Papszuna – mówi techniczny. Raczkowski dostaje sygnał na słuchawkę i podbiega do ławki. Nie wymawia ani słowa, pokazuje kartkę i odsyła trenera Rakowa do szatni. Ugrać próbują coś jeszcze piłkarze. Jak zwykle najaktywniejszy Petrasek. – Posłuchaj mnie: po co ci to? Chcesz wylecieć z boiska? Przecież masz video! – krzyczy Raczkowski.

96. minuta

Lech od kilku minut prowadzi już 3:0 po petardzie Jakuba Modera. Sędzia kończy mecz i momentalnie znowu pojawia się on, Petrasek. – Powiesz jeszcze słowo i wylecisz! – denerwuje się sędzia. – Ale ja nie…, nie… Emocje za nami! Wszystkiego dobrego! – wycofuje się piłkarz Rakowa. Dyskutuje jeszcze Szumski. Znowu wraca do karnego. – Kuba, ale przecież nie trafiłeś piłki. Telewizja nie kłamie! – mówi Raczkowski. Mimo to Marek Papszun pół godziny później na konferencji prasowej wytknie dwie kontrowersyjne decyzje arbitra, dodając: „Mam nadzieję, że Lech po tym meczu nie będzie narzekał na sędziów”.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.