Romanse i przeboje uczuciowe familii Neymara wyglądają jak scenariusz telenoweli. Są na świeczniku, w zasadzie w kraju nie ma popularniejszej rodziny, jednak nie odbiegają specjalnie od obrazu społeczeństwa. Słowo o słynnej brazylijskiej rodzinności.
Do rangi rozrywki urosło już wyliczanie, czy Neymar opuścił zawody w terminie urodzin siostry Rafaelli Santos. Bukmacherzy, widząc jakim zainteresowaniem cieszy się ten wątek, zaczęli proponować z tej okazji zakłady. 11 marca zaznaczony w kalendarzu na czerwono. Były już kontuzje, pauzy spowodowane kartkami, najróżniejsze dolegliwości, byle tylko wrócić do Brazylii na święto młodszej siostry. Później świat obiegały fotografie z przyjęcia urodzinowego, buziaki, przytulanie, szeroki uśmiech, pokazujące jak bliska jest ich relacja.
Neymar już lata temu jako dowód miłości wytatuował sobie wizerunek Rafaelli. Zajmuje większą część prawego ramienia. Zapisał na skórze uczucia do całej rodziny. Nieraz spotykaliśmy się z głosami, że to aż niespotykane przywiązanie rodzeństwa. Pięć lat z rzędu Brazylijczyk w drugim tygodniu marca nie był dostępny do gry. W 2015 i 2016 roku złapał kartki, w 2017, 2018 oraz 2019 zmagał się z urazami. Paris Saint-Germain mocno na tym cierpiało w kontekście Ligi Mistrzów. Dopiero w tym roku wyszedł na boisko – dokładnie 11 marca – aby pomóc odrobić straty z Borussią Dortmund. Rozegrał pełne spotkanie, zdobył decydującą bramkę, wprowadził paryżan do ćwierćfinału Champions League, ucinając powody do śmiechu. I to ostatnie jak dotąd spotkanie 28-latka, prawie dwa miesiące temu, od tamtej pory czeka z bliskimi w Rio De Janeiro na sygnał, że futbol znów stanie się legalny.
Pandemia stała się poszukiwaniem tematów zastępczych. Żyliśmy reality show z Ronaldinho w roli głównej w paragwajskim więzieniu. Bo jak inaczej nazwać relacjonowanie zdjęciami oraz filmami niemal każdej aktywności Brazylijczyka w areszcie. Dotarły do nas również celebryckie wątki z prywatnego życia (aby na pewno?) Nadine Gonçalves, mamy Neymara. 52-latka weszła w relację z 23-letnim Tiago Ramosem, pięć lat młodszym od jej syna. „Niewytłumaczalnego się nie tłumaczy, żyje się tym” – podpisała zdjęcie z partnerem. „Bądź szczęśliwa, mamusiu!” – dorzucił pierworodny na Instagramie, niejako błogosławiąc związek.
Tiago Ramos zawsze miał upodobanie do kobiet starszych od siebie, przykładał niesamowitą wagę do swojego ciała i wyglądu, sam grał w piłkę na poziomie trzeciej i piątej ligi, od lat przebywał w otoczeniu jako znajomy Neymara. Gościł na urodzinach, odwiedzał go w Paryżu. Jego mamę poznał podczas przyjęcia na Polach Elizejskich. Wiek to jedynie liczba, ale rzeczywiście mogło zaskoczyć, gdy syn oraz były mąż gratulowali Nadine tej relacji. Mniej więcej po dwóch tygodniach 23-latek wyprowadził się z posesji – było to uczucie krótkie, acz intensywne. Kiedy świat obiegło to zdjęcie, w mediach pojawił się wysyp byłych kochanków Tiago, którzy zdradzali szczegóły jego życia seksualnego. Mamie Neymara ostatecznie nie przypadły do gustu jego biseksualizm oraz skłonności do poligamii. Postanowili dać sobie czas.
Dla brukowców w niełatwym czasie to były wspaniałe wiadomości. Nawet nie będąc odbiorcą, nietrudno było dotrzeć do tych informacji. Nieprzyzwyczajeni do takiego modelu mogliśmy zastanawiać się, co się w ogóle dzieje w tej rodzinie. Neymarowie akurat lubią być na świeczniku. Nie mają wyjścia, ale czerpią garściami z popularności syna. Nie będzie przesadą powiedzenie: głównego ambasadora kraju. Jego rodzice rozeszli się mniej więcej cztery lata temu i można powiedzieć, że korzystają z drugiej młodości.
Mama spotyka się z młodszymi. Tata żyje jak piłkarz-celebryta, korzysta z atrakcji tej otoczki i drzwi, które otwierają się na nazwisko Neymar Santos Sr. Pilnuje interesów syna, lecz także mocno pracuje na swoją sławę. W Brazylii funkcjonuje żart, że jest sympatykiem króliczków – w końcu spotykał się z niejedną playmates. Losy tej familii to wątek śledzony przez cały kraj. Gdy byłem w Rio de Janeiro podczas mundialu w 2018 roku, miałem trudności ze znalezieniem innej koszulki reprezentacji Canarinhos niż z nazwiskiem Neymara. Na straganach było ich pełno, w najróżniejszych wersjach, ale wszystkie dedykowane fanom gwiazdy PSG. Po czterech dniach ulicznych poszukiwań dopiero wpadłem na trzy egzemplarze z Danim Alvesem. Wszyscy sprzedawcy tłumaczyli się jednakowo – odpowiadamy na potrzeby społeczeństwa. To Neymar wyznacza trendy: fryzurę dzieciaków, jej długość i kolor, muzykę do jakiej się bujają, triki jakich uczą się na boiskach. Celebryta numer jeden.
Chcąc poznać zakamarki miasta żyjącego w cieniu Chrystusa Odkupiciela, poszukałem lokalnej przewodniczki. Czarnoskóra dziewczyna, młodsza ode mnie, opowiadała sporo o historii Rio de Janeiro i tłumaczyła zjawiska życia codziennego, które dla Europejczyka były trudne do zrozumienia. Zwracała uwagę, jakie kolor skóry ma znaczenie w postrzeganiu ludzi czy w kontekście poszukiwania pracy w niektórych firmach. Krótko mówiąc, była przekonana, że stały przed nią spore bariery. Ariane, dumnie nazywająca się carioca, czyli rdzenną mieszkanką Rio, szukała różnych przykładów, by pokazać tę dyskryminację rasową. Zapamiętałem, kiedy zatrzymaliśmy się przy kiosku. „Spójrz na wystawę, 20 kolorowych magazynów, rozejrzyj się po okładkach. Celebryci, gwiazdy, modelki, znane osoby. Wszyscy jasnej karnacji. Nie, mamy jeden wyjątek. Bruna Marquezine ma ciemniejszą, ale... to dziewczyna Neymara. O podziałach zapomina się, jeśli ktoś jest piłkarzem i gra w reprezentacji”. Miała swoje przekonania, o które mocno walczyła, ale utkwiło mi to w pamięci. Tam akurat zawodnicy są ponad społeczeństwem.
Nawet kiedy docierają do nas zdawkowe informacje na temat bliskich Neymara, możemy poczuć zdziwienie i zmieszanie. Pokręcone losy, jakby ktoś to układał pod scenariusz filmowy mający na siłę przykuć uwagę. Pewne rzeczy bywają niezrozumiałe.
Brazylijczyków zawsze kojarzyliśmy z niezwykłą otwartością, emocjonalnym podejściem, większą wrażliwością zewnętrzną, miłością do rodziny oraz Boga, które rzecz jasna rozmijają się z naszym, powszechnym wyobrażaniem religijności. Zwykle ich pobożność i zaangażowanie w wiarę wydają się większe, chętnie o nich opowiadają, lecz nie są tak konserwatywne. Coś jest w opowieści o Rosario Tijeras – to latynoskie pomieszanie religijności z grzechem. Więzi rzeczywiście są tam bardzo silne, w kontekście bliskich, rodziców, rodzeństwa, przyjaciół z dzieciństwa.
Wiemy też, że Brazylijczycy kochają życie, potrafią się nim cieszyć i korzystać w najlepsze. Wziąłem na tapet tego biednego Neymara, roztańczonego i rozśpiewanego. Z takim samym luzem udaje się na najważniejsze mecze. Przed rewanżem z BVB wchodził na Parc des Princes dyskotekowym krokiem. Uwielbia imprezy, musi otaczać się ludźmi. Formalnie zatrudnia swoich kumpli w pięciopiętrowym pałacu pod Paryżem na pięciu tysiącach metrów kwadratowych. Stworzył tam swój świat rozrywki. Dziesiątki osób przewijające się przez mieszkanie, budujące otoczenie zawodnika, opłacane z prawnych powodów. Przecież Neymar nie płaci im za przyjaźń, jak zwykło się krzywdząco pisać, tylko robi z nich na papierze kucharzy, pomocników domowych, asystentów w fundacji czy swojej działalności, by nie mieli problemów z pobytem we Francji. By wykazywali jakąś działalność w Europie. Dla Brazylijczyka bramy Starego Kontynentu nie są tak szeroko otwarte. Wakacyjnie mogą przylecieć tu bez wizy na 90 dni. Dopiero zatrudnienie lub rodzina dają większą swobodę.
Warto zatrzymać się przy terminie rodziny. Wiadomo jak gigantycznym, różnorodnym i zdywersyfikowanym krajem jest Brazylia. Jeśli jednak przyjrzeć się sytuacji w wielkich ośrodkach miejskich, coraz częściej dochodzi do „przetwarzania” życia osobistego. Tak zwany lifting partnerów. Zgodnie z aktualnym porządkiem świata, od zalegalizowania rozwodów w latach 70. ich liczba z każdą dekadą masowo rośnie. W 1995 roku co czwarte małżeństwo zawarte w poprzednim dziesięcioleciu kończyło się rozwodem. Badania IBGE (Brazylijski Instytut Geograficzno-Statystyczny) wskazują, że na przełomie wieków liczba oficjalnych rozwiązań małżeństwa wzrosła o połowę, separacji o 30 procent, a liczba formalizacji związków spadła. W kolejnych latach różnice tylko postępowały. Ponad rok temu ichniejszy GUS podał, że co trzecie małżeństwo kończy się separacją. Wyliczenia dotyczyły lat 1984-2016 i wskazały niepokojącą tendencję wzrostu rozstań.
Papieski Katolicki Uniwersytet w Rio de Janeiro podaje, że przeciętne małżeństwo Brazylijczyka średnio trwa dziesięć i pół roku. Coraz chętniej korzysta się z możliwości „wymiany partnera”, utrzymując przy tym kontakty z rodziną, co prowadzi do najróżniejszych nietypowych powiązań. Przywołać można chociażby Hulka – po dwunastu latach rozstał się z żoną, by wziąć ślub z jej siostrzenicą. Utrzymał się powyżej średniej. Nieco inaczej patrzy się na rodzeństwo czy rodziców niż na samego partnera. Pamiętajmy, że nadal rozmawiamy o badaniach przeprowadzonych w dużych miastach. W obszarach wiejskich i biednych regionach Brazylii spotkamy znacznie wyższy wskaźnik nieformalnych związków.
Przez lata w Brazylii dominował paternalizm. Ojciec był głową rodziny i głównym punktem odniesienia, walczył o jej przetrwanie, lecz nie podważało się jego zdania. U zawodnika PSG było podobnie. „Moje dzieciństwo było trudne. Nie mieliśmy wiele pieniędzy, ale nigdy nie chodziliśmy głodni. Tata o wszystko dbał” – wspomina. Mogi das Cruzes zostało naznaczone przestępczością i 40 procentowym ubóstwem. Dopiero później Neymar z rodziną wynieśli się do lepszej dzielnicy bliżej Santosu. Socjolodzy wskazują, że jednym z wielu powodów przemian zapoczątkowanych w latach 80. jest zmiana roli kobiety w społeczeństwie. Otwarcie rynku pracy na płeć żeńską, przemodelowanie myślenia o jej funkcji w gospodarstwie domowym, zyskanie niezależności i większa odwaga do przerwania niekorzystnych małżeństw. W zdecydowanej większości przypadków to kobiety domagają się rozwodów.
Wiadomo, że o zmianie tradycyjnego modelu rodziny mówimy nie tylko w kontekście Brazylii. Tu znaleźliśmy punkt wyjścia tej opowieści. Kraj kojarzony z nieprzerywalnymi, silnymi więzami rodzinnymi też przechodzi drastyczne zmiany. Telewizyjne tasiemce i popularne telenowele stały się niczym innym jak odbiciem obrazu społeczeństwa. W nowym świecie zyskuje indywidualizm, a wieloletnie dzielenie radości oraz smutków pod jednym dachem staje się nieco idealistycznym obrazem.
Wartość rodziny słabnie, jednak u Brazylijczyków nadal możemy mówić o dużym przywiązaniu do bliskich. Nawet u Neymarów, gdzie natężenie historii związkowych jest gigantyczne, wszyscy trzymają się razem. Senior miał kilka skrywanych relacji z modelkami, Raffaela romansowała z Gabigolem, a Neymar wiadomo. Samotnie wychowuje Davida Luccę, został ojcem jako nastolatek, mama utrzymuje kontakt z chłopcem, ale została odrzucona i związała się z innym biznesmenem. Brazylia latami żyła związkiem Neymara z Bruną Marquezine. Pierwsza para kraju rozstawała się pięć razy, a kiedy dwa lata temu zaczęła myśleć o ślubie, kilka miesięcy później rozeszła się na dobre. Coś w tym jest – jak zauważyli moi brazylijscy znajomi – że to jedynie lupa ukazująca w większym wymiarze powszechne problemy społeczeństwa. Karmionego z pozoru absurdalnymi historiami, ale w rzeczywistości dotykającymi mnóstwa rodzin.
Brazylijska opera mydlana w hollywoodzkim stylu. W Internecie natkniemy się na liczne komentarze, że pieniądze oraz żywot celebryty rozpuściły Neymara i bliskich. Pewnie jest w tym sporo prawdy, lecz zawiłe historie rodzinne dotykają nie tylko ich. U żadnego innego topowego piłkarza nie rozmawia się tak często o najbliższych. Jednocześnie nikt inny tak często jak gwiazda PSG nie prosi o wolne z powodów rodzinnych. Ile to razy Unai Emery albo jego szefowie przystawali na podróże Brazylijczyka, by po kilku dniach oglądać w social mediach zdjęcia z imprez urodzinowych. „Pozostałeś tym samym chłopcem co w dzieciństwie. Dziękuję ci za tę pokorę przyjacielu. Twój przyjazd to kapitalny prezent” – pisał kumpel Neymara Guilherme Pitta pod swoim wpisem parę lat wstecz. Bo z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach.
