To są nasze pierwsze wrażenia po odsłuchu nowej płyty Taco Hemingwaya

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
pocztowka.jpg

Warszawski raper-portrecista po raz kolejny opublikował nowy materiał z partyzanta. Nie było więc innej opcji – rzuciliśmy wszystko, by posłuchać go uważnie i na świeżo podzielić się obserwacjami.

Musimy się wam do czegoś przyznać. Naprawdę uwierzyliśmy, że krążek Taco ukaże się dopiero w sierpniu. Listonosz sprawił nam jednak niespodziankę, więc chwilę po odebraniu Pocztówki z WWA, lato '19 zasiedliśmy do intensywnych redakcyjnych odsłuchów. Poniżej znajdziecie kilka rzeczy, które od razu rzuciły nam się w uszy.

1
Trójkąt Warszawski 2 – pięć lat później? No, prawie

W zapowiedzi Pocztówki z WWA, lato ‘19 mogliśmy przeczytać, że Taco rezygnuje z przerwy wydawniczej, by uciec od autotematyzmu i pokusić się o społeczną, miejską narrację. Po części tak właśnie się stało. Prawdopodobnie od czasów Umowy o dzieło nie był w tak niewielkim stopniu skupiony na sobie. Co nie zmienia faktu, że w jego przypadku ten stopień i tak pozostaje wysoki. Przecież to właśnie dlatego w połowie dekady został okrzyknięty everymanem, że pisząc na swój temat potrafił naszkicować portret pewnego segmentu pokolenia.

W wywiadzie, towarzyszącym płycie Café Belga mogliśmy przeczytać: Nigdy nie poczuwałem się do bycia głosem kogokolwiek. Mogłem poruszać kwestie istotne dla danej grupy, ale to nie znaczyło, że od razu jestem jej ambasadorem. Podejrzewam, że początek mojej popularności wziął się stąd, że byłem everymanem dla słuchacza z konkretnego segmentu, który okazał się spragniony kogoś, kto mówi właśnie o nim. Teraz moje życie jest już zupełnie inne. Nie mogę więcej opowiadać, że nie stać mnie na dobre piwo pod koniec miesiąca. Także, jeśli kusi nas, by zestawić Pocztówkę z Trójkątem, to wypada jednak odnotować, że po pierwsze - nowy materiał pozbawiony jest cech fabularnych, a po drugie – charakteryzuje go raczej elitaryzm niż egalitaryzm. Filip nikogo nie udaje i nie zamierza się krygować. Dokonuje obserwacji z perspektywy überpopularnego wykonawcy, a jego świat dawno przestał być światem wyboru między Grolschem, a Łomżą. Pocztówka z WWA, lato ‘19 jest... pocztówką z końca wielkomiejskiego łańcucha pokarmowego.

Istotnym novum jest ponadto finał Kabrioletów. Taco nigdy dotąd nie prezentował takiego społeczno-politycznego podejścia.

2
Grunt to być dobrym gościem

Zaproszenie do współpracy kilku artystów dużego formatu wiąże się tak naprawdę z niewielkim ryzykiem – nawet jeśli są oni z zupełnie różnych bajek. Sęk w tym, by dopiąć terminy, złapać chemię i dobrze rozpisać wspólną sztukę, bo przecież koniec końców chodzi o złoty środek, a nie popisówkę i przekrzykiwanie się.

W Pocztówce swoje udziały ma sześcioro artystów, czyli zarazem dużo i niedużo. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że taki, a nie inny skład osobowy był eksperymentem na żywym organizmie – konia z rzędem temu, kto przewidywał parę tygodni temu, że w jednej z kawalin udzieli się Kizo. I to udzieli się tak, że faktycznie dobrze to zagra, bo będzie stanowić nie tyle wyzwanie dla gościa, ile dla samego gospodarza i jego zdolności adaptacyjnych.

Wyróżnianie któregokolwiek z featujących jest ciężkim zadaniem, tym bardziej na świeżo, ale można z całą pewnością powiedzieć, że leciutko brytyjski club-banger WWA VHS wyszedł Rasowi na dobre, a nawet lepsze, a Pezet, który zaprzągł do podkładu agresywną nawijkę, wraca powoli do wysokiej formy. Prawdziwym kozakiem okazał się jednak Dawid Podsiadło, który swoimi gościnkami zasugerował, że gdyby zgadał się z Taco na stricte rapowaną płytę, to w duecie mogliby przebić sukcesy komercyjne Taconafide – i to wcale nie dlatego, że obaj panowie są po prostu gwiazdami z pierwszej ligi.

Na osobne słówko zasługuje też wspomnienie nieżyjącego Leha, które było raczej rzeczą z gatunku nieoczywistych. Tak się upamiętnia – nomen omen – gości, którzy robili ważne i dobre rzeczy.

3
(Quasi-) mixtape'owość raczył nam wrócić Pan

Mixtape'y to w Polsce temat rzeka – głównie dlatego, że rodzimi raperzy od lat niechętnie publikują takie materiały, zupełnie tak, jakby wypuszczanie linii w tej formule było ich fatalnym marnowaniem.

Pocztówki mają jednak sporo naleciałości związanych z tą konwencją, co zupełnie nie jest wartościujące pozytywnie czy negatywnie. Ot, to po prostu fakt formalny. Chociaż na tym krążku nie pojawia się pełnoprawny hosting, to słychać jego elementy. Stała, często wykorzystywana do spajania tracków wrzutka Pocztówka z Warszawy, lato 2k19, na zdrowie oraz dopowiadanki kolejnych gości w ostatniej części Kabrioletów są tego najlepszym przykładem.

Warto zauważyć też, że ogólnie wszystkie warstwy materiału wpisują się w klimat szeroko pojętego mixtape'u. Dobra, są tu autorskie produkcje, a nie bity ściągnięte z satelity, ale widać luz kompozycyjny – Pocztówki to wór, do którego wrzucono i najdalsze wykrętki dźwiękowe, i boom bapy z cutem i skreczem, i wszystko, co można sklasyfikować jako pomiędzy. Ten wspomniany luz słychać też w nawijce, no i przede wszystkim liniach, które są błyskotliwe, ale na dobrą sprawę nie stanowią sztywnego zbioru ściśle podporządkowanego nadrzędnej myśli.

Krótko mówiąc: wolność, mądrość i zabawa formą na sztandary. Można byłoby wręcz pomyśleć, że to tylko zapowiedź czegoś od A do Z skoordynowanego, co uderzy w tym wspomnianym sierpniu, ale po prostu poczekajmy.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.