Ncuti Gatwa, który wcielił się w rolę Erica Effionga, zdobył się na graniczną szczerość w wywiadzie dla wrażliwego społecznie magazynu.
Droga do szeroko rozumianego sukcesu w kinematografii bywa czasem bardzo kręta. Jedni latami grywają w tych czy innych produkcjach, czekając na rolę, która zmieni ich życie zawodowe, drudzy już za młodu wyświetlają się na cały świat, a potem muszą walczyć o choćby ułamek dawnej sławy i pokazanie potencjału.
Można byłoby więc pomyśleć, że Ncuti Gatwa wygrał los na loterii. Nieznany szerzej aktor epizodyczny wywindował swoje akcje na rynku dzięki hitowemu serialowi Sex Education i można zakładać, że to nie ostatni grubszy projekt, w którym będzie uczestniczył w swojej karierze. To jednak tylko najbardziej medialna i cukierkowa część jego życia, o czym przekonuje wywiad, którego udzielił brytyjskiemu pismu The Big Issue.
Ważna uwaga: tytuł został założony w 1991 roku jako pomoc dla bezdomnych. Wspomniani stali się jego ulicznymi sprzedawcami, dzięki czemu mogli legalnie zarobić pieniądze na swoje utrzymanie. Gatwa wyprowadził się ze Szkocji do Londynu, gdy miał 21 lat (w tym roku kończy 28). Jak wspomina, nie tylko chodził na przesłuchania do różnych produkcji, ale też imał się wielu tymczasowych prac, by móc utrzymać się na powierzchni w tej angielskiej metropolii. Mimo tego miał duże problemy finansowe, które nie pozwalały mu na wynajęcie czegokolwiek sensownego.
Choć zabrzmi to szokująco, jeszcze pięć miesięcy przed Sex Education musiał wydzwaniać do przyjaciół, pytając, czy ktoś mógłby go przenocować. Ba, w rozmowie podziękował raz jeszcze swoim najbliższym, którzy doładowali mu londyńską kartę miejską, żeby mógł w ogóle pojawić się na przesłuchaniu do tej produkcji.
Przyznacie sami – trudno o bardziej inspirującą historię z happy endem. I trudno też nie trzymać kciuków za tego Brytyjczyka o rwandyjskich korzeniach. Props!