TUZZA i „FORZA”: smak sukcesu jest całkiem mdły (RECENZJA)

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Tuzza
Tuzza / mat. pras.

Po raz pierwszy w swojej karierze, Ricci i Benito podążają za innymi. Miał być piąty bieg, a wszedł wsteczny.

TUZZA już od pierwszego singla na swoim włoskim customowym silniku wyprzedzała cały peloton o dwa zakręty. Fino Alla Fine zaprezentowało wizję polskiego trapu, który ma swój oryginalny, przefiltrowany przez couldrapowe wpływy, smak. GIARDINO kontynuowało dźwiękowe poszukiwania, przede wszystkim doprawiając całość mrocznymi akcentami – efektem było smoliste risotto podlane sepią. Supersmaczne, chociaż niełatwe w konsumpcji.

Mogę spróbować ścigać się z Riccim i Benito próbując dopasować kolejne italianizmy do opisu ich dokonań. Ale po co mam próbować, jeśli słychać, że sami zainteresowani muszą coraz głębiej grzebać w słownikach i encyklopediach. FORZA w swoim zamierzeniu jest pokazem mocy – ale to power trip oparty na automatyzmach, które sygnalizują spoczynek na laurach. W warstwie lirycznej oczywistym wydaje się, że oparta na zapożyczeniach z ziemi włoskiej konwencja zaczyna się wyczerpywać się lub potrzebuje poważnego odświeżenia – metafory i porównania, którymi posługują się chłopaki z TUZZY nie są już w większości w połowie tak interesujące, jak na poprzednich płytach. Tekstowe koncepty, na których opierali swoje numery i poszczególne rymy w większości rozmywają się i idą w stronę konwencjonalnej przewózki. FORZA to opowieść o facetach, którym faktycznie się udało – na poziomie muzycznym zyskali uznanie oraz solidny fanbase oraz sprawdzili się w biznesie otwierając popularną restaurację w dobrym punkcie stolicy i wypuszczając własne wino. Czas wygodnie rozłożyć się na kline i zajadać winogronami.

To, co na GIARDINO wyrażane było metaforami, na FORZIE przekazywane jest bezpośrednio. Wiem, że każdy wybór swą cenę ma / Choć drogi się rozeszły nie zmieniłem się ja; Jesteśmy wybuchowi, a one to rakiety / Chcą złote pierścionki, po to nam kastety – tajemnica obecna na poprzednich krążkach duetu w dużej mierze zostaje wyparta przez banał. Podobnie sprawy mają się w warstwie muzycznej. Benito i Ricci stracili dużą część swojego prekursorskiego ducha i pierwszy raz w trakcie swojej 5-letniej obecności na scenie wydają się podążać za innymi lub być częścią ławicy. Nie mogę mieć do nich pretensji o to, że zmieniają swoje brzmienie – panta rei, a ruch jest podstawą sukcesu. Igła busoli co rusz wskazuje nowe kierunki, a obaj MC podążają za nią z bardzo różnymi skutkami.

Drillowy bit w otwierającym, tytułowym numerze wykorzystują do przetestowania swojego najintensywniejszego delivery – z niezbyt przekonującym rezultatem. Podobnie napompowane KONSTELACJE próbują wykreować potężny refren, który siada tylko częściowo. ULICE SIĘ ZMIENIŁY oraz RÓŻE I PISTOLETY zdają się miałkie na większości poziomów. Generyczne utwory przecinają próby wyjścia ze strefy komfortu. BOMBONERA na papierze oszałamia – sampel z J’adore Hardcore Scootera, chór kibiców oraz linijki o południowoamerykańskim futbolu mogły się złożyć na coś pionierskiego. Ale efekt jest zwyczajnie pokraczny. Podobnie jak CHIELLINI. Oda do Waluigiego włoskiej piłki w muzycznej warstwie inspiruje się innym Giorgio – Moroderem. Skrzący się disco house autorstwa Borucciego wydaje się wymuszonym stylistycznym eksperymentem na granicy muzycznego żartu.

Dziwność zabiegów wokalnych i instrumentalnych detali, obok lirycznej przenikliwości obu raperów, była jednym z największych atutów grupy. Ale także czynnikiem zwiększającym próg wejścia dla szeregowych odbiorców i odbiorczyń polskiego trapu. Na FORZIE, mimo wszystkich linijek o wyjebaniu na całą scenę i graniu we własnej lidze, duet nigdy nie zdawał się tak wygłodniały odtworzeń w radiu i na Youtube. Czy cała tracklista jest tak dyskusyjna? Gwoli ścisłości, nie. 8 BILA to potężny banger z dużą liczbą dobrych punchline’ów. FULL METAL JACKET dostarcza z kolei najlepszy na całej płycie, sprytnie pokiereszowany, ale zaraźliwy refren dostarczony przez GSP. W większości niestety, na FORZIE dominują generyczne pomysły i niewykorzystane szanse. Rzadko piszę recenzję ze smutkiem. TUZZA pierwszy raz w swojej karierze rozczarowuje. Ale to wyłącznie kwestia wysokiego standardu, który wcześniej ustanowiła. Inni nadal będą się od nich uczyć.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.
Komentarze 0