Mówią o nim złote dziecko UK drillu. Sam nazywa się jego pionierem. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnego faux pas, bo pomimo tego, że Digga D przyszedł na świat w 2000 roku, to od najmłodszych lat parał się muzyką, a życiorysem mógłby obdzielić kilku starszych kolegów po fachu.
Zaczęło się w 2015 rku, kiedy Rhys Herbert był ledwie 15-letnim młokosem. Zamiast grać w gry na konsoli i prowadzić życie niewyróżniającego się nastolatka, postanowił wytrzeć mleko spod nosa. Razem z rapowymi kamratami z Ladbroke Grove założył kolektyw 1011, w skład którego wchodzili wtedy m.in. Horrid1, M'Skum, Sav'o, TY, Loose1 i ZK. No i się zaczęło.
Panie władzo, ale to nie tak
Dwa lata później miało miejsce wydarzenie, które bezpowrotnie wpłynęło na jego życie i do tej pory odciska swoje piętno na muzycznej drodze 20-latka. Pod pretekstem kręcenia drillowego klipu, ekipa 1011 planowała potyczkę z wrogą grupą 12 World. Nastoletni entuzjaści gangsterskiego rapu mieli przy sobie maczety i kije bejsbolowe, a pech chciał, że zostali zatrzymani przez patrol policji. Historia skończyła się w sądzie, Digga D został skazany na rok więzienia, a strażnicy prawa przyklepali mu również criminal behaviour order. Niefart, który wymusił też zmianę nazwy rapowego kolektywu. Friendship with 1011 ended, now CGM is my best friend.
Z jednej strony błędy młodości, pierwiastek wpisany w brytyjskie ulice, z drugiej strony brzemię, z którym teraz musi mierzyć się artysta. Digga D musi raportować wszystkie swoje utwory, teksty i wideoklipy. Mało? Okej, w takim razie ma też obowiązek przedstawienia wszystkiego, co zostaje upublicznione, a ma związek z jego osobą np. wywiadów, w których nie może opowiadać o swojej kryminalnej przeszłości. Jest to oczywiście bezpośrednio połączone z wnikliwą inspekcją drillu, który naraził się służbom wywiadowczym regularnym nawoływaniem do przemocy i przestępstw z użyciem broni białej – tzw. knife crimes.
Zresztą na łamach newonce’a pisał już o tym Filip Kalinowski, który opisywał problematyczny status tego genre’u w UK w następujący sposób: Ilekroć słyszę o tym, że w Polsce nie ma wolności słowa, a teksty piosenek zostają wykorzystane jako materiał dowodowy w sprawie sądowej, moje myśli same zmierzają w kierunku Wielkiej Brytanii. Nie ma bowiem na świecie państwa, które nie jest nazywane totalitarnym i jednocześnie tak uporczywie walczy z artystyczną ekspresją swoich mieszkańców. (...) Nieporównywalnie trudniej jest bowiem mówić o prawdziwych powodach zupełnie przerażającej ilości knife crimes, które zbierają swe żniwo na angielskich ulicach, niż oskarżyć o nie ludzi, którzy w swoich wersach zdają pierwszoosobowe relacje z tego tragicznego pola bitwy. Dużo łatwiej i szybciej można wskazać palcem tych zamaskowanych wychowanków bloków i przypisać im odpowiedzialność za taki stan rzeczy, niż dyskutować o dysfunkcyjnym systemie ekonomicznym, kulejącej edukacji i galopującej gentryfikacji.
Wracając do sprawy Herberta – organy prawa wymagają od niego dostarczania materiałów najpóźniej dzień przed planowaną premierą, tak aby w razie niechcianych i niepoprawnych treści móc zablokować release lub ewentualnie ocenzurować materiały. I nawet, jeśli brzmi to śmiesznie, to samemu raperowi do śmiechu na pewno nie jest. Jeśli jakiś element nie przypadnie policji do gustu, Digga może wrócić za kraty, a tego wolałby uniknąć. W 2020 ukazał się dokument Defending Digga D wyprodukowany przez BBC, w którym młodziak jawi się jako przesympatyczny, normalny, głodny sukcesów talent. Nie żaden groźny przestępca, na jakiego próbuje go kreować brytyjska policja. Co więcej, w tym samym roku raper wspierał ruch Black Lives Matter, co błyskawicznie przykuło uwagę służb, według których organizacja promowała przemoc. Oberwało się również jego starszemu koledze po fachu – Dutchavelliemu. Kolejna nagonka i policyjny absurd, który faktycznie się wydarzył.
Co mnie nie zabije, to wzmocni
Podczas odbywania wyroku Digga D stał się ofiarą przemocy, co spowodowało u niego traumę – w wyniku ataku ostrym wieczkiem od puszki stracił oko. Jak powiedział o swoich więziennych doświadczeniach New York Timesowi: There’s more in my heart that I would like to speak about and show. Ze względu na ciążący nad nim nakaz sądowy, za pośrednictwem własnej twórczości będzie mógł tego dokonać dopiero w 2025.
Nie oznacza to, że jedna z największych gwiazd drillu całkowicie poprzestała szlifowania swojej muzyki i przemycania w tekstach umiejętnie zawoalowanych metafor. W 2019 wydał swój debiutancki mikstejp Double Tap Diaries, po którym zaistniał w świadomości nie tylko miłośników brytyjskiego podziemia, ale i na playlistach znacznie większej grupy słuchaczy. Jarał się nim Stormzy, a na płycie dominowały beaty stałego współpracownika i znanego drillowego producenta M1OnTheBeat, który ma na koncie collabo z takimi artystami, jak m.in. Headie One, Drake, Loski czy AJ Tracey. Szycha.
Drugi mikstejp w karierze Diggi, Made in the Pyrex, to ponownie drill najwyższej marki. Skondensowana treść, soczysta, czysta jak łza produkcja, szeroki wachlarz flow, a do tego wspomniany, zaszyfrowany przekaz, dzięki któremu kariera 22-latka może rozwijać się w najlepszym możliwym kierunku. Skłonność londyńczyka do żartu, dystans do siebie oraz wysokie skille umożliwiają mu taki storytelling, do którego nie jest w stanie przyczepić się policja. I pomimo tego, że wciąż wisi nad nim widmo CBO, Digga jest w stanie nagrywać taki drill, na jaki ma ochotę. Na Made in the Pyrex raper potwierdził tylko, że jest posiadaczem niezwykle plastycznego, wyróżniającego się stylu... i podtrzymał to wypuszczonym w tym roku Noughty By Nature, wydawnictwem, na którym gościnnie pojawili się m.in. AJ Tracey i Internet Money. Łatwość, z jaką Digga przeciwstawia młodzieńczą radość najsurowszym realiom, z jakimi borykają się niektórzy młodzi ludzie w Wielkiej Brytanii, oraz to, jak mądrze to robi, jest częścią tego, co sprawia, że jego głos jest tak przekonujący – chwalił recenzent Pitchforka, przyznając mixtape'owi wysoką oenę 7.2. Uliczny trybun ludu? Tacy zawsze są potrzebni. A najlepsze, że ten człowiek jeszcze do niedawna nie mógłby legalnie kupić sobie piwa w Stanach.
Komentarze 0