Najnowsza propozycja króla symetrycznych ujęć została przyjęta raczej chłodno. Najwyraźniej kompletnie nie rusza to producentów, bo Wes Anderson nie schodzi z planu zdjęciowego.
O pierwszym z tych filmów wiadomo już od jakiegoś czasu, ale z obowiązku dziennikarskiego wypada przypomnieć. W 2021 roku Netflix wykupił firmę Roald Dahl Story Company posiadającą prawa do tekstów słynnego brytyjskiego pisarza Roalda Dahla, autora m.in. Charliego i Fabryki Czekolady czy Matyldy. Wtedy ogłoszono, że Netflix weźmie na warsztat opowiadania z kolekcji The Wonderful Story of Henry Sugar and six more z roku 1977. I że za reżyserię jednego z nich, The Wonderful Story of Henry Sugar, będzie odpowiadać Wes Anderson. To historia mężczyzny, który nauczył się... widzieć bez użycia oczu. W rolach głównych Benedict Cumberbatch, Ben Kingsley i Ralph Fiennes, film ma trwać zaledwie 37 minut, ale za to już niedługo pojawi się na Netfliksie. Niedługo, czyli w drugiej połowie 2023 roku. A przecież to nie pierwsze spotkanie reżysera z prozą Dahla, przecież pamiętamy, co wyszło z Fantastycznego Pana Lisa.
Skoro to Dahl, historia może być mocno andersonowska. Barwna, raczej wesoła, ale z nutką refleksji. Tego chyba nie będzie można powiedzieć o kolejnym pełnometrażowym filmie reżysera, o którym opowiedział w rozmowie z francuskim Le Monde. Tak, tak – Wes Anderson nie robi sobie wakacji i wraca na plan. Tym razem będzie kręcić film szpiegowski, w dodatku z mocno nakreśloną relacją ojciec-córka. I jeszcze jedno – będzie mrocznie. Nawet nie smutno – bo u Andersona to smutno już było, choćby w Genialnym klanie – tylko mrocznie. W roli głównej Benicio del Toro, który zadebiutował u Wesa Andersona w Kurierze Francuskim. W tym przypadku data premiery nie jest jeszcze znana.
Na razie łapcie naszą recenzję Asteroid City, który jest jeszcze do obejrzenia w polskich kinach.