Suprême NTM: francuskie N.W.A., które zmieniło losy tamtejszej sceny

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
Supreme NTM Performs At AccorHotels Arena In Paris
fot. David Wolff - Patrick/Redferns/GettyImages

Na HBO Max można obejrzeć Authentik – fabularyzowaną biografię Kool Shena i Joeya Starra, dwóch chłopów z podparyskich przedmieść, którzy z buta wbili się na salony. A w tle płonęły auta i sklepy…

NTM nie wymaga introdukcji i tym bardziej nie potrzebuje porównań. Zestawiając Suprêmes z N.W.A. nie miałem jednak zamiaru nikomu umniejszać, a jedynie zwrócić uwagę na to, że jedne z najważniejszych grup rapowych sceny amerykańskiej, francuskiej i polskiej łączą nazwy, które dla większości społeczeństwa były nie do przyjęcia. Tak było z charakternymi czarnuchami z Compton, tak było z Molestą i tak też było z NTM, który to akronim rozwija się w Nique Ta Mère, czyli w dosłownym tłumaczeniu… jebać twoją matkę.

supreme ntm cover.jpg
okładka albumu "Authentik" (2021)

Co jeszcze łączy wszystkie te ekipy? W swoim artystycznym wyrazie i pozascenicznym zachowaniu były równie radykalne jak ich nazwy. Każda z nich wywróciła do góry nogami panujący ówcześnie paradygmat . N.W.A. wprowadziło gangsta rap do głównego nurtu, gdzie do dziś gra właściwie nieprzerwanie pierwsze skrzypce. Molesta wniosła na polski rynek pojęcie rapu chuligańskiego, a przewodzona przez nich warszawska ciemna strona jeszcze długie lata nadawała ton całemu krajowemu środowisku. NTM natomiast na raczkującą dopiero francuską scenę spadło jak bomba. Swoją bezczelność i bezkompromisowość ubrało w numery na wskroś nośne czy wręcz niekiedy chwytliwe, swój hardy podwórkowy sznyt oprawiło w zdjęcia od fotografa Jeana Paula Gaultiera i tańce synchroniczne swoich kamratów z dzielnicy, a na koncertach… robiło po prostu gnój. Kiedy wychodził ich debiutancki album, sondaże we Francji jasno pokazywały, że większość społeczeństwa (ściślej: 71% ankietowanych) uważa, że w ich ojczyźnie jest za dużo Arabów, dlatego migrancki głos był wówczas na wskroś potrzebny i… kontrowersyjny. A że w chwili, gdy wypuszczali swój drugi krążek, Francją wstrząsała niezgoda na śmierć siedemnastoletniego chłopaka zastrzelonego na jednym z paryskich komisariatów (o której pisaliśmy w tekście Jak na razie nie jest źle, czyli o tym, jak przestałem wierzyć mediom i znienawidziłem Francję), to nagle zainteresowały się nimi media głównego nurtu i sama wierchuszka nadsekwańskiej policji.

Autentyczny i radykalny. Pow!

Nie mam zamiaru opisywać historii tego jak Kool Shen i Joey Starr – a wraz z nimi co najmniej dwudziestu kilku innych ziomali – założyli Suprême NTM; historii tego, jak przybyła nad Sekwanę z drugiej strony Atlantyku, multidyscyplinarna kultura hip-hopu napędzała ich do tego, żeby malować pociągi, wycierać chodniki, skreczować płyty i gadać do mikrofonów. To bardzo sprawnie i wiarygodnie robi bowiem Authentik – fabularny film z 2021 roku. Znana ze swojego poruszającego debiutu, blokowiskowego love story zatytułowanego Regardez-moi – reżyserka Audrey Estrougo nie złożyła środowiskowej autentyczności na ołtarzu powszechnej przystępności i nie nakręciła kolejnej sensacyjnej biografii z rapem w tle, ku czemu większość współczesnej hip-hopowej filmografii niestety ciąży. Nie ma tu więc wstrząsających, wielkich dramatów, tylko małe, codzienne sprawy, które chłopaki z ośki obsługują na swój sposób. I wielka kariera, która w międzyczasie staje przed nimi otworem. Są znane wszystkim miłośnikom freestyle’u przy butli rymy o matkach czy siostrach. I jest tak bardzo hip-hopowa, młodzieńcza buńczuczność objawiająca się w kilku zabawnych przytykach do innych przedstawicieli sceny – Assasssin, IAM czy MC Solaara.

Jest grafficiarski destroy, lokalny patriotyzm i znana wszystkim pionierom lokalnych scen swoista ambiwalencja względem tego, jak odnieść się do amerykańskiego wzorca, do jakiego stopnia warto się temu poświęcić i czy w ogóle ma to jakikolwiek sens. Jest poukładany, ciężko pracujący Kool Shen i chaotyczny, pogubiony Joey Starr (świetny Théo Christine) – pot spływający po ich twarzach na pierwszych koncertach, krew ściekająca z ran odniesionych w pierwszych awanturach i pierwsze krople jadu, które sączą im się do gardeł przy narastających nieporozumieniach. Jest zwykłe życie na blokach – policyjna opresja, międzyosiedlowe konflikty, brak pieniędzy, perspektyw, stres; problemy zbyt małe dla większości filmowców biorących się za rap, a jednocześnie problemy, którymi rap żyje i w których też odbijają się nieporównywalnie większe kwestie. Na przykład systemowy rasizm, kulturowa asymilacja czy to, jakie perspektywy ma młody człowiek urodzony na bezdusznych przedmieściach?

authentik.jpg
kadr z filmu "Authentik"

To pytanie na samym początku filmu zadaje były prezydent Francji, François Mitterrand, a jednoznacznej odpowiedzi na nie – na szczęście – Audrey Estrougo w swoim obrazie nie daje. Bo kiedy Kool Shen i Joey Starr finalnie wkraczają na scenę mieszczącego ponad sześć tysięcy ludzi klubu Zénith, większość tych dwudziestu kilku ziomali, z którymi zakładali NTM, jest już z powrotem na osiedlu. W Seine-Saint-Denis, 93 departamencie, z którym to numerem Suprêmes zapoznali cały świat, a jednak większość obywateli Republiki dalej woli nie wiedzieć o jego istnieniu.

Wspieraj jebanie policji i transportu publicznego

Po seansie Authentik odetchnąłem z ulgą, bo bałem się, że film ten stanie się rysą na niewzruszonym pomniku Suprême NTM, który im przez lata zbudowałem w swojej głowie. Nie dość bowiem, że zespół ten jest wprost wzorcowym przykładem bezkompromisowości i wiarygodności, to jeszcze… w dużej mierze mnie wychował i ukształtował mój rapowy smak. Ich pierwszą płytę mama kupiła mi przecież jak miałem ledwie dwanaście lat, na ich tekstach uczyłem się francuskiego i poznawałem trudną, po wielokroć okrutną historię Republiki, a ich klipy zgrywałem sobie z MCM na taśmę wideo, by później studiować jak biblię szyku, sznytu i stylu. O ich muzykę stoczyłem swego czasu ostrą batalię (na szczęście) słowną z pewnym trueschoolowym raperem, który na wycieczce szkolnej, słysząc z naszego pokoju Live (Du Monde De Demain A Pose Ton Gun) – a naprawdę trudno było tego nie usłyszeć – przyszedł mi wytłumaczyć, że to nie jest hip-hop i powinienem się przerzucić na Mos Defa. Ich numer usłyszałem na pierwszej Ziperze, w skicie Melanż studio 21:30 (DJ Zajebicho, nigdy nie gra cicho!).

I też ich – a dokładnie samego Joeya Starra – zobaczyłem po raz pierwszy na żywo podczas niesławnego występu w Warszawie, który był zapowiadany jako koncert, a okazał się jamajskim soundsystemem, co sporej części publiki nie do końca się spodobało. NTM bowiem dla warszawskiej sceny rapowej, a dokładnie jej ciemnej strony, ze szczególnym uwzględnieniem ZIP Składu i konkretnie Fusznika, było zawsze ważnym punktem odniesienia. Wzorcem radykalności, prawdziwości i tego, że oparty na amerykańskich wzorcach rap można skutecznie przenieść na swój własny, lokalny grunt.

Jestem fanatykiem / Bo wszystkie te słowa czerpię z mistycznej inspiracji / Ten chaotyczny rytm depcze wszelką dziennikarską krytykę / Bo jestem autentyczny! - nawijał Joey Starr w tytułowym numerze z ich debiutanckiego albumu, a podobne słowa mogły spokojnie paść na pierwszej Moleście. O tym, że Polska-Francja - ten sam ból wiedziałem już przecież na lata przed tym, jak wyszło Nie bój się zmiany na lepsze WWO, Soundkaïl i Fu. I tego też dowodzi Authentik. Poza właściwie obcym Polsce lat dziewięćdziesiątych kontekstem rasowym jest to wszak film o nudzie i pasji, o buncie i dojrzałości, o jebaniu policji, transportu publicznego – które to hasła NTM miało wypisane na okładce każdej kolejnej, swojej płyty – i wszelkich stereotypów. Nieważne czy ukuło je obce społeczeństwo, nie zawsze najbliższa rodzina, czy ścisły krąg ziomali z ośki.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.
Komentarze 0