Polski rap i lo-fi? Przedstawiamy 5 najciekawszych przykładów

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
osad.jpg

Zjawisko lo fi beats jest starsze niż playlisty na Spotify, czy kanały na YouTube. Tak naprawdę to określenie jest dość pojemne, nie ograniczone wyłącznie do beatów do uczenia się, czy innych współczesnych muzaków (zwanych sprawnie muzyką do windy).

Składa się na nie specyficzne, przydymione brzmienie, relaksacyjny czy czasem nawet refleksyjny klimat, a także oparcie na klasycznych bębnach, wywiedzionych wprost z trueschoolowego rapu, często z jazzowymi samplami. Zamiast grzebać w otchłaniach Soundclouda czy YouTube i przeklikywać się przez kolejne kopie kopii, postawiliśmy na inne podejście i wyszukaliśmy tropy lo fi w mniej lub bardziej nieoczekiwanych miejscach rodzimej muzyki.

Zachęcamy do wrzucania waszych typów w komentarze - mało który nurt beatów rozrósł się tak bardzo, jak ten.

1
himalaya collective - Polish Lofi

Tutaj nikt nic nie ukrywa - grupa beatmakerów postanowiła zrobić lo-fi i wyszło im naprawdę świetnie. Niech nie zwiedzie was żartobliwe dystansowanie się twórców od tego beat tape’u - to naprawdę solidne biciki, realizujące w pełni konwencję, ale uciekające od banału, tak często słyszanego na popularnych playlistach. Jazzujące sample, hipnotyczne bębny, chillowa atmosfera - wszystko się tu zgadza. Obczaicie też poszczególnych ludzi stojących za projektem - mają wiele do zaoferowania.

2
Włodi - Osad

Pierwszy stoner polskiego rapu przy epce Osad wprost wskazywał na inspirację lo-fi beatami i słychać to mocno. Twórczość Włodiego, prowokowana przez pewną Marię, zazwyczaj ma chillowy charakter, ale na tym wydawnictwie to wyłączny cel. Wielu wskazuje tę epkę jako lekkie potknięcie rapera, ale jako niezobowiązujący materiał, którego głównym celem jest odprężenie, sprawdza się w sam raz.

3
Sobura - Organic lo-fi

U Know Me Records zaczynało jako polska odpowiedź na to, co działo się na beatowej scenie Los Angeles w tamtym czasie, ale szybko wykształciło własną tożsamość. Wydawniczych sztosów wytwórni jest sporo, ale jeśli o lo-fi mowa, nie może zabraknąć czarnego konia U Know Me - Sobury. Organic lo-fi wciąga się jak dym z dobrego spliffa, przy okazji chłonąć różne eksperymentalne smaczki. Relaks, groove, ale przede wszystkim jakość podparta oryginalnością - takie lo-fi lubimy najbardziej!

4
schafter - hors d'oeuvre

Zdziwieni? Przesłuchajcie tego zawodnika pod kątem lo-fi i zrozumiecie nasz wybór. schafter doskonale wpisuje się w ten nurt, bo jego naturalny luz i gigantyczna dawka relaksu zawarta w bitach sprawiają, że rapera można słuchać uważnie (i docenić teksty), ale można także zapodać go w tle, jako tło do innych czynności. To nie jest przytyk, bo przecież każdy czasem potrzebuje relaksacyjnego podkładu. schafter ma ich sporo.

5
Galus - Futura

Znowu U Know Me Records, ale z Futurą Galusa jest tak, że wciąż zbyt mało ludzi mówi, jak dobry i ważny to album. Co prawda płyta miała drugie życie dzięki pewnemu raperowi, ale wolimy o tym tu nie wspominać. Sama Futura pięknie pławi się w kojących dźwiękach, a dobór sampli jest fenomenalny. Atmosfera potrafi być odrobinę niepokojąca, ale relaks przy Futurze jest nie tylko możliwy - jest wręcz wskazany. Galus jest lekko niedocenianą postacią, a szkoda, bo talentu ma aż nadto.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.