W sam raz żeby popsuć sobie nastrój przed majówką. Nie może być zbyt wesoło.
Smutne filmy dzielimy na dwie kategorie. Depresyjne, czyli takie, które nie wywołują smutku jako takiego, ale całościowo wpędzają w głębokiego doła. Zwykle pomaga w tym odpowiednio dobrana muzyka, sugestywne zdjęcia, konkretny temat. Przykład? Niech będzie Requiem dla snu. Ale i choćby Ona, pokazująca, w jak przerażającą stronę zmierza cywilizacja i stopniowy zanik relacji międzyludzkich.
Druga kategoria to wyciskacze łez. Z reguły dotyczą śmierci albo trudów oswajania się z czyimś odejściem. Sztandarowy przykład to Gwiazd naszych wina (ewentualnie zeszłoroczny Babyteeth, ale u nas w redakcji nie wszyscy są jego admiratorami). Gdzieś pośrodku tych dwóch opcji znajduje się Blue Valentine, gdzie niby mamy rozpad małżeństwa konkretnej pary, ale przy tym całość tak mocno podważa sensowność związków jako takich, że trudno po seansie nie usiąść i zastanowić się jak Chylińska: czy warto było szaleć tak?
Wybrana przez nas piątka zapełnia zapotrzebowanie fanów obu tych biegunów smutnego kina. To pozycje z Netfliksa, masowe, ale nie zgrane - wielu z was być może nie widziało ani jednego z tych tytułów. Zbliżający się weekend jest dobrą okazją, by nadrobić temat.