To pokłosie gróźb, które Margera wysyłał Jeffowi Tremaine'owi.
W lutym donosiliśmy o awanturach, jakie odbywają się na planie kolejnej części pełnometrażowego Jackassa. Ich źródłem jest zmagający się z problemami psychicznymi Bam Margera. Oskarżał ekipę, że przywłaszczali sobie jego pomysły, wymuszali na nim regularne badanie się alkomatem i przyjmowanie środków antydepresyjnych. To jest bardzo śliska sprawa. Wewnętrzne demony Margery są znane każdemu, kto choć trochę interesuje się losami ekipy Jackass. Mogło być tak, że Bam był podczas nagrywek w na tyle złym stanie, że trudno było z nim pracować. Ale mogło też być zupełnie inaczej. Pewne jest jedno - dla dobra Margery, sprawa musi zostać dogadana, zwłaszcza, że sam zainteresowany przebąkiwał też w nagraniach o myślach samobójczych. A tu już zapala się czerwona lampka - facetowi trzeba jak najszybciej pomóc - pisaliśmy.
Chwilę później okazało się, że pomoc faktycznie przyszła. Ekipa Jackass nie odwróciła się od starego kumpla i wsparła go w walce z chorobą. Niestety wygląda na to, że ostatnie wydarzenia położyły kres jakimkolwiek relacjom na linii Margera - reszta teamu.

Wszystko w związku z rewelacjami, jakie wypłynęły z jackassowego obozu. Okazuje się, że Bam Margera dostał trzyletni sądowy zakaz zbliżania się do reżysera, Jeffa Tremaine'a. Nie może też kontaktować się z jego żoną i dziećmi na odległość stu jardów. To kara za wiadomości, jakie Margera wysyłał do Tremaine'a. Spójrz na swoje dzieci i wypisz ten czek. Podpisz swoją głupią umowę, zanim nie będziesz bezpieczny - miał pisać Bam. Przyznacie - grubo. A przecież na Instagram trafiały już filmiki, w których oskarżał Tremaine'a i Johnny'ego Knoxville'a o to, że go odrzucili, kiedy ich potrzebował.
Szczerze? Trochę nie widzimy sensu, żeby w tej sytuacji kolejna część Jackass w ogóle powstała. Trudno byłoby maskować autentyczne dramaty filmową serią radosnych wygłupów, a widzowie już nie kupiliby ich jako kolektywu - wydarzenia w ich teamie tylko pokazują, że niektórym członkom jest do siebie dalej niż bliżej. Niech tylko ta historia nie skończy się bardzo smutno.
