Szatański towiec: epidemia fentanylu dociera do Polski

fentanyl

Aluminium rzadko szeleści już na blokach, ale wisi w powietrzu zagrożenie, że zombie masowo pojawią się w polskich metropoliach.

Artykuł pierwotnie ukazał się w marcu 2024 roku

W Stanach fentanyl zabija po 70 tysięcy osób rocznie; stanowi jedną z głównych przyczyn zgonów nastolatków; zabrał Prince'a i Maca Millera. Czy podobnie czarny scenariusz stanie się również naszym udziałem?

Nie potrzeba większej wyobraźni, gdy internet pełny jest doniesień z amerykańskich ulic pozamienianych w cmentarzyska. Centrum od kilkunastu lat pogrąża się w rozpaczy. Pandemia sprawiła, że biura opustoszały – ich puste witryny stały się elementem panoramy miasta. Na ulicach z powodu przedawkowania fentanylu umiera coraz więcej osób. Obozy bezdomnych otaczają ratusz, a po włamaniach do samochodów ulice zasłane są tłuczonym szkłem – brzmiała treść depeszy z San Francisco, opublikowanej w ubiegłym roku w Politico. Podobno co 10 godzin ktoś umiera tam z przedawkowania. Tak samo jest choćby w Portland, gdzie urzędnicy ogłosili 90-dniowy stan wyjątkowy. Nasz kraj nigdy wcześniej nie widział narkotyku tak śmiercionośnego i uzależniającego grzmiała gubernatorka Tina Kotek.

To upodobanie mierzone jest w blisko 645 tysiącach trupów z lat 1999-2021 w wyniku przedawkowania opioidów. Tych nielegalnych i tych na receptę. Statystyki są szalone – takich zgonów potrafi być obecnie tysiąckrotnie więcej niż dwie dekady temu.

Dreamland

Historia opiatowej epidemii został dropiazgowo opisana przez Sama Quinonesa w reportażu Dreamland, wydanym w Polsce przez Wydawnictwo Czarne. Jeżeli jesteście w teamie too long; didn't read, Vice spieszy pomocą ze skondensowanym materiałem.

Wszystko sprowadza się do tego, że opioidy od zawsze stosowane były w leczeniu bólu anestezjologii, ale odbywało się to pod ścisłą kontrolą. W latach 90-tych koncerny farmaceutyczne, kierowane żądza zysku, zaczęły jednak kombinować, jak wcisnąć środowisku medycznemu i opinii publicznej, że te substancje nie są tak uzależniejące, jak wcześniej sądzono. Korzystając z szemranych badań i hardkorowego marketingu, coraz bardziej niebezpieczne leki stawały się coraz bardziej dostępne. W awangardzie była tu Purdue Pharma; producent Oxycontinu z oksykodonem. Na przełomie drugiej i trzeciej dekady lat dwutysięcznych firma została zmuszona do złożenia wniosku o bankructwo ze względu na konieczność wypłaty odszkodowania w wysokości 12 miliardów dolarów za współudział w kryzysie opiatowym. Wcześniej – na przełomie pierwszej i drugiej dekady lat dwutysięcznych – liczba recept na ten lek błyskawicznie wzrosła z 670 tysięcy do 6.2 miliona/rok. Bo nagle okazało się, że kilkadziesiąt milionów Amerykanów zmaga się z chronicznym bólem.

Władze podeszły do tematu z subtelnością, znaną od czasów nixonowskiej wojny z narkotykami, a więc odcięły uzależniających od uzależniających substancji przepisywanych przez lekarzy, co popchnęło masy w kierunku heroiny. Ale najgorsze miało dopiero nadejść wraz z rosnąca powszechnością fentanylu; taniego jak barszcz, syntetycznego opioidu.

Popularność fentanylu w dużej mierze wynika z jego siły. Działa on kilkudziesięciokrotnie mocniej niż morfina. Jest tańszy w produkcji niż heroina, więc zdarza się, że dilerzy sprzedają fentanyl twierdząc, że to właśnie ten narkotyk. Kupujący przyjmuje wtedy znacznie mocniejszą dawkę niż planował, co jest wysoce niebezpieczne – tłumaczy Damian Mestosław Sobczyk, aktywista racjonalnej polityki narkotykowej. Na pewno olbrzymią rolę odegrał też zakaz upraw maku, z którego powstaje heroina, wprowadzony w 2022 roku w Afganistanie. Wpłynęło to na rozposzechnienie się syntetycznego opioidu, jakim jest fentanyl – dodaje.

Pandemia

W świetnym artykule z El País, przedrukowanym w Wyborczej, substancja ta została określona mianem masowego mordercy Ameryki; mordercy, który jest masowo przemycany do USA. Szlak prowadzi z Chin, gdzie powstają prekursory (Wuhan eksportuje nie tylko pandemię – czytamy) przez Manzanillo – meksykański port na Pacyfiku i laboratoria, w których kucharze przygotowują gotowy produkt dla karteli.

Fentanyl, który trafia do Stanów z Meksyku, ma postać proszku lub, coraz częściej, tabletek wyglądających jak znane komercyjne marki, takie jak Xanax czy Vicodin, tłoczonych za pomocą maszyn, które także są dostarczane z Azji. W Nowym Jorku cena jednej takiej tabletki to 20 dolarów – piszą autorzy tekstu. Najtrudniejszy etap to przedostanie się przez granicę. Według władz USA ponad 90 proc. fentanylu jest przemycane w prywatnych pojazdach lub ciężarówkach towarowych. W 2018 r. przechwycono 600 kilogramów tej substancji. W 2023 r. - 25 ton (stan na październik). A zaledwie dwa miligramy wystarczą, aby zabić człowieka.

Jak zabija fentanyl? Łatwo go przedawkować. Może to doprowadzić do depresji oddechowej, czyli sytuacji, w której ośrodek odpowiedzialny za oddychanie przestaje działać. Człowiek po prostu zapomina, że musi oddychać. Jego oddech staje się coraz wolniejszy. To szczególnie niebezpieczne i należy wówczas wezwać pogotowie. Ratunkiem jest podanie nalokson, który natychmiastowo odwraca działanie opioidów – mówi Mestosław.

Apokalipsa

Fentanyl stanowi przyczynę poważnych geopolitycznych napięć. Podczas ostatniego szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku prezydenci Chin i Meksyku zgodzili się co prawda na ściślejszą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, ale atmosfera pozostaje gęsta i trudno uznać, żeby sprawy zmierzały ku lepszemu. Kiedy Joe Biden dogaduje się z Xi Jinpingiem, DEA ostrzega przed półproduktami z Indii; kiedy najbardziej nieprzejednani członkowie Partii Republikańskiej wzywają do operacji militarnej przeciwko kartelom, prezydent Andrés Manuel López Obrador niby próbuje zarządzać kryzysem, ale też stanowczo sprzeciwia się ruchom Amerykanów na swoim terenie.

W tym samym czasie, jak piszą dziennikarze El País, apokalipsa trwa. Miasta zamieniają się w plan zdjęciowy Nocy żywych trupów; mordy latają na melanże z testerami, ponieważ fentanyl jest dosłownie wszędzie, więc załapać się na wyniszczające uzależnienie albo stracić życie można zupełnie nieświadomie, sięgając na przykład po torbę zielska z ulicy; Ylva Johansson, unijna komisarz spraw wewnętrznych ostrzega przed opioidową hekatombą, a dziennikarz Politico pisze o tym w tonie: macie już ten problem, ale jeszcze o tym nie wiecie.

Możliwie, że w niedalekiej przyszłości za symboliczny moment odnotowania tego problemu u nas w przestrzeni publicznej uznany zostanie tekst Newsweeka z początku marca – Jeden z najbardziej niebezpiecznych narkotyków wchodzi do Polski. „Będzie jak w USA”; rozmowa Dawida Karpiuka z Adamem Nykiem, socjologiem i terapeutą z warszawskiego Monaru. Młodzi ludzie po heroinę sięgają rzadziej. Znacznie częściej korzystają z leków opiatowych na receptę, które można bez wielkiego problemu dostać na czarnym rynku. Są łatwo dostępne i tanie. To nie jest kokaina, na którą nie każdego stać. Jeszcze rok, dwa lata temu wśród młodych ludzi eksperymentujących z substancjami chemicznymi, najpopularniejsze były tak zwane dopalacze. Teraz ich rolę przejmują leki, niestety także opiatowe. Xanax i inne benzodiazepiny to już stara śpiewka. W modzie są opiaty, a tu następny w kolejce jest fentanyl – mówi Nyk. Nie chcę straszyć, że za chwilę będziemy mieli sytuację jak USA... Nie chce, ale jednak straszy. Opiatowa moda już tu jest; nie musimy się na nią przygotowywać, tylko się w niej odnaleźć.

Można wyciąć albo wydrukować sobie ten artykuł na pamiątkę czasów, gdy brzmi to jednak jeszcze trochę jak opowieść z dreszczykiem. Od nas na finał jeden prosty trik, który lepiej przyswoić prędzej niż później. Na pewno najważniejsze jest sprawdzenie substancji testami kolorymetrycznymi i tym samym świadomość tego, co się przyjmuje. Fentanyl jest w formie białego proszku, więc można go pomylić ze stymulantami jak kokaina czy amfetamina i tym samym przyjąć nieświadomie bardzo dużą dawkę. W mojej książce „Haj, czyli jak nie szkodzić sobie i innym” opisałem zasady bezpieczeństwa przy stosowaniu wielu różnych substancji. W przypadku opioidów ograniczyłem się jednak tylko do tego, na co uważać i gdzie szukać pomocy, bo nawet stosowanie ich „zgodnie z zasadami” jest wysoce ryzykowne i wiąże się olbrzymim problemem uzależnienia czy śmierci z przedawkowania – ostrzega Mestosław.

Zobacz także:

GBL i GHB – jak to się stało, że płyn do czyszczenia felg stał się popularnym narkotykiem?

Fioletowy syrop zalewa polskie osiedla i zatruwa rap. Zacznijmy o tym mówić otwarcie

Aluminium szeleści, czyli jak i co ćpano w Polsce lat 90.?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0