Spike Lee i Ray Allen chcą zrobić z Zionem Williamsonem sequel kultowego filmu Gra o honor

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
Memphis Grizzlies v New Orleans Pelicans
fot. Sean Gardner/Getty Images

Nie jest żadną tajemnicą, że COVID-19 w ostatnich tygodniach przekreślił wiele planów. Jednym z nich było spotkanie na szczycie z udziałem słynnego reżysera, dwukrotnego mistrza NBA i nowej nadziei najlepszej ligi świata.

Podczas wirtualnej wizyty u Sage Steele z okazji finału The Last Dance, Spike Lee i Ray Allen zdradzili, że od lat marzy im się kontynuacja He Got Game - 90sowego klasyka, opowiadającego o perypetiach Jesusa Shuttleswortha, koszykarskiego talentu, który kończy liceum i musi zdecydować o swojej najbliższej przyszłości.

W filmie sprzed ponad dwóch dekad z Denzelem Washingtonem i Allenem w rolach głównych pojawili się m.in. Shaquille O'Neal, Reggie Miller, Scottie Pippen i Michael Jordan, a za klasyczną ścieżkę dźwiękową odpowiadali Public Enemy, więc mowa o produkcji największego kalibru.

Ze słów twórców Gry o honor wynika, że na Denzela w sequelu nie ma co liczyć, ale powstała koncepcja, by ruszyć do Nowego Orleanu i namówić do udziału numer jeden ostatniego draftu.

Co ciekawe - uczucie Spike'a i Raya wydaje się odwzajemnione. W wywiadzie dla Esquire z jesieni ubiegłego roku Zion zadeklarował, że chciałby pojawić się w He Got Game 2. Z wiadomych przyczyn na rozwój wypadków trzeba będzie poczekać, ale na pocieszenie jest nadchodząca premiera Da 5 Bloods. Trailer lata od wczoraj.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.