Saudyjscy szejkowie dotychczas robili imponujące, ale zarazem rozsądne ruchy. Sięgnęli po większe pieniądze, gdy kontraktowali Bruno Guimarãesa, Svena Botmana czy Chrisa Wooda, ale telefonem do San Sebastian rozbili bank. Za 22-letniego Alexandra Isaka położyli aż 70 milionów euro po jego najgorszym sezonie w Realu Sociedad, gdy zdobył tylko sześć bramek. To rekordowy zakup dla Newcastle, jak i rekordowa sprzedaż dla Basków. Przede wszystkim to jednak kolejny dowód, że między Premier League a resztą ekonomicznie nie ma już żadnej rywalizacji. Kto tylko pokaże namiastkę talentu, momentalnie jest zagarniany przez angielskich bogaczy.
Zaczynają się wielkie saudyjskie zakupy, skoro Newcastle w takim stylu pobił rekord transferowy. Alexander Isak kosztował prawie dwa razy więcej niż zdolny stoper z Lille Sven Botman, którego cena zatrzymała się na 37 milionach euro. Szwed kreowany na następcę Zlatana Ibrahimovicia nie wydawał się wart aż takich pieniędzy po gorszym sezonie w San Sebastian, ale Newcastle zapłaciło za to, co widziało wcześniej. To nadal potwierdza, że ich filozofia ma ręce i nogi, bo inwestują w graczy, którzy jeszcze nie dotknęli sufitu, a mają bardzo duży potencjał. Botman oraz Isak to 22-latkowie, za to Bruno Guimarães ma dopiero 24 lata.
To lato pokazuje też, że Hiszpanie bardzo często będą stać pod ścianą w kwestii sprzedaży w następnych sezonach. Chociaż Goncalo Guedes miał za sobą lepszy sezon, odszedł do Wolverhampton za 35 mln euro, bo jego Valencia była na musiku. Alexander Isak nie wydawał się wart aż tyle, ale inaczej Real Sociedad mógłby go nie wypuścić. A tak zrobił swoje – uwierzył w niego, zapłacił 15 mln euro, a po kilku dobrych sezonach sprzedał prawie pięć razy drożej. W takim kierunku pewnie będzie zmierzał świat piłki: Hiszpanie będą wychowywać i stawiać na skauting, a Anglicy kupować gotowe produkty, które podniosą poziom ich rozgrywek.
Cenę za Isaka podyktował również jego potencjał, bo mimo 22 lat, zdążył już pokazać na najwyższym poziomie, na co go stać. Jest wyjątkowo uzdolniony gimnastycznie, drybluje na małej przestrzeni, ucieka na wolne pole i gra obiema nogami. Jest naprawdę wielowymiarowym napastnikiem, który trochę ucierpiał na wyrachowaniu Realu Sociedad w poprzednim sezonie. Chociaż nie ma charakteru Ibrahimovicia, nikt nie ma wątpliwości, że w następnej dekadzie będzie twarzą szwedzkiej drużyny narodowej. Spokojniejszą, skromniejszą, bardziej drużynową, ale naznaczoną talentem.
Zasadniczo w Realu Sociedad lepsze wejście mieli jedynie Antoine Griezmann oraz Mikel Oyarzabal, więc Isak już udowodnił, na co go stać. Może nie jest klasyczną dziewiątką czy killerem, bardziej mobilnym snajperem gwarantującym nieustanne zagrożenie, ale Newcastle również potrzebowało tej ruchliwości oraz Isaka na radarze defensorów rywali. To inwestycja bardziej w to, kim Szwed może być, niż kim był ostatnio, lecz przy odpowiednim ukształtowaniu oraz zaufaniu 22-latek wcale nie musi zakończyć tej przygody na Newcastle. Ma papiery na to, aby z czasem trafić do drużyn bijących się o pierwszą czwórkę na Wyspach Brytyjskich.
Nikogo nie dziwi już, że Anglicy zawłaszczyli sobie rynek transferowy. Superliga nazywa się Premier League, przynajmniej w kwestii wydatków. Na kilka dni przed końcem mercado to prawie dwa miliardy wydane najbogatszą ligę świata w porównaniu z 700 milionami zainwestowanymi przez Serie A czy 430 milionami zapłaconymi przez LaLiga. Przepaść będzie się tylko powiększać. Dzisiaj Nottingam Forest jest w trójce najwięcej wydających latem, a w czołówce oprócz gigantów zobaczymy również West Ham czy Wolverhampton. Barcelona aby znaleźć się w tym gronie musiała wyprzedać aktywa, a Bayern zainwestować w celu odświeżenia kadry.
To nierówna walka, w której Aston Villa zabiera Sevilli podstawowego stopera z ekipy grającej w Lidze Mistrzów, a później wygrywa rywalizację o Boubacara Kamarę z trzecią drużyną Hiszpanii Atletico. Wyjęcie Alexandra Isaka jest podobnym pokazem siły i mocy za plecami tych największych. Nikogo nie dziwi, że Szwed wylądował w Premier League, tylko że drużyna spoza ścisłej czołówki może zabrać jednego z ciekawszych napastników młodego pokolenia.
Pieniądze nie decydują o wszystkim, ale z czasem wyznaczają prędkość rozwoju. Bo nawet popełniając sporo błędów, nie da się nie rozwijać, biorąc tak jakościowych zawodników. Premier League przytula dzisiaj wszystko, co najlepsze i w świecie zostaje niewiele niezależnych wysp, mogących z tym walczyć. Dzisiaj Real Madryt patrzy na resztę jako król Europy, ale każde takie zwycięstwo może być coraz trudniejsze. Saudyjczycy kupnem Isaka prężą muskuły, ale powoli zmierzamy do czasów, gdy rywalizacja na rynku transferowym będzie wyłącznie wewnętrzna. Nikt poza PSG czy Anglikami nie wyłożyłby takiej kasy za 22-latka. Nawet jeśli jest obietnicą nowego Ibrahimovicia na lata.