Poprzednia dekada należała do Drake'a. Jak Kanadyjczyk wpłynął na muzykę popularną?

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
drakefl.jpg

Podsumowujemy wydawnictwa i etapy kariery jednego z najważniejszych artystów naszych czasów.

Niezależnie od tego, czy lubimy muzykę Drake’a, czy też nie, ta dekada należała do kanadyjskiego rapera. To on wziął rozbity emocjonalnie śpieworap Kanye'go z 808s & Heartbreak i wygładził go pod jeszcze bardziej masowego obrońcę. To on pokazał prężącym muskuły samcom alfa, że można prężyć je dalej, ale pochlipać czasem też trzeba.

Oczywiście, jest egotykiem, a najróżniejsze stylistyki muzyczne z całego świata, z których czerpie od kilku lat, traktuje bardzo instrumentalnie. Niemniej jednak hip-hop i muzyka popularna nie byłyby dzisiaj takie same, gdyby nie on. Dziś przyglądamy się, jak rozwijał się przez ostatnią dekadę i jakie etapy zdefiniowały jego brzmienie.

1
Wymarzony debiut

Po sukcesie Best I Ever Had (wciąż jeden z jego najlepszych kawałków) i dzięki wsparciu familii Young Money, Drake miał idealne warunki do wypuszczenia debiutanckiego albumu. I wykorzystał je w pełni. Thank Me Later (2010) zachwyca swoją różnorodnością i produkcyjną innowacyjnością, za którą odpowiada 40. Oczywiście trzeba przejść zaakceptować głos romansującej żaby, ale sacharynowa gładkość wokalu dość szybko stała się firmowym zagraniem wspomnianego. Na debiucie znajdziemy kapitalne przeboje jak Find Your Love, ale i interesujące, bardziej intymne eksploracje zakątków serca (Fireworks do dzisiaj wywołuje u nas ciarki), a nawet pierwsze przebłyski kozaczenia w Over. Już na pierwszej płycie poznaliśmy niemal wszystkie oblicza kanadyjskiego nawijacza.

2
Melancholia chłopca na szczycie

Na Take Care (2011) Drake’a wspiera cała arystokracja Young Money, bo kapitalne zwrotki kładą tutaj i Wayne (HYFR to bodaj jego najlepszy gościnny występ w karierze), i Nicki Minaj, pojawia się także zły tatuś Birdman. Ale to sam Drizzy jest najciekawszym elementem całości. Jeszcze bardziej pogrążony w melancholii, jeszcze mocniej skupiony na sobie. Take Care wręcz tonie w toposie samotności na szczycie – kanadyjski cesarz ma głowę ciężką od emocjonalnych problemów, których nie zamortyzują żadne pieniądze i przelotne miłostki. Marvins Room do dzisiaj pozostaje jednym z najlepszych i najciekawszych utworów w jego dyskografii, podobnie jak Shot For Me, z którego wylewa się telewizyjny wręcz smutek. Są tu też przeboje jak Headlines, utwór tytułowy z Rihanną czy wspomniane HYFR, ale ten album warto zapamiętać głównie jako szczyt emocjonalnego wcielenia artysty. 40 po raz kolejny pokazuje produkcyjne mistrzostwo, kreując atmosferyczne i efemeryczne brzmienie.

3
Koniec ery niewinności

Nothing Was The Same (2013) w jakimś sensie zamyka etap niewinnego Drake’a. Jest tu wciąż emocjonalnie odsłonięty, ale kozaczenie wkrada się coraz mocniej. Started From the Bottom był pierwszym przebojem artysty, na który przychylnie spojrzały najtwardsze rapowe głowy. Worst Behavior zaczyna serię imprezowych hymnów, na których jedzie do dzisiaj. W tekstach i teledyskach pojawia się coraz więcej groźnych gestów i bicia w piersi – bynajmniej nie z żalu. Nothing Was The Same broni się przebojowością (Hold On, We’re Going Home!), ale z Kanadyjczyka zaczynają wychodzić niepokojące tendencje, które nasilą się w przyszłości.

4
Łobuz

Drake tak dużo się nasłuchał, jak to nie jest raperem i jak mocno psuje hip-hop, że postanowił nagrać mixtape, na którym udowodni wszystkim, że to nieprawda. Sukces If You’re Reading This, It’s Too Late (2015) zmienił trajektorię lotu jego kariery. Chłopak obrósł nawet nie w pióra, a w pancerz. To już nie jest wrażliwy Aubrey, pochlipujący w kącie, że miłość jest taka trudna, a pieniądze takie duże. To wirażka pierwszej wody, któremu ziomki zabierają energię, a on nie ma zamiaru na to pozwolić. Trzeba mu oddać jedno – rzeczywiście potrafi rapować. Cały materiał to bardzo solidna pozycja, choć jego sukces napompował ego Drake'a jeszcze bardziej i dał mu fałszywe poczucie niezniszczalności.

5
Zmęczenie materiału i globalne zakusy

Po niezbyt udanym mixtapie z Future'm (Jumpman i Diamonds Dancing to wyjątki), w działania Drake’a wkradła się jeszcze chłodniejsza kalkulacja. Hotline Bling to pierwszy z wielu pozbawionych inspiracji, słodkich do przesady przebojów, jakie zdefiniowały nowoczesne wcielenie artysty. Album Views był naładowany fejkowym dancehallem, źle ulokowanymi brytyjskimi inspiracjami (udawanie akcentu to przesada nawet jak na niego) i do bólu nudnymi wypełniaczami. Całość była trudna do przebrnięcia, zmęczenie potęgowało umieszczenie Hotline'a na końcu albumu i przypomnienie, jak irytujący to kawałek. O ile If You’re Reading This, It’s Too Late było udaną próbą wcielenia się w rolę rapera z krwi i kości, tak Views to udany komercyjnie skok w buty pełnoprawnej gwiazdy pop. Szkoda, że to skok spalony pod względem artystycznym.

6
Kryzys na dworze króla

Playlista (cokolwiek to znaczy) More Life brzmiała jak jeszcze bardziej wymęczone Views i zwiastowała, że dalej będzie tylko gorzej. Wydany w 2018 Scorpion był rozciągnięty między czczymi i kuriozalnymi przechwałkami (Mob Ties, I’m Upset), a przeciętniackim błaganiem o listy przebojów (In My Feelings). Nie zapominajmy o samodzielnym singlu God’s Plan, który jest efektem kalkulacji potężnych jak te w NASA. Drake zapłodnił wielu raperów i raperki myślami o dancehallu czy afrobeacie, w jakimś sensie zalegitymizował grime w USA, ale robił to zawsze w płytki, w zasadzie eksploatacyjny sposób. Scorpion to tour de force po próżności i wydawnictwo trudne do zniesienia. Mimo tego, że dekadę kończy jako niekwestionowany król komercji, trudno uznać, że jej ostatni okres był dla niego udany. Wdał się w katastrofalny beef z Pushą T, po którym do dzisiaj leczy rany, o czym świadczy wywiad udzielony Rap Radar. Nowa dekada to dobry moment, żeby bohater tego tekstu przemyślał swoją drogę. Przez ostatnie 10 lat zmienił krajobraz muzyki popularnej, jeszcze szerzej otworzył komercyjne drzwi dla wygładzonej wersji hip-hopu, zgentryfikowanego dancehallu i innych stylistycznych fal, które chętnie ujeżdżał. Na tym etapie trudno mu kibicować, ale Marvins Room na zawsze gra w naszych sercach i wszystko jest możliwe.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.