Znaleźć pomost między Finlandią a Włochami. Bośnia, czyli szansa na zaznaczenie postępu

Zobacz również:Z NOGĄ W GŁOWIE. Jerzy Brzęczek – jedyny naprawdę niekochany w reprezentacji
Pilka nozna. Liga Narodow. Polska - Wlochy. 11.10.2020
Fot. Piotr Kucza / 400mm.pl

Z Finami nasza reprezentacja zagrała najlepiej od bardzo dawna, wygrywając 5:1. Z Włochami polotu było już mniej, co przełożyło się na bezbramkowy remis. Logika podpowiada, że w meczu z teoretycznie najłatwiejszym rywalem w grupie Ligi Narodów Polacy powinni znaleźć balans między dwoma wcześniejszymi występami.

Po dwóch spotkaniach reprezentacji Polski w październiku nastroje są lepsze niż po wrześniowych, pierwszych w 2020 roku. Obawialiśmy się wówczas o to, że na mecze z silnymi drużyna Jerzego Brzęczka wychodzi jak na ścięcie, nastawiając się na to, by przegrać jak najniżej. Mecz z Holandią (0:1) był pokazem marnowania kreatywnego potencjału pomocników, śmiało można go uznać za najgorszy w czasie dwuletniej pracy Brzęczka z kadrą. Rehabilitacja nastąpiła kilka dni później w Bośni, ale w ogólnym rozrachunku byliśmy miesiąc temu niezadowoleni i pełni obaw, z jakim planem pojedziemy na przesunięte o rok Euro.

Dziś jest nieco lepiej. Dotychczasowe mecze Biało-Czerwonych w październiku dały nam namiastkę tego, czego faktycznie możemy oczekiwać po nich w trakcie mistrzostw Europy i były lepsze od tych z września. Wygrana 5:1 z Finlandią i remis 0:0 z Włochami nie są może wynikami, po których będziemy skakać pod sufit, ale wreszcie pojawiły się pozytywne znaki w grze i można odnieść wrażenie, że ta kadra się rozwija. Nie w jakimś zawrotnym tempie, ale robi kroki do przodu.

Finowie, wprawdzie zespół, który awansował na Euro 2020, to ekipa od nas wyraźnie słabsza. Mniej więcej taka, z jakimi mierzyliśmy się w eliminacjach do turnieju. W nich wprawdzie osiągaliśmy dobre wyniki i pewnie wywalczyliśmy awans, jednak wszystko to w niezbyt porywającym stylu. Teraz stało się inaczej.

Występ z Finlandią był dla kadry najlepszym pod tym względem od wygranej 4:0 z Izraelem w czerwcu 2019 roku. Polacy oddali w nim 25 strzałów - to druga największa liczba w jednym spotkaniu za kadencji Jerzego Brzęczka. Mimo braku Roberta Lewandowskiego, grali dobrze w ataku, potrafili odpowiednio przyspieszyć akcje i do gry zawsze pokazywał się kilku piłkarzy. W pamięć zapadł m.in. obrazek, kiedy w pierwszej połowie po odbiorze w środkowej strefie do kontry ruszyło siedmiu graczy. Był w tym polot, energia i swoboda. Mając świeżo w pamięci eliminacyjne męczarnie z Łotwą czy Macedonią Północną, to była naprawdę miła odmiana.

PolskaModerBereszynski201007PYK0070-1-kopia.jpg
FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Spory wpływ na taką postawę mogły mieć świeże twarze. Aż pięciu debiutantów, z najmocniej wyróżniającymi się Jakubem Moderem, Sebastianem Walukiewiczem i Michałem Karbownikiem, weszło do jedenastki bez zbędnego respektu. Nie mając niczego do stracenia wyszli na boisko, by coś udowodnić. To się udało.

W jedenastce na Włochów było już więcej stary znajomych. Stary i znajomy był też styl gry. Owszem, momenty mieliśmy i przy odrobinie szczęścia dało się to spotkanie może nawet wygrać. Ale kluczem dla Brzęczka było go nie przegrać. Znów postawił na organizację kosztem prowadzenia gry, co akurat z rywalem z wyższej półki da się wytłumaczyć. Zresztą, gdy musiała to robić, przeżywała męki - tu znów wraca wspomnienie eliminacji.

Brzęczek jednak wyraźnie dąży do tego, by Polska do mistrzostw Europy stała się przede wszystkim właśnie takim zespołem. Za jego kadencji w ośmiu meczach o punkty zachowaliśmy czyste konto. Tylko trzy razy straciliśmy więcej niż jedną bramkę. Coraz lepiej bronimy, co tyczy się nie tylko linii defensywnej, ale i pomocników. Czasami brakuje nam jeszcze pomysłu i jakości w tym, co dzieje się już po odbiorze piłki, choć i tutaj mecz z Włochami wyglądał lepiej.

Starcie z Bośnią i Hercegowiną daje okazję do tego, by te dwa sposoby, jakie widzieliśmy w dotychczasowych spotkaniach, jakoś połączyć. Nie jest to drużyna tak słaba jak Finlandia, a już na pewno nie tak mocna jak Włochy. Logika podpowiada więc, że i my powinniśmy jakoś uśrednić to, co zaprezentowaliśmy w tych meczach.

Walukiewicz201011PYK0015-kopia.jpg
FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Po drużynie Brzęczka powinniśmy oczekiwać, że z Bośnią będzie przeważać. Idąc porównaniami turniejowymi, to Włochów mogliśmy potraktować jako odpowiednik Hiszpanii, a drużyna Dušana Bajevicia bardziej odpowiadać będzie poziomowi rywala, na jakiego trafimy z baraży. Zresztą to mogli być Bośniacy, ale odpadli z Irlandią Północną. Trafimy więc na nią albo na Słowację. Ktokolwiek by to jednak nie był, szukając punktów na Euro, nastawiamy się, że z tym akurat przeciwnikiem musimy wygrać. Skoro w takim razie z Włochami sprawdzaliśmy organizację gry i przeszkadzanie silniejszemu, to w środę powinniśmy zagrać jak na faworyta przystało.

Pierwszy mecz z Bośniakami miesiąc temu Polacy wygrali, ale wtedy bardziej mogliśmy chwalić ich za charakter i reakcję na szybko straconego gola, a mniej za sam styl. Teraz spotkanie z Finlandią rozbudziło oczekiwania, jednak trudno oczekiwać pełnego zwrotu w tym kierunku. Brzęczek nie zapomni o organizacji gry i zabezpieczeniu środka pola. Warto jednak, by dołożył nieco więcej ofensywnego nastawienia, bo teraz to przeciwnik będzie przeszkadzał nam, a nie odwrotnie. Pomóc mogą w tym ci, którzy dopiero w tej kadrze zaczynają stawiać pierwsze kroki i już zaliczają to zgrupowanie do bardzo udanych. To oni będą decydować o tym, w jakim kierunku się ona rozwinie. Na konferencji prasowej Brzęczek zresztą zapowiadał rotację.

Wrześniowy mecz z Bośniakami był szansą na rehabilitację po kiepskim meczu z Holandią. Wtedy udało się wygrać na wyjeździe, choć styl pozostawiał jeszcze trochę do życzenia. W październiku jest już lepiej, ale znów kończymy zgrupowanie z tym rywalem. Warto byłoby znów wygrać, by wysłać jasny przekaz, że ta kadra zrobiła wraz z kolejnym miesiącem krok do przodu. Szczególnie, że listopad z meczami z Ukrainą, Włochami oraz Holandią będzie dużo bardziej wymagający.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.