Tęsknię za starym KęKę. Mija dziesięć lat od premiery „Takich Rzeczy”

Zobacz również:Tak, KęKę naprawdę nagrał pierwszy w historii diss na samochód
hq720.jpg
Fot. KęKę - Pamięć Zostaje (audio)

W utworze Safari sam przestrzegał, żeby nie tęsknić za starym KęKę. I choć pod względem życiowym miał pewnie rację, to scenie brakuje dziś tego swojskiego, miastowego gawędziarza, którego poznaliśmy dekadę temu na Takich Rzeczach.

Podwójna platyna za Siarę; potrójna za Nowe Rzeczy, Trzecie Rzeczy i Mr Kękę; poczwórna za To Tu. KęKę przeszedł grę o nazwie polski rap, do której oficjalnie wszedł równo 10 lat temu. To wtedy legalnie zadebiutował, wydając jeden z najbardziej oryginalnych, prawdziwych i bezpośrednich albumów w historii naszej sceny.

Takie Rzeczy mocno w eter, lubią taką rzecz

Wyjątkowość muzyki KęKę od początku nie polegała na konkretnych zabiegach artystycznych, nie chodziło o pionierskie brzmienie czy wybitną warstwę liryczną. Raczej o ogólną prawdziwość i swojskość. Takie Rzeczy trafiły do serc słuchaczy, bo były im niezwykle bliskie. Kęki opisywał codzienność, nie stosując skomplikowanych metafor, nie szedł w patetyzm czy pretensjonalizm. Trzeba wnieść sąsiadce siaty, to sąsiadce wnoszę siaty, kurwa – przedstawiał się w wydanym jeszcze przed Rzeczami kawałku Sentymental. A potem już na samej płycie dorzucił: Jestem zwykłym typem z wielkiej płyty, meble po trzy dychy, ja i emeryci jakoś se radzimy.

Właśnie o tę zwykłość chodziło. O brak kalkulacji, bezpośredniość i luz w pospinanym w tamtych czasach środowisku. KęKę z jednej strony nie miał potrzeby wielkiej wczuty, ale z drugiej był do bólu szczery. Nie szukał oryginalnych patentów, ale rozbrajał charyzmą, flow i poczuciem humoru. W utworze Znakomicie prowokacyjnie zniechęcał fanów do kupowania płyty: Jak chcesz, to kup, ja bym wolał kupić wódę. A w innych wersach puszczał oczko w kierunku własnego labelu, bez którego – jak nawija – sam by se poradził.

Pod przykrywką radomskiego cwaniaka, który na większość rzeczy ma wyjebane, na Takich Rzeczach KęKę zdecydował się na kilka niekonwencjonalnych rozwiązań. Zgrabnie opowiadał o tematach poważnych i luźnych, lirycznie mieszając zwrotki napisane na podwójnych rymach z wierszem białym. Do tego narzucił całemu projektowi reporterski styl, nie tylko przedstawiając rzeczywistość radomskich osiedli w utworach, ale też teledyskach. W promującym krążek klipie do singla Nigdy Dość nie zobaczymy żadnej sceny, w której by rapował. Nie ma w nim przewózki, machania rękami do kamery czy ziomali bujających się do bitu. Zamiast tego raper zabiera nas na krótki spacer po swoich rewirach.

Przed premierą Takich Rzeczy niektórzy mieli obawy, że konwencja może się wypalić, że KęKę nie pociągnie całego albumu na tej stylówce, że zwyczajnie słuchacze zaczną się nudzić. Wręcz przeciwnie – z kolejnymi trackami Kę zyskiwał coraz więcej fanów; coraz więcej osób zaczynało się z nim utożsamiać.

Jedno wam wypluwam: zmienia mi się życie

Przekaz na jego krążkach od początku miał dosyć unikalny charakter. Słuchając Takich, a potem Nowych i Trzecich Rzeczy, słuchacze wiedzieli, że za jego słowami idą czyny. Na wydaną przez Prosto trylogię trzeba patrzeć jak na opis drogi do trzeźwości; ukazanie trudnego procesu pracy nad sobą i własnym życiem. KęKę rapuje o nękających go demonach i o tym, że się zmienia, jeszcze raz rezygnując z górnolotnych haseł i trywialnych pseudomądrości. Kieliszki w dół, Zmysły czy Nic już nie muszę to autentyczne świadectwa walki z uzależnieniem.

W tej rzeczowej trylogii pojawiały się również kawałki otwarcie antysystemowe, które znów przy swojej prostocie nie były banalne ani wymuszone. Niepoprawność polityczna KęKę nie stanowiła próby wpisywania się w żadne nurty i odgradzała się od popularnych na początku drugiej dekady XXI wieku rapów patriotycznych. W Jeden Kraj panował sentymentalno-reporterski klimat, Świadomość to ludowy manifest, a Młody Polak to motywacyjny love-song do Polski i próba ukazania miłości do ojczyzny w codziennej gonitwie. W każdym z nich KęKę pokazał, jak robić współczesny patriotyczny rap – bez niebezpiecznego nacjonalistycznego odchyłu.

Scena się zmienia i to jest dobre

Z czasem spojrzenie KęKiego na świat ewoluowało, a wraz z nim ewoluował przekaz jego twórczości. To jednak nie wpłynęło na fanów, którzy, jak się okazało, dojrzewali razem z utworami. Wydane już we własnym labelu albumy To Tu, Mr KęKę i Siara to rap dla dorosłych, czyli coś, czego na scenie nadal brakuje. Wielu raperów gubi się, gdy słuchacze wyrastają z ich muzyki; nie umieją wpisać się w nowe trendy, a te stare już nikogo nie kręcą, co zaburza ich pozycję w środowisku. W takiej sytuacji znalazł się niedawno Białas, który stoi w rozkroku między muzyką poważniejszą a młodzieńczym buntem stanowiącym na początku kariery główny motor napędowy jego projektów.

KęKę nie miał z tym problemu. Oryginalne opowiadania o życiu rodzinnymi (Cesarz albo Awdgb z gościnnym udziałem kilkuletniego syna) połączone z sentymentalnymi balladami szybko kupiły słuchaczy.

Pytam: czy to koniec Kiki?

Przemiana KęKę zostawiła lukę w polskim rapie. Nikt nie umiał zająć jego miejsca po tym, gdy symbolicznie wstał z ławki pod blokiem. Nie pojawił się żaden nowy miejski gawędziarz, który z taką charyzmą umiałby opowiadać o szarej codzienności, i który rzucałby tak trafnymi przemyśleniami. Dlatego gdy KęKę otwarcie mówi o końcu kariery, można mieć wrażenie, że scena traci jednego z bardziej unikalnych graczy.

Nic nie piszę rok, może jakieś dwie gościnki. Umarł we mnie rap, choć był dwie dekady silny. Nie mówię o tym wam, no bo nie chcę siać paniki. Ale kiedy jestem sam, pytam, czy to koniec Kiki? – rapuje w przedostatnim, wydanym prawie dwa lata temu, singlu 2021. Od tego czasu dostaliśmy od niego kilka gościnek i prześmiewcze Możesz mi, w którym dissuje samochody KIA. To byłby dosyć oryginalny moment, żeby pożegnać się z muzyką. Ale coś nam podpowiada, że KęKę może jeszcze wrócić. Nie wróci jednak już jego bezczelny styl z debiutanckich Takich Rzeczy. I za tym mimo wszystko będziemy tęsknić.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Jędrzej, choć częściej występuje jako Jj. Najlepiej opisuje go hasło: londyński sound, warszawski vibe. W Drugim Śniadaniu regularnie miesza polskie brzmienia z tym, co dzieje się na Wyspach, dorzucając również utwory z amerykańskiej nowej szkoły. Afrowave, drill, trap - słyszymy się!