DETALE I NIUANSE. Jesteś za Barceloną czy Realem? Kastylijską prowincję ciągnie do największych

Zobacz również:Memphis Depay działa na wyobraźnię. Uczucie z Barceloną od pierwszego wejrzenia
BarcelonaReal-111763182.jpg
Fot. Jasper Juinen/Getty Images

Drugim najczęściej wspieranym klubem w stolicy Katalonii nie jest Espanyol, a Real Madryt. Tylko 12 z 50 hiszpańskich prowincji deklaruje, że pierwszym klubem w okolicy jest ktoś inny spoza wielkiej dwójki. Bywało tak, że nawet w Maladze czy Granadzie ich lokalne dumy stawały się tylko dodatkiem.

Badania CIS zostały wykonane w 2014 roku, ale nie spodziewamy się, aby drastycznie straciły na wartości. Sytuacja mogła się delikatnie zmienić w niektórych regionach, na wartości zyskało między innymi Atlético, ale krajobraz pozostał podobny. Czy ruszysz na północ delektować się kuchnią i naturą, czy osiądziesz na gorącym południu, punkt odniesienia będzie podobny. Kiedy spytasz przeciętnego Hiszpana o piłkarskie sympatie, w zdecydowanej większości przypadków ograniczą się do Barcelony lub Realu Madryt. Nawet jeśli pod nosem mają europejskie puchary czy inne ekipy przyciągające na stadion kilkadziesiąt tysięcy widzów.

To już stały motyw w tym kraju. Pamiętajmy, że nie mówimy o zjadaczu słonecznika albo karnetowiczu, tylko kibicu, który ma do piłki pewien sentyment, ale nie siada namiętnie do piątkowych spotkań. Takich z pewnością więcej niż tych zaangażowanych. Zwykle Hiszpanie wspierają więcej niż jedną drużynę: opowiadają się za jakimś dużym graczem, lecz również stawiają na lokalny patriotyzm. Ale kiedy przyjdzie im wybrać, emocje bywają silniejsze wobec tych będących na ustach całego świata. W końcu tyle się o nich mówi, trzeba być na bieżąco. Wstydem byłoby nie określić się po którejś stronie, kiedy dochodzi do El Clásico.

Futbol jest tak powszechnym elementem codzienności, że wypada się nim zainteresować. Starsza pani będzie wiedziała, kim jest Isco, bo cała rodzina weekendami chodzi w bieli. Nawet jeśli nie śledzisz z wypiekami na twarzy każdej kolejki, zapewne włączysz się do dyskusji, czy Neymar wróci do Barcelony. To kluby, które elektryzują jak żadne inne, ale zarazem nie doprowadzają do niezdrowych uczuć na ulicach.

Nikogo nie powinno zdziwić, że w turystycznej Maladze prędzej kupimy szaliki Barcy czy Realu niż lokalnej dumy z La Romareda. Jest kilka silnych ośrodków jak Bilbao, Sewilla czy Walencja, gdzie jednoznacznie będą się opowiadali za swoimi, lecz sporo dużych miast zostało „wciągniętych” przez manię wielkości. Częściowo wynika to z dużej liczby turystów, migracji, napływających przyjezdnych. Globalizacja sprawiła, że Juan na nadmorskim straganie w Vigo musi zaopatrzyć się w dziesięć szalików mistrza i wicemistrza oraz trzy lokalnej Celty, aby rzeczywiście odpowiedzieć na wymagania rynku.

mapa-1-1.png
Ulubione kluby w każdej prowincji Hiszpanii. Źródło: CIS / Jot Down

Dane CIS – choć przyjęte z pięcioletnim dystansem – mogą robić wrażenie. Połowa Hiszpanów, bez względu na płeć czy wiek, deklaruje zainteresowanie futbolem. Statystyki pokazują, że około 60-65 procent z nich to sympatycy wielkiej dwójki. Zapewne między 5 a 10 procent zakręci się popularność Atlético, bo kilka lat wstecz wynosiła 6 procent. Klub ze stolicy mocno jednak zyskał na znaczeniu. Po 3 procent przydzielimy fanom Athletiku, Valencii czy Betisu.

W tej wnikliwiej analizie deklaracji kibicowskich jedynie w 12 z 50 hiszpańskich prowincji wyszło, że najpopularniejszym klubem nie jest Barcelona ani Real. Kibice mieli określać swoje kluby pierwszego, drugiego oraz trzeciego wyboru. Weźmy też pod uwagę, że w niektórych, tych mniej znanych prowincjach, czasem brakowało satysfakcjonującej liczby badanych.

Okazało się, że kraj zdominował Real Madryt. W tym wypadku nie ma nienawiści do stolicy, tylko chęć utożsamiania się z jej dumą. Przecież Real zawsze kojarzył z wypinaniem piersi po kolejne ordery. To klub wielkich transferów i głośnych nazwisk. Lubiący udowadniać swoją wyższość, co przyciągnęło mnóstwo osób. Zwłaszcza centrum kraju i południe zaznaczyło się uwielbieniem do Królewskich. Barcelona, co jasne, okazała się popularna w Katalonii czy między innymi okolicach Leon.

Zwykle tam, gdzie drużyna nie jest w stanie powalczyć o coś więcej, mieć aspiracji pucharowych, zbudować ciekawy projekt, ludzie ograniczają się do wspierania gigantów. Przecież każdy chce wygrywać. Dopiero w metropoliach z mocnymi ekipami największe emocje wywołują właśnie lokalne kluby.

grafico-1.png
Wyliczenia deklaracji kibicowskich wg prowincji. Źródło: CIS / Jot Down

Na przykład w Asturii, Kantabrii, Valladolid czy Pontevedrze wcale nie dominują giganci. Tam wolą Sporting Gijón, Racing Santander, Real Valladolid czy Celtę Vigo. W ich przypadku między 30 a 50 procent ankietowanych opowiadało się za regionalnymi drużynami. Ponad połowa zdecydowanie wybierała mocne kluby w dużych miastach – tak jak Valencię w Walencji, Real w Saragossie, Deportivo w La Corunii czy Betis w Sewilli. W przypadku północy – Realu Sociedad, Osasuny czy Athletiku – nie ma już żadnych wątpliwości. Kolejno w Gipuzkoi, Nawarze czy Bizkai ponad 70 procent fanów opowiada się za miłością całego regionu. W tych prowincjach nie chcą słyszeć o żadnych wielkich, rozpoznawalnych. Mają swoją silnie zakorzenioną tożsamość, co widzimy nie tylko na trybunach. Ale po własnym języku i pobudkach niepodległościowych.

W Lleidzie znajdziemy procentowo największe skupisko kibiców Barcelony, a w Jaén Realu Madryt. Wcale nie w najbliższym otoczeniu stadionu, bo tam przecież mieszka również wielu przyjezdnych. Z innych miast, krajów, kontynentów. Albacete, La Rioja czy Baleary nie mogą się zdecydować między dwójką gigantów. Dzielą się mniej więcej po równo.

I choć wcale Hiszpanie nie są przeciwnikami wspierania lokalnych społeczności, wręcz przeciwnie, wyrażają z nimi wielkie zżycie, to jednak w futbolu najlepiej smakuje sukces. Trofea i piękne historie. Idole jakich mają dzieci w każdym zakątku świata. Dlatego Andaluzyjczyk chętnie pójdzie na Malagę, obejrzy mecz juniorów czy dojedzie na spotkanie innej andaluzyjskiej ekipy. Ale jak przyjdzie co do czego, najważniejsze będzie, czy mistrzostwo zdobędzie ich Real albo Barcelona.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.