Kanye wsławił się jako utalentowany producent. Właśnie wokół tego zbudował majestat swojej wczesnej dyskografii. Ale im więcej ambicji wykazywał, tym więcej potrzebował pomocy. I odnajdował ją w beatmakerach, którzy chętnie - w zamian za koncepcyjne wsparcie - z pocałowaniem ręki przyjmowali creditsy na najgorętszych tracklistach każdego sezonu, który przeistaczał się Yeezy Season.
Here we go, again. Donda śmiga od niedzieli na streamingach i znowu wypada przyjrzeć się ksywkom, które odpowiadają za poszczególne podkłady. Oprócz samego Westa, sample, synthowe partie i perkusjonalia kładli tutaj m.in. Boi-1da, 88-Keys, Gesaffelstein, Ronny J, E*Vax z Ratatat, 30 Roc, Digital Nas czy Cory Henry. Obecny jest oczywiście, jak zawsze od niemal 15 lat, Mike Dean. Ale Donda to także wielu mniej rozpoznawalnych globalnie beatmakerów, dla których angaż do tej produkcji może być przepustką do wielu równie prestiżowych współprac.
Dawaj na Kemp
Wśród nich jest Shuko. Niemiecki producent, który nie jest żadnym młokosem - na scenie jest już od dwóch dekad. Wytrawnym znawcom polskiego rapu w tym momencie zapali się lampka. Owszem, Shuko pierwszy raz do wielu polskich słuchaczy dotarł za sprawą Kochać życie WWO z Małolatem - drugiego tracka z Witam was w rzeczywistości. Ale jego współpraca z Wojtkiem Sokołem potrwa o wiele dłużej.
Przyglądając się karierze Shuko, urodzonego w Moguncji jako Christoph Bauss, warto zwrócić uwagę na pierwsze wielkie momenty w jego karierze. Kilka z jego bitów wylądowało bowiem na płycie Blood and Ashes filadelfijskiego duetu OuterSpace. W ten sposób Shuko nawiązał związki z wydającą w tamtym czasie ciekawe rzeczy wytwórnią Babygrande oraz Vinniem Pazem z Jedi Mind Tricks, z którym współpracował przy okazji nagrywek jego kultowego, undergroundowego kolektywu Army of Pharaohs.
Shuko równolegle budował więc swoją karierę u boku niemieckich raperów, ale wysyłał też z powodzeniem swoje nagrania za Ocean i w zasadzie na cały świat. A w pierwszej połowie lat 00. poznał Sokoła i Jędkera, którzy wtedy nagrywali jeszcze z DJ-em Deszczu Strugi pod szyldem WWO
Poznaliśmy się na jednym z Hip Hop Kempów. Przedstawił nas sobie inny niemiecki producent - Ph7. Byłem w szoku, ilu fanów WWO pojawiło się na Kempie. Ich występ kipiał energią - mówi Shuko.
Z tego spotkania wynikło nie tylko Kochać życie. Bo Sokół podkreśla w rozmowie z nami, jak bardzo Shuko był pomocny w nawiązywaniu kolejnych, ważnych znajomości w hip-hopowym światku.
Shuko, od kiedy go znam, świetnie poruszał się nie tylko w świecie produkcji, ale też na zapleczu show businessu. Zna bardzo dużo ludzi, raperów, producentów. Jak nie wiem, jak do kogoś dotrzeć, to piszę do Shuko i on na bank zna tę osobę. A nawet jak nie zna, to da mi numer do jakiegoś rapera, producenta lub managera z Francji, Niemiec lub USA i on ma już bezpośredni kontakt do osoby, której szukam. W rapowym świecie szybko można sobie wiele takich kontaktów wyrobić, sam przez 20 lat zgromadziłem ich sporo. Ale Shuko zawsze mnie zadziwiał tym, że dotrze literalnie do każdego. To on pierwszy skontaktował mnie kiedyś z DJ-em Premierem.
Deutsche precision
Ale pękata książka telefoniczna nie jest największym atutem Shuko. Co udowadnia Wojtek, pytany o jego skillsy, które sprawiły, że panowie współpracowali m.in. przy Dwóch kochankach i Miodzie i cukrze (oba numery nagrane z Pono) lub W dół brzuchem, Reszcie życia czy Polowaniu na zło (wszystkie wydane pod szyldem Sokół i Marysia Starosta).
Zawsze brzmiał wyśmienicie, to zresztą domena większości niemieckich producentów, deutsche precision. Kiedy go poznałem, ta różnica w próbkowaniu pomiędzy polskimi producentami a tym, co on robił, była ogromna. U nas wtedy stawiało się na praktycznie nieobrobione, brudne próbki bębnów z winyli, które miały mieć duszę. A u niego to wszystko brzmiało ultra klarownie, nawet jak był to kawałek oparty na loopie z lat 70. To wszystko dzięki brzmieniu perkusji. Zrobiłem z Shuko wiele wspólnych kawałków, jest obecny na każdym moim projekcie oprócz Zip Składu - wtedy jeszcze się nie znaliśmy. Ja zawsze szukałem rzeczy innych niż te, które robią wszyscy dookoła. Stąd na moich płytach latami dominowali producenci zagraniczni. To, co mnie zawsze zaskakiwało, to różnorodność rzeczy, jakie razem z Shuko zrobiliśmy. No bo jak porównać "Dwie kochanki" do "W dół brzuchem", "Czarną białą magię" do "Kochać życie" albo "Resztę życia" do "Polowania na zło"?
Dlaczego więc ta współpraca trwa aż tak długo? Shuko odpowiada krótko. Przede wszystkim Sokół jest naprawdę miłym gościem. A jako artysta zawsze ma określoną wizję. Moi przyjaciele tłumaczyli mi na niemiecki jego teksty, więc wiem, że jest zwyczajnie dobrym tekściarzem.
W Polsce Shuko produkował więc kolejne projekty Sokoła. W Niemczech dostarczał z kolei podkłady m.in. dla Flera. Ale w pewnym momencie wypłynął na dużo szersze wody. W 2019 roku podpisałem się z Timbalandem i w ten sposób poznałem mnóstwo świetnych ludzi - mówi. Dzięki temu znalazł się w creditsach tracków popełnionych przez Andersona .Paaka (JEWELZ) czy Kodaka Blacka (Righteous Reapers). Ale jego najgłośniejszy bit w karierze, który zajawialiśmy w pierwszym akapicie tekstu, dopiero co się ukazał: Moi kumple, Bastian Voelkel i Sucuki, pracowali ze mną nad dużą ilością sampli. Jeden z nich został podchwycony przez producenta Boogza [chodzi o BoogzDaBeast - red.], który pomógł w uwzględnieniu go w tworzeniu “Pure Souls”.
Go West
Owszem, Shuko jest jedną z osób, które współtworzyły podkład do Pure Souls - jednego z najbardziej udochowionych kawałków na trackliście Dondy. Co to dla niego oznacza w kontekście jego 20-letniej kariery? Jestem naprawdę wdzięczny. Przez lata miałem sporo dużych współprac, ale Kanye to zupełnie inna bajka. Sam odpuściłem koledż, żeby skupić się na muzycznym biznesie, co było dla mnie niezwykle trudne - to nie jest przyjazny rynek. W tamtym czasie Kanye był dla mnie wielką inspiracją. Dlatego to dla mnie takie wielkie wydarzenie. Cieszę się też w imieniu Bastiego i Sucukiego, bo oni są mega młodzi i mam nadzieję, że ten collab otworzy wiele drzwi dla nich oraz innych początkujących, utalentowanych producentów z Europy. A przynajmniej pokaże im, że żeby osiągnąć sukces, nie musisz mieszkać w USA. Po prostu bądź cierpliwy.
Faktycznie, historia Shuko może być pokrzepiająca dla wielu początkujących beatmakerów. I mimo respektu dla osiągnięcia niemieckiego producenta, Sokół odpowiada z typową dla siebie swadą: Samo to, że jest w creditsach z Mike Deanem to dla mnie sztos, bo to jeden z moich ulubionych producentów. Ale tak naprawdę to sorry Kanye, ale mam lepsze bity od Shuko na dysku. He he he.