Nie jesteśmy przekonani, czy takiej promocji oczekiwali organizatorzy warszawskiego święta nowej szkoły, ale przekaz poszedł w świat. I się po nim rozlał.
Już kiedyś wspominaliśmy na naszych łamach, że koncerty rapowe coraz częściej wpisują się w pewne schematy - takie jak choćby częste-gęste korzystanie z playbacku czy zachęcanie do moshpitów. Siłą rzeczy niektóre gigi stają się więc swego rodzaju inscenizacjami. Jednak nie tylko one przybierają nieoczekiwany obrót.
Właśnie tak stało się na pierwszej edycji Moonstivalu, który odbył się wczoraj w warszawskiej Proximie. Zaczęło się cokolwiek niewinnie – ot, duet Dwa Sławy, znany z ironii i śmieszkowania, najprawdopodobniej powiedział do fanów, że Alcomindz z ekipą zrobili wcześniej niezły gnój i że zapluli mikrofony. To zaś nie spodobało się Kluchowi, który wbił na scenę i wyjechał Rado Radosnemu z główki.
Jak twierdzą postronni, sytuację próbował odkręcić Koldi, ale koniec łatwo przewidzieć – po tym wydarzeniu Sławy oddaliły się na z góry ustalone pozycje, przedwcześnie kończąc koncert.
Polskie rapy widziały już różne agresywne, występowe akcje, na czele z wylaniem piwa na głowę B.R.O., namową do linczu autorstwa Peji czy zrzuceniem fana ze sceny przez Sokoła, więc kolejne nadpisania dziejów mikrofonu i pięści nie powinny nas zupełnie dziwić – ale jednak nas dziwią, wybaczcie. Jesteśmy za to ciekawi jak obie strony będą się tłumaczyć z tych zajść, o ile w ogóle to zrobią. Cisza może być najwymowniejszą z opcji.