Z NOGĄ W GŁOWIE. Miasto-symbol. Jak Cracovia i Wisła reprezentują krakowskość

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Ekstraklasa
Norbert Barczyk/Pressfocus

Kraków w polskiej tradycji jest miastem szczególnym. Przez lata pełniąc funkcję symbolu polskości, wykreował liczne skojarzenia, które nierozerwalnie się z nim wiążą. Oba tamtejsze kluby przez 116 lat istnienia naturalnie wpisały się w krajobraz miasta. I bezwiednie podzieliły się jego insygniami.

Gdy w niedzielę piłkarze Cracovii i Wisły będą znajdować się w tunelu prowadzącym na murawę, z głośników stadionu przy ulicy Kałuży popłynie melodia hymnu skomponowanego przez Macieja Maleńczuka. Kilkanaście tysięcy kibiców na początek wyśpiewa słowa “Kraków to stolica Polski”. Choć status miasta stołecznego Kraków stracił już ponad czterysta lat temu, w polskiej tradycji nie przestał być punktem centralnym. Symbolem Polski i polskości. A Wisła i Cracovia obficie czerpią z tego, co cały kraj kojarzy z Krakowem.

O specyficznej roli Krakowa w polskiej historii pisał w publikacji “Nowi mieszczanie w nowej Polsce” profesor Paweł Kubicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który podkreślał, że w przeciwieństwie do Warszawy Kraków nie zapisał się w polskiej historiografii heroicznymi czynami obrony miasta czy powstaniami. Miał jednak do odegrania inną rolę. “W specyficznym kontekście drugiej połowy XIX wieku, w dobie autonomii galicyjskiej, jako była stolica, miejsce koronacji i pochówku polskich monarchów, Kraków stawał się centralnym symbolem polskiej idei narodowej nieistniejącego państwa. […] Skala oddziaływania panteonów narodowych przy niewielkiej przestrzeni Krakowa sprawiała, że symbolika “grobu ojczyzny” zdominowała ówczesne narracje miasta, z całej jego tkanki tworząc sacrum narodowe. Ta symbolika przez długie lata silnie wpływała na obraz miasta” - twierdził.

To w czasach autonomii galicyjskiej powstawały oba ekstraklasowe kluby. Ich niekończące się kłótnie o to, który z nich jest starszy, podkreślanie, kto jako pierwszy zdobył mistrzostwo Polski, też bardzo dobrze wpisują się w obraz Krakowa jako miasta “odwiecznego”, zachowującego “bruk, po którym stąpali królowie”. Odwoływanie się do galicyjskich tradycji, powszechne w wielu dziedzinach, jest silnie widoczne także w przypadku obu klubów. Zresztą styl gry, nazywany “krakowską piłką”, oparty na wielu podaniach i grze kombinacyjnej, uwielbiany po obu stronach Błoń, też ma źródła jeszcze w czasach galicyjskich i został do Krakowa przywieziony z Wiednia.

SYMBOLE WZGÓRZA WAWELSKIEGO

Podział symboli Krakowa dobrze było widać niedawno, gdy społeczność “Białej Gwiazdy” żegnała Stanisława Sękiewicza, który przez lata przebierał się na meczach Wisły w strój Smoka Wawelskiego. Potwór, od którego pokonania przez Kraka miało wziąć początek miasto, nierozerwalnie kojarzy się z Wisłą. Nie chodzi tylko o klubową maskotkę. Spotkania na stadionie przy Reymonta rozpoczynane są od odtwarzanego z głośników ryku smoka, a autokar, którym piłkarze podróżują na mecze, nazywany jest “Smoczycą”. Cracovia grająca symboliką Smoka Wawelskiego nie byłaby naturalna. Zwłaszcza że sam Wawel też kojarzy się z Wisłą poprzez jej hymn klubowy, zaczerpnięty z polskiej pieśni patriotycznej i rozpoczynany słowami “Jak długo na Wawelu, Zygmunta bije dzwon”. Jednym wersem złapane wszystkie symbole wzgórza wawelskiego.

Derby Krakowa
Tomasz Folta/Pressfocus

LAJKONIK I HEJNAŁ

Na pogrzeb wiślackiego smoka wybrał się Lajkonik, który od lat towarzyszy meczom Cracovii. Brodaty jeździec na koniu kojarzy się z miastem nie mniej niż Smok Wawelski. Podobnie jak hejnał, do dziś odtwarzany dla całej Polski codziennie w południe w programie pierwszym Polskiego Radia. Przy jego akompaniamencie odbywają się pierwsze kopnięcia na stadionie Pasów. Oprawa meczowa obu klubów jest związana z symbolami, które się nie pokrywają, ale jednoznacznie kojarzą się z miastem, w którym funkcjonują oba kluby.

MIEJSCOWE NAZWY

Same nazwy derbowych rywali także w sposób jednoznaczny odnoszą się do Krakowa. “Pasy” grają od zawsze pod łacińską nazwą miasta, która funkcjonuje do dziś w niektórych językach romańskich, jak hiszpański czy włoski. To sprawia, że za każdym razem, gdy media z tych krajów informują o transferze zawodnika do Wisły i tak, chcąc nie chcąc, używają też nazwy jej lokalnego rywala. Klub wykorzystał zresztą tę zbitkę w marketinowym haśle “Cracovia znaczy Kraków”. Wisła z kolei, choć jest najdłuższą rzeką w Polsce i funkcjonuje jako jeden z symboli Polski (“kraju nad Wisłą”), najmocniej kojarzy się z Krakowem. Choć klubów o nazwie Wisła jest w Polsce dziesiątki, nazwa Wisła Kraków skleiła się przez ponad wiek najmocniej. Choć rzeka przepływa też przez Warszawę i Gdańsk, trudno sobie wyobrazić nazwę “Wisła Warszawa” (choć taki klub funkcjonuje w siatkówce kobiet), czy “Wisła Gdańsk”. Kraków i Wisła w zbiorowej wyobraźni zlały się ze sobą.

LOKALNA GWARA

W ciekawy sposób do wizerunku krakusów odniosła się w ostatnich latach Cracovia w swojej akcji marketingowej opartej na charakterystycznej regionalnej gwarze, czyli mówieniu “po krakosku”. Główne hasło kampanii brzmiało: “Wychodzę na pole, chodzę na Cracovię”. W codziennym życiu osoby z Krakowa czy Małopolski można najłatwiej rozpoznać właśnie po tym, jak określają wychodzenie na zewnątrz. Podczas gdy większość Polski wychodzi “na dwór”, Małopolanie są bardzo mocno przywiązani do “pola”. Cracovia wykorzystała więcej gierek sugerujących, że ci “prawdziwi, rodowici” krakusi są związani właśnie z nią. W oficjalnej klubowej komunikacji używała słów “przyjdźże”, “chodźże”, “kupże” funkcjonujących właśnie w lokalnej gwarze.

ŻYDOWSKIE DZIEDZICTWO

Choć Kraków funkcjonuje jako symbol Polski i polskości, charakteryzowała go przez lata otwartość i wielokulturowość. Dziś objawia się ona w mnogości języków, które można usłyszeć na tutejszym Rynku, kiedyś było tak przede wszystkim przez obecność diaspory żydowskiej. Nie była ona charakterystyczna wyłącznie dla Krakowa, ale próżno znaleźć dzielnicę, która podobnie jak Kazimierz eksponowałaby do dziś tamtejszą kulturę i żydowskie ślady. Także ta część wizerunku miasta została sprzęgnięta z klubem. Wprawdzie Cracovia nigdy nie była klubem żydowskim, a jej polskość podkreślają do dziś biało-czerwone barwy, została założona jako klub środowiska akademickiego i cechowała się w latach międzywojennych sporą otwartością, która sprawiła, że klub był nazywany “Żydami” już dziesiątki lat temu. Określenie to nie jest traktowane przez środowisko Cracovii jako obelga i zostało przyjęte jako element tożsamości. Na meczach wywieszana jest flaga “Naród wybrany – Cracovia Pany”, stadion “Pasów” nazywany jest przez kibiców “Ziemią Świętą”, a nawet tamtejsza bojówka przyjęła nazwę “Jude Gang”, a derby nazywa się “Świętą wojną”. Żydowskie ślady Krakowa zachowały się więc także w piłce.

TRADYCJA PAPIESKA

Jednocześnie jednak Cracovia mocno kojarzy się z polską tradycją katolicką. To metropolitą krakowskim był Karol Wojtyła, zanim został wybrany na papieża. W mieście do dziś znajduje się wiele papieskich śladów, łącznie z najsłynniejszym, czyli oknem papieskim na ulicy Franciszkańskiej. Ze względu na klubowe sympatie Wojtyły, to dziedzictwo w pełni kojarzy się z Cracovią, o której wyniki Jan Paweł II regularnie dopytywał w Rzymie. Choć odwołania do papieża Polaka wciąż znacznie częściej można spotkać na stadionie Cracovii, jest to postać łącząca, a nie dzieląca oba kluby. Na audiencji w Watykanie byli u niego zarówno piłkarze “Pasów”, jak i “Białej Gwiazdy”, a zorganizowana po jego śmierci na stadionie przy ulicy Kałuży msza pojednania była jednym z najwznioślejszych momentów w historii współistnienia obu klubów.

BŁONIA JAKO SYMBOLICZNA GRANICA

Błonia, na których odbywały się papieskie msze, funkcjonują natomiast jako symboliczna granica między oboma klubami. Ziemia wspólna albo niczyja. Bardzo często mówi się o “drugiej stronie Błoń”, jako tym, co dzieje się w Wiśle albo Cracovii. Własna strona często jest wartościowana jako “lepsza” albo “właściwa” strona Błoń. Miejscem symbolicznie wspólnym dla obu klubów jest natomiast Rynek wraz z Kościołem Mariackim oraz pomnikiem Adama Mickiewicza. Wprawdzie przez lata cała Polska regularnie oglądała wieszcza z zawieszonym na szyi szalikiem “Białej Gwiazdy”, ale wynikało to głównie z tego, że to Wisła miała w tym czasie więcej powodów do świętowania. Kiedy jednak Cracovia fetuje, też zbiera się w centralnym punkcie miasta. Tak było choćby w 2004 i 2013 roku po powrocie do Ekstraklasy. Choć niechęć między kibicami, a nawet władzami obu klubów jest odczuwalna i niezaprzeczalna, w przestrzeni symbolicznej miasta jednym i drugim udało się pomieścić tak, by dla każdego pozostały niepodważalne ślady, że mowa o drużynach bardzo krakowskich. A tak silne zakorzenienie jednych i drugich w lokalnej tradycji jeszcze mocniej potęguje wyjątkowość tych derbów.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.